Organizatorki Strajku Kobiet: "Billboardy z płodami wpisaniami w serce? Uderzają m.in. w dzieci z in vitro"

- Nasze miasta zostały zdominowane przez te plakaty. Przemieszczając się po nich jesteśmy bombardowani przez nie z każdej strony. Są miejsca, gdzie w obrębie jednego skrzyżowania wszystkie nośniki reklamowe są zajęte przez tę grafikę. Piszą do nas rodzice, którzy ze względu na wady płodu utracili ciążę. Ta kampania uderza w ich uczucia - podkreślają autorki pisma skierowanego do największych firm reklamowych, do których należy większość nośników reklamowych.

W związku z tym działaczki z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet ze Szczecina proszą o zaprzestanie publikowania plakatów, a także o udostępnienie tych nośników za darmo organizacjom pożytku publicznego, które wspierają kobiety i pary starające się o dzieci metodą in vitro.

- Dostaliśmy informację, że niedługo w miejsce tych plakatów pojawią się takie, które uderzają w dzieci narodzone dzięki metodzie in vitro. Sama jestem matką takiego dziecka i nie godzę się na to, by ta kampania uderzała w nas. Nie zgadzam się na obrażanie nas i naszych dzieci. One potrafią czytać i mają uczucia. Pani Kaja Godek uważa, że in vitro jest patologią. Moje dziecko nie jest żadną patologią - mówi Dominika Jackowski.

Wysłanie pisma to niejedyna aktywność, którą w piątek podjęły działaczki Strajku. Przed komisariatem policji w Mierzynie wspierały jednego z uczestników manifestacji, który był przesłuchiwany w sprawie "znieważeniem rzeźby ogrodowej przedstawiającej podobiznę Lecha Kaczyńskiego". Znieważenie miało polegać na nalepieniu naklejek na cokole pomnika.

- Nasz kolega od początku jest z nami i nas wspiera w naszych protestach. Przyszłyśmy tu, by głośno przekazać mu nasze wsparcie. Przesłuchiwania naszych działaczek i działaczy stają się normą w państwie rządzonym przez Prawo i Sprawiedliwość. Pokazujemy, że w tych trudnych chwilach się wspieramy - podkerślały uczestniczki piątkowego protestu.