Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostrzelano konwój misji inspektorów ONZ w Syrii

Redakcja
Pojazd inspektorów ONZ ds. broni chemicznej w Syrii został w poniedziałek ostrzelany przez niezidentyfikowanych snajperów. Syryjska telewizja poinformowała, że rząd Syrii oskarżył powstańców o atak na misję ONZ.

Pojazd inspektorów ONZ został ostrzelany przez niezidentyfikowanych snajperów, inspektorom nic się nie stało, ale samochód nie nadaje się do użytku - powiedział rzecznik ONZ Martin Nesirky.

Sześć pojazdów z inspektorami ONZ wyjechało w poniedziałek przed południem z hotelu w Damaszku na przedmieście syryjskiej stolicy, gdzie w zeszłym tygodniu zginęli cywile, zatruci gazem bojowym. Ekipie inspektorów - specjalistów ds. broni chemicznej - towarzyszy karetka pogotowia i eskorta syryjskich sił bezpieczeństwa.

Inspektorzy ONZ mają przedstawić swą ekspertyzę w momencie, gdy coraz więcej państw Zachodu apeluje o ukaranie prezydenta Syrii Baszara el-Asada, którego oskarżają one o wydanie rozkazów użycia gazów neurotoksycznych - przypomina Reuters.

"Należy ponownie podkreślić, że wszystkie strony muszą teraz w pełni współpracować, aby zespół (ekspertów) mógł wykonać swoje ważne zadanie" - powiedział Nesirky.

Syryjski rząd zgodził się w niedzielę, by eksperci ONZ rozpoczęli w poniedziałek dochodzenie w sprawie ataku z użyciem gazu bojowego na przedmieściach Damaszku, pozostających w rękach rebeliantów.

Według organizacji Lekarze bez Granic od 21 sierpnia do trzech szpitali w rejonie syryjskiej stolicy z objawami neurotoksycznymi trafiło ok. 3,6 tys. ludzi; ponad 350 z nich zmarło.

Reżim Asada usiłował przerzucić na powstańców odpowiedzialność za atak chemiczny: syryjska telewizja państwowa poinformowała w sobotę, że żołnierze trafili na broń chemiczną w tunelu rebeliantów w miejscowości Dżobar na przedmieściach Damaszku. Syryjska opozycja zdementowała te doniesienia i twierdzi, że reżim chce ukryć własne zbrodnie.

Inspektorzy ONZ badają ofiary ataku chemicznego

Inspektorzy ONZ ds. broni chemicznej przystąpili w poniedziałek do badania ofiar zeszłotygodniowego domniemanego ataku z użyciem gazu bojowego na jednym z kontrolowanych przez rebeliantów przedmieść Damaszku.

"Jestem z ekipą (inspektorów), znajdujemy się w meczecie Rawda. Spotykają się z poszkodowanymi. Nasi medycy i inspektorzy rozmawiają z pacjentami i pobierają próbki od ofiar" - powiedział lekarz Abu Karam w rozmowie telefonicznej z agencją Reuters.

Ekipa inspektorów ONZ ds. broni chemicznej dotarła w poniedziałek wczesnym popołudniem na przedmieście Mudamija, gdzie w zeszłym tygodniu zginęli cywile otruci gazem bojowym. Po drodze jeden z pojazdów inspektorów został ostrzelany przez niezidentyfikowanych snajperów. Inspektorom nic się nie stało.

Syryjska opozycja oskarżyła w zeszłym tygodniu siły reżimu prezydenta Baszara el-Asada o użycie na przedmieściach Damaszku gazu bojowego i spowodowanie śmierci od kilkuset do 1300 osób. Reżim stanowczo zaprzecza oskarżeniom.

Władze Syrii zgodziły się w niedzielę dopuścić inspektorów ONZ na miejsce domniemanego ataku chemicznego z ostatniej środy, ale zdaniem władz USA jest już zbyt późno na przeprowadzenie tam wiarygodnych badań.

Domniemane użycie bojowych środków trujących, do jakiego doszło 21 sierpnia we wschodniej części otaczającego Damaszek pasa upraw rolnych, spowodowało setki ofiar śmiertelnych. Organizacja Lekarze bez Granic poinformowała w sobotę, że do trzech szpitali w rejonie Damaszku trafiło około 3600 osób z objawami zatrucia środkami paralityczno-drgawkowymi, a 355 z nich zmarło.

Zastrzegający sobie anonimowość wyższy przedstawiciel władz USA zbagatelizował zgodę rządu Syrii na przybycie inspektorów ONZ. "Na obecnym etapie jakakolwiek opóźniona decyzja reżimu o dopuszczeniu ekipy ONZ będzie uważana za zbyt późną, by być wiarygodną również dlatego, że dostępne dowody uległy znacznemu rozproszeniu w rezultacie prowadzonego przez reżim ostrzału i innych świadomych działań w ciągu ostatnich pięciu dni" - powiedział.

Według niego strona amerykańska wciąż analizuje uzyskane przez własne służby wywiadowcze i partnerów międzynarodowych informacje, by prezydent Barack Obama "mógł podjąć opartą o informacje decyzję na temat tego, jak odpowiedzieć na to pozbawione skrupułów użycie broni chemicznej".

Szef francuskiego MSZ Laurent Fabius powiedział w niedzielę, że "nie ma żadnych wątpliwości", iż za atak z użyciem broni chemicznej na przedmieściach Damaszku ponoszą odpowiedzialność władze Syrii. Wcześniej sugerował to prezydent Francji Francois Hollande.

Doniesienia o możliwym użyciu broni chemicznej w Syrii ożywiły debatę na temat ewentualnej interwencji zbrojnej w tym kraju. Szef Pentagonu Chuck Hagel poinformował w niedzielę dziennikarzy podczas konferencji prasowej, że amerykańskie siły zbrojne są gotowe do podjęcia akcji zbrojnej wobec Syrii, jeśli taką decyzję podejmie prezydent Obama.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński