Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Olo Doba wraca na ocean

Piotr Jasina
Dwaj sławni kajakarze, Aleksander Doba (z lewej) i jego przyjaciel Piotr Chmieliński na Bermudach.
Dwaj sławni kajakarze, Aleksander Doba (z lewej) i jego przyjaciel Piotr Chmieliński na Bermudach. Archiwum prywatne A. Doby
ROZMOWA Z Aleksandrem Dobą, jednym z najsławniejszych kajakarzy świata, przebywającym do jutra na Bermudach

Wyprawa transatlantycka

Wyprawa transatlantycka

Z Lizbony Aleksander Doba, mieszkaniec Polic, wystartował 5 października ubiegłego roku. Na oceanie przebywał 141 dni, 19 godzin i 55 minut. Awaryjnie musiał przerwać wyprawę, dobił do lądu Ely' s Harbour na Bermudach. Od startu ze stolicy Portugalii przepłynął 4500 mil morskich. Do Florydy pozostało mu 700 mil.

- Czuje się pan niepocieszony z powodu przerwania wyprawy niemal na mecie?

- Moim celem było przepłynięcie kajakiem między kontynentami, między Europą a Ameryką Północną. Trudno być w pełni zadowolonym po przymusowym przerwaniu wyprawy. W wywiadach dla tutejszych mediów na podobne pytanie odpowiedziałem: to nie jest porażka. Jestem pierwszym kajakarzem, który dopłynął do Bermudów bezpośrednio z Europy. Moja satysfakcja i zadowolenie to około 75%. Chcę te procenty podwyższyć do około 93% po dopłynięciu do Florydy.

- Jakie plany? Kiedy kontynuacja transatlantyckiej eskapady? Co stanowi teraz największą przeszkodę?

- Plan miałem i mam ten sam. Dopłynąć samodzielnie kajakiem do Florydy. Dzięki aktywności medialnej mojego przyjaciela z USA Piotra Chmielińskiego, ludność Bermudów kibicowała mojemu zmierzaniu do najbliższego lądu po awarii steru. Było to około 370 km od Bermudów.

Gdy dopłynąłem tu o świcie, już miałem powitanie przez... specjalnie do mnie wysłane dwie urzędniczki z urzędu celno - emigracyjnego. Potem nalot mediów. Życzliwi i serdeczni ludzie chętni byli pomóc mi. Już następnego dnia awaria steru została usunięta. Zerwane spoiny pospawał Stive, bardzo uczynny człowiek.

Aby dopłynąć do najbliższego lądu musiałem cofnąć się na wschód i popłynąć dalej na północ niż zamierzałem. Cały czas staram się wydostać z Bermudów na moją "starą trasę", poza silne południowe wiatry, które gnębiły mnie w Trójkącie Bermudzkim 40 dób. I tu jest istota problemu. Na południe nic nie pływa. Wielkie żaglowce płyną z Karaibów do Europy przez Azory. Uciekają przed sezonem huraganów. Rozmawiałem z wszystkimi kapitanami zjawiających się tu co kilka dni żaglowców. Odpowiedź jednaka: płyniemy na północny -wschód, nie na południe. Nie możemy pana zabrać.

Pozostaje specjalnie wynajęty duży kuter lub jacht. W rozmowach padały ceny takiego transportu w okolicach 40 tys. dolarów. Niestety, moja roczna emerytura nie starczyłaby na to. Po negocjacjach ceny były nadal horrendalnie wysokie. Ogólnie Bermudy są nastawione na bogatych ludzi. W sezonie są tu ich tłumy. Teraz jest luźno i chcą chyba sobie na mnie zarobić jak na bogaczu. W negocjacjach bardzo pomaga mi Piotr Chmieliński. Nie mam zamiaru zostać Bermudzianinem.

- Kiedy zobaczymy pana na Florydzie?

- W niedzielę, 23 marca, o godzinie 14:30 czasu miejscowego (18:30 - czas w Polsce) planowane jest wypłynięcie żaglowca "Spirit of Bermuda" z kajakiem i mną na pokładzie. Przepłynięcie dystansu 330 mil morskich do pozycji N 27 W 64 zajmie prawie trzy doby. Potem wiele zależy od siły i kierunków wiatrów jakie napotkam. Na Florydę powinienem dopłynąć przed majem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński