Anna M. o śmierci męża dowiedziała się od jasnowidzki, która powiedziała, że Józef M. został zabity. Pokazała na mapie las, gdzie
to się stało, w którym miejscu zostały zakopane zwłoki. Potem, jak twierdzi, ciało wykopano i wrzucono do jeziora.
- Za tydzień Wszystkich Świętych, a my nie wiemy, gdzie zapalić znicze - mówi Anna, żona Józefa M., mężczyzny po którym ślad zaginął w lipcu tego roku, przepadł podczas grzybobrania. - Musiałybyśmy rozświetlić pół Puszczy Wkrzańskiej, ale skąd wziąć na to pieniądze?
Anna M. i Ola M. to żona i córka Józefa. Józef zniknął latem. Wszelkie racjonalne działania niczego nie wyjaśniły. Wyparował jak kamfora. Był człowiek i go nie ma. Nie ma też żadnego dokumentu stwierdzającego zgon.
Na grzyby
Sobota 10 lipca tego roku okazała się feralna . Państwo M. oraz dwóch sąsiadów wybrali się na grzyby. Pan Józef M. jako wytrawny grzybiarz uznał, że o tej porze najlepiej pojechać do Puszczy Wkrzańskiej, w okolice Naftobazy, w pobliżu Trzebieży.
- Mąż znał się na grzybach jak mało kto - mówi Anna M. - Wiedział, gdzie i kiedy należy jeździć. Uczył mnie poruszania się po lesie i rozpoznawania grzybów.
Grzybiarze rozeszli się po lesie. Anna M. tym razem postanowiła zbierać jagody. Przycupnęła między krzewinkami tuż obok drogi.
- Józef był chory - dodaje kobieta. - Po serii chemioterapii powoli odzyskiwał siły. Bardzo chciał żyć. Miał tyle planów.
Wszyscy postanowili jednomyślnie - żadnego wariactwa, biegania po lesie - utrzymujemy stały kontakt. Ktoś gwizdnie, ktoś krzyknie.
- Byliśmy w zasięgu wzroku lub słuchu - mówi Anna M.
W pewnym momencie jednak Józef nie odpowiedział. Nie odpowiedział na jedno, drugie i kolejne wołania.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?