Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oskarżony o podwójne morderstwo znów przed sądem

Mariusz Parkitny
Marcin Cz. (na zdjęciu) odpowie nie tylko za zabójstwo przechodnia, ale też za pobicie sąsiada i sąsiadki. - Jestem bandytą i mordercą. Ale w głębi duszy nie chciałem zabijać - powiedział w poprzednim procesie.
Marcin Cz. (na zdjęciu) odpowie nie tylko za zabójstwo przechodnia, ale też za pobicie sąsiada i sąsiadki. - Jestem bandytą i mordercą. Ale w głębi duszy nie chciałem zabijać - powiedział w poprzednim procesie.
Skazany za uduszenie wujka 25-latek odpowie za kolejne zabójstwo. Jego ofiarą był przechodzień.

Proces Marcina Cz. zaczął się przed Sądem Okręgowym w Szczecinie. Na pierwszej rozprawie oskarżony milczał.

Jego ofiara to 37-letni Mariusz P. Zginął w sierpniu 2006 r. Pochodził z dobrej rodziny. Razem z rodzicami prowadził restaurację. Oskarżonego spotkał w nocy na ul. Ku Słońcu w Szczecinie. Wracał z imprezy. Cz. zaprosił go do domu na wódkę. Według prokuratury, zabił rano po awanturze. Śmiertelne okazały się już dwa pierwsze ciosy nożem w szyję. Dla pewności uniósł ofierze koszulkę i wbijał ostrze w klatkę piersiową. Potem zaprosił sąsiadów i przez kilka godzin w sąsiednim pokoju pili alkohol. Chciał zrzucić na nich winę za zabójstwo. Nie udało się, bo jeden z kumpli przez przypadek wszedł na leżące w kuchni ciało.

- Zabił, bo chciał ukraść samochód ofiary i pieniądze. Gdy to zrobił, chwalił się sąsiadom, że jest bogaty - mówiła prok. Marzena Jędrzejczak-Plucińska.

Radio z samochodu sprzedał. Za pieniądze z transakcji kupił wódkę. Komórkę ofiary oddał koledze.

To już drugi proces w tej sprawie. Dokładnie rok temu Marcin Cz. za to zabójstwo dostał dożywocie. Sąd apelacyjny uchylił ten wyrok (chce, aby jeszcze raz zbadano, czy motywem zabójstwa był rabunek). Utrzymał jednak 25 lat więzienia za uduszenia wujka (oba zabójstwa były sądzone w jednym procesie). Oskarżony zabił Jerzego G. trzy tygodnie przez spotkaniem z Mariuszem P. Ofiary nie miały ze sobą nic wspólnego. Sprawa Jerzego G. nigdy nie wyszłaby na jaw, gdyby nie długi język oskarżonego. Siedząc już w areszcie po śmierci Mariusza P. pochwalił się kolegom, że na koncie ma jeszcze jedną osobę. Ktoś doniósł do prokuratury. Po ekshumacji zwłok okazało się, że Jerzy G. został prawdopodobnie uduszony, choć wcześniej lekarz uznał to za samobójstwo (ciało wisiało na klamce z zawiązanym wokół szyi szalikiem).

Według świadków, oskarżony stawał się agresywny po alkoholu. Pochodzi ze zdemoralizowanej rodziny. Ojciec nie interesował się jego losem. Matka piła. Już jako nieletni był karany. Kilka lat temu został skazany za rozbój z użyciem noża. Zranił człowieka, któremu chciał zabrać samochód. W więzieniu spędził 3,5 roku.

Po wyjściu zaczął pracować przy renowacji napisów na nagrobkach. Pił i narkotyzował się. Grozi mu dożywocie.

Kolejna rozprawa za miesiąc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński