Wzrok, słuch, dotyk, węch, smak - to nimi "czujemy", odbieramy otaczającą nas rzeczywistości. To one pozwalają nam odpowiednio reagować na to, co się dzieje wokół, umożliwiają sprawne i bezpieczne funkcjonowanie na co dzień. Bodźce odbierane przez nasze zmysły mają także ogromne pokłady terapeutycznego oddziaływania. Dr Zofia Piotrowska, psychiatra kierująca oddziałem dziennym psychiatrycznym ogólnym próbuje je wykorzystywać.
- Hortiterapia jest doskonałą metodą wspomagającą leczenie tradycyjne - zapewnia.
Z roku na rok hortiterapia, czyli ogrodolecznictwo zyskuje w Polsce coraz szersze grono zwolenników. Od lat z powodzeniem stosowana jest na zachodzie Europy. Jeszcze wcześniej doceniono ją w USA.
- Pierwszy taki ogród przy szpitalu psychiatrycznym powstał w drugiej połowie XIX w., po wojnie secesyjnej - opowiada dr Piotrowska, inicjatorka założenia ogrodu sensorycznego w Szczecinie. - Inwalidzi wojenni korzystali z tych placówek lecząc obrażenia fizyczne i psychiczne. Zaobserwowano wtedy, że ci, którzy wychodzili do ogrodu, szybciej wracali do zdrowia. W Europie hortiterapia rozwinęła się po II wojnie światowej (najszybciej w Wielkiej Brytanii). W specjalnie zagospodarowywanych ogrodach weterani dochodzili do siebie po przeżyciach wojennych.
- Obecnie ogrody sensoryczne są często wykorzystywane w leczeniu psychiatrycznym - podkreśla Zofia Piotrowska. - Mało tego, mają dobroczynny wpływ na wszystkich chorych. Dlatego z naszego zakątka korzystają wszyscy pacjenci. Ostatnio przyszła tu grupa dzieci z oddziałów okulistycznych.
Ogród jest położony na uboczu szpitala "Zdroje", przy pawilonie "7", w którym znajduje się oddział psychiatryczny ogólny. Ma około 700 m kw. Obsadzony jest roślinami w taki sposób, by kwitły w różnych porach roku.
- Drzewa, krzewy i kwiaty sami posadziliśmy - przyznaje nasza rozmówczyni. - Ale teraz roślinami opiekują się pacjenci. Przycinają je, przesadzają, podlewają. Grabią liście, wyrywają chwasty. Bywa, że tylko wypoczywają na ławeczkach lub ogrodowych leżakach.
Tak naprawdę każdy ogród jest w jakimś sensie terapeutyczny. Jednak ten przy ul. Mącznej jest tak zaprojektowany, by mógł pomagać w poprawie stanu zdrowia pacjentów oddziału. Ma oddziaływać na wszystkie zmysły, do czego wykorzystywane są rośliny, które swoimi kolorami stymulują zmysł wzroku.
- Swoim zapachem oddziałują na zmysł węchu, a ich szelest uspokaja działając bezpośrednio na słuch - mówi szefowa oddziału psychiatrycznego. - Dodatkowo całość dopełniają odgłosy gongów, trójkątów, dzwonków i kurantów wiatrowych, które wprawiane w ruch wypełniają ogrodową przestrzeń relaksującymi dźwiękami.
Pomysł utworzenia w "Zdrojach" pierwszego w regionie szpitalnego ogrodu terapeutycznego zrodził się w trakcie pandemii, gdy obostrzenia istotnie ograniczyły możliwości prowadzenia innych form terapii, jak również odwiedzin bliskich - realizację projektu rozpoczęto w 2020 r.
Z zajęć terapeutycznych w ogrodzie korzystają pacjenci z różnymi zaburzeniami psychicznymi: ze schizofrenią, z depresją, zaburzeniami lękowymi, nie radzący sobie ze stresem... Terapia trwa trzy miesiące. Ogród jest dla nich doskonałym uzupełnieniem tradycyjnych form leczenia. Uczy działać w grupie, wzmacnia tak ważne u chorych z zaburzeniami psychicznymi poczucie własnej wartości, przydatności i misji do spełnienia.
- Wspomagając leczenie hortiterapią można osiągnąć wiele celów terapeutycznych - twierdzi Zofia Piotrowska. - Poprawia ona nastrój, zmniejsza napięcie i lęk, odwraca uwagę od bólu, a stymulując zmysły, daje poczucie odprężenia i wyciszenia. To najlepszy dowód na to, że jesteśmy częścią przyrody. Dlatego nie możemy się zamykać w betonowych domach. Przeciwnie, musimy być jak najbliżej niej.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?