Jeden z największych instrumentów w Europie, przynajmniej przez kilka najbliższych miesięcy będzie
bezpieczny. Wykonawca organów w bazylice katedralnej pw. Św. Jakuba w Szczecinie zgodził się na późniejszą spłatę należnego mu długu. Chodzi o zaległe 350 tys. złotych za organowe piszczałki.
Sprawę tuż przed Wielkanocą ujawniła nasza gazeta. Okazało się wówczas, że istnieje realna groźba demontażu instrumentu. Wykonawca zagroził, że jeśli rozliczenie nie dojdzie do skutku, ze szczecińskiej katedry może zniknąć część zamontowanych w ostatniej fazie budowy piszczałek.
Oznaczałoby to koniec świetności instrumentu. Wizja czarnego scenariusza pod znakiem zapytania postawiła także słynne organowe koncerty.
- Wiem, że jest to wielkie muzyczne wydarzenie i choć brak płatności poważnie naruszył stabilność mojej firmy, postanowiłem zaczekać na pieniądze jeszcze kilka miesięcy - twierdzi Dariusz Zych, organmistrz z Wołomina.
Optymistyczne deklaracje nie rozwiązują jednak problemu. Parafia nadal nie potrafi sprecyzować skąd weźmie pieniądze na spłatę długu.
- Na razie ze zbiórki wśród wiernych mamy około 50 tys. złotych. To za mało. Ale zrobimy wszystko, żeby organmistrz został zaspokojony - obiecuje ks. Maciej Pliszka ze szczecińskiej bazyliki. Prośby o dofinansowanie trafiły także do samorządów. Te, przynajmniej na razie, nie składają wiążących deklaracji.
Jak się jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy, pojawił się kolejny pomysł na spłacenie długu. W ramach współpracy z Akademią Sztuki mógłby powstać nowy kierunek kształcący muzyków sakralnych. Wówczas samorządy miałyby większe możliwości dotowania pieniędzy na instrument.
- W tej sprawie prowadzone były rozmowy, ale żadne formalne kroki nie zostały podjęte - zastrzega Agnieszka Lisowska, rzecznik Akademii Sztuki.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?