Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogromne dzikie wysypisko w usteckim lesie. Za wywóz odpadów zapłacą mieszkańcy

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Wideo
od 7 lat
Niech płonie ze wstydu ten, kto podrzuca odpady do lasu. I to nie pierwszy raz. Już w ubiegłym roku Ustka wydała z pieniędzy podatników około 80 tysięcy złotych za uprzątnięcie 32 ton z lasu w okolicach ulic Jaśminowej i Koszarowej. Teraz miasto zapłaci znacznie więcej.

Można tam znaleźć wszystko - do ubrania, umeblowania, remontowania. I worki pełne śmieci. W uroczym niegdyś zakątku Ustka Leśniczówka, przy drodze wiodącej do koszar, także w tym roku trzeba uprzątnąć śmietnisko. W starych budach dawnej siedziby bezdomnych rośnie cała kupa komuś niepotrzebnych rzeczy, a wokół ulicy o pachnącej nazwie roztacza się smród.

Tegoroczna wiosna w lesie w okolicy ulicy Jaśminowej i Koszarowej jest równie obfita jak rok temu. Wówczas w lesie zalegały lodówki, wanny, telewizory, papa, meble, okna i drzwi, drewno, odpady poremontowe, złom, tapczany, kołdry, pierzyny - znoszone z wystawek. Można było odnieść wrażenie, że nielegalne wysypisko narastało latami. Było skutkiem zbieractwa bezdomnego mężczyzny pomieszkującego w starej szopie. Jednak można też było wytropić tam odpady także z innych źródeł.

Wszystko więc wskazywało na to, że znoszenie ze śmietników rzeczy, które w przekonaniu zbieracza mogły się przydać, zachęciło inne osoby do tworzenia składowiska.
- To miejsce stało się swego rodzaju „metą”. Ludzie zwozili tam swoje niepotrzebne rzeczy, wiedząc że ktoś je chętnie przyjmuje. Drzwi były zawsze otwarte. Przecież nie wyrzucili niczego do lasu, lecz oddali komuś, komu to się przyda. Jednak tak naprawdę wykorzystali jego nawyki, jego chorobę – oceniała ten rodzaj pozbywania się niepotrzebnych rzeczy psychoterapeutka Grażyna Chowaniec.

Na likwidację nielegalnego wysypiska miasto ogłosiło przetarg. Wygrał go Zakład Gospodarki Komunalnej w Ustce z kwotą ponad 77,1 tysiąca złotych. W czerwcu 2023 roku w wielkich kontenerach z lasu wyjechały 32 tony. Składowisko zniknęło. Zadaliśmy wówczas pytanie, czy bezpowrotnie?

Po niecałym roku mamy odpowiedź: - Nie. Teraz jednak trudno wszystko przypisywać bezdomnym. Ostatnio kilkoro zbieraczy zmarło, a podrzucone śmieci są całkiem świeże. Świadczą o tym chociażby terminy ważności na opakowaniach po napojach. W mediach społecznościowych osoby przechadzające się w tej okolicy umieszczają zdjęcia.

- Wiem, że problem powrócił, ale nie wiem, co ludzie mają w głowach, żeby takie rzeczy robić. Przecież do PSZOK-u jest taka sama droga – mówi Anna Wardzińska, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w usteckim ratuszu. - Jutro spotykamy się w tej sprawie z burmistrzem i prezes ZGK, by oszacować, jakie środki będą potrzebne. Na pewno więcej niż 100 tysięcy złotych. Postaramy się posprzątać teren w ciągu dwóch-trzech miesięcy, ale najpierw musimy ogłosić przetarg na wywóz odpadów. Na razie możemy uczulić strażników miejskich, by częściej pojawiali się w tym miejscu. Natomiast w przyszłości pomyśleć o fotopułapkach czy ogrodzeniu, które byłoby najlepszym rozwiązaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza