- Wiadomo było, że dzieje się coś niedobrego, ale nic z tym nie robiono. Zgłaszałem, że zasadne jest złożenie doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa, ale prawnicy odpowiedzieli, że na tym etapie nie ma takiej potrzeby - twierdzi Sebastian Wypych, do niedawna dyrektor Centrum Żeglarskiego w Dąbiu.
Stracił pracę, gdy okazało się, że inwestycji nie uda się skończyć w terminie i że była źle rozliczana. Wykonawca miał zawyżać koszty prac. Wypych po raz pierwszy publicznie zabrał głos na ubiegłotygodniowym posiedzeniu komisji rewizyjnej (z mediami nie chce rozmawiać). Radni Szczecina chcą wiedzieć, kto odpowiada za błędy. Wypych się broni i wskazuje na urzędników. Oprócz niego po wybuchu afery pracę straciła była szefowa oraz urzędniczka wydziału oświaty szczecińskiego magistratu (wydział prowadził bezpośrednio inwestycję w Dąbiu- red.)
Wypych twierdzi jednak, że o nieprawidłowościach wiedzieli też prawnicy i sekretarz miasta, Ryszard Słoka.
Więcej na ten temat przeczytacie w czwartkowym wydaniu "Głosu Szczecińskiego" oraz e-wydaniu**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?