Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ogień zabrał im wszystko. Zostały tylko zgliszcza

Celina Wojda
- Leżałam już w pidżamie, przed telewizorem, oglądałam serial, nic nie wskazywało na to, że za chwilę stracę wszystko - opowiada Regina Kielar. Na zdjęciu pani Regina z synami.
- Leżałam już w pidżamie, przed telewizorem, oglądałam serial, nic nie wskazywało na to, że za chwilę stracę wszystko - opowiada Regina Kielar. Na zdjęciu pani Regina z synami. Sebastian Wołosz
Wystarczyło dosłownie kilka minut, aby z domu pozostały jedynie zgliszcza. Z dużego domu, w którym mieszkało pięć osób, pozostały jedynie ściany. Rodzina straciła wszystko co miała.

To był zwykły, spokojny wieczór, jak każdy inny. Pani Regina (mama) spokojnie oglądała serial. Jej starszy syn przeglądał coś w internecie. Dwóch młodszych synów już spało, a mąż pani Reginy przebywał w swoim pokoju. Gdyby rodzina spała, to mogłaby spłonąć żywcem.

Dom cały w ogniu

- Leżałam już w pidżamie, przed telewizorem, oglądałam serial, nic nie wskazywało na to, że za chwilę stracę wszystko - opowiada pani Regina.

Z relacji kobiety wynika, że nawet nie było słychać żadnych niepokojących odgłosów. Cisza, spokojny, wtorkowy wieczór. Do czasu. Dramat rozpoczął się na kilka minut przed godz. 22.

- Syn zauważył, że na zewnątrz jest bardzo jasno, podszedł do okna i zawołał: Mama palimy się! - Leć budzić braci - odpowiedziałam. Zdążyliśmy tylko obudzić młodsze dzieci i w pidżamach wybiegliśmy przed dom. Mąż wyskoczył przez okno. Nasz dom już w większości stał w płomieniach. Wezwałam straż pożarną, ale ogień rozprzestrzeniał się tak szybko, że z domu zostały tylko dwie ściany - relacjonuje pani Regina.

Gdy na miejsce przyjechała straż pożarna dom płonął już w całości. Ogień gasiło 10 zastępów. Kilkudziesięciu ludzi walczyło z płomieniem do samego rana.

Rodzina zaraz spotkała się z pomocą sąsiadów. Jedni starali się pocieszyć, inni przynieśli koce i ubrania, pomagali strażakom.

- To był straszny widok, wszystko paliło się tak szybko - opowiada Franciszek Gródecki z Gminnego Centrum Kryzysowego w Płotach. - Mąż pani Reginy został od razu zabrany z miejsca, ponieważ był w fatalnym stanie. Mężczyzna cierpi na chorobę psychiczną i nie raz odgrażał się rodzinie.

Kobieta wierzy, że to nie mąż podłożył ogień pod budynkiem.

Trzecie pokolenia

Państwo Kielarowie mieszkali w tym domu już od wielu lat. Najpierw byli tu rodzice i dziadkowie męża pani Reginy. Po ślubie kobieta także tam się wprowadziła. Od dwudziestu lat ten dom był dla państwa Kielarów ich oazą. 29 września wszystko się zmieniło, a z domu zostało pogorzelisko.

- Najpierw mieszkaliśmy tam z dziadkami, ale od kilku lat dom był wyłącznie nasz - opowiada pani Regina. - Tam mieliśmy wszystko. Każdy miał swój pokój. Miałam ogródek, podwórko. A teraz zostaliśmy bez niczego. Bardzo zależy nam na tym, aby wrócić do tego domu.

Pomoc od innych

W całej tej tragedii rodzina na szczęście nie pozostała sama. Już od pierwszych chwil mogli liczyć na pomoc innych. Jeszcze podczas pożaru z pomocą przyszli sąsiedzi, którzy przygarnęli ich do siebie. Obojętnie nie pozostały również władze gminy. Urzędnicy zadbali o to, aby rodzina miała gdzie mieszkać i jak dojeżdżać do pracy i szkoły. Obecnie przebywają w hotelu Europa, ich pobyt tam opłaca gmina Płoty.

- Znaleźliśmy dla rodziny Kielarów schronienie. Szkolne autobusy dowożą dzieci na lekcje. Pani Kielar również ma zapewniony transport do pracy. Teraz szukamy lokalu, w którym rodzina mogłaby zamieszkać na stałe i rozpocząć nowe życie - mówi Franciszek Gródecki z Gminnego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Płotach.

Pani Regina pracuje w szpitalu w Gryficach. Jest tam zatrudniona w firmie sprzątającej. Do pracy wyjeżdża wczesnym rankiem i wraca późnym popołudniem. Na szczęście ma zapewniony transport do pracy, podobnie jak jej dzieci do szkoły. Młodsi synowie uczą się jeszcze w gimnazjum w Płotach. Gmina zadbała o to, aby dzieci miały czym dojechać na lekcje i co zjeść na szkolnej stołówce.

Z pomocą rodzinie przyszli również sąsiedzi oraz opieka społeczna w Płotach. Dzięki nim rodzina otrzymała ubrania oraz najpotrzebniejsze środki higieny.

- Pomoc społeczna w naszej gminie zareagowała natychmiastowo - zauważa Franciszek Gródecki. - Cała rodzina ma zapewnione niezbędne środki do życia oraz posiłki.

Potrzebny lokal

Kwatera w hotelu Europa to tylko tymczasowy dom dla rodziny Kielarów. Urzędnicy z gminy Płoty starają się, jak najszybciej znaleźć pani Reginie i jej dzieciom lokal zastępczy, w którym mogliby zacząć nowe, spokojne życie.

- Hotel jest nieco na uboczu, dzieci mają kawałek do szkoły, a pani Kielar bardzo daleko do pracy. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby jak najszybciej znaleźć im nowe mieszkanie - informuje Franciszek Gródecki. - Wiemy, że pani Regina chciałaby wrócić do domu, ale póki co nie ma takiej możliwości i przede wszystkim finansów, na odremontowanie budynku. Dlatego chcielibyśmy zapewnić całej rodzinie mieszkanie, w którym będą mogli przebywać na dłużej.

Gmina cały czas poszukuje lokalu, ale apeluje również do innych mieszkańców, którzy chcieliby pomóc.

- Jeśli ktoś z państwa miałby mieszkanie, które chciałby udostępnić rodzinie, to prosimy o kontakt. Będziemy wdzięczni za każdą formę pomocy - apeluje Gródecki.

Wierzą w ludzi

Pomimo tragedii, państwo Kielarowie nie tracą nadziei i optymizmu. Zdają sobie sprawę, że obecnie nie ma szans na powrót, że ich wieloletni dobytek spłonął. Jednak wierzą, że z czasem uda im się zamieszkać w miejscowości Czarne, w ich starym domu.

- Chcielibyśmy odbudować dom i wrócić do siebie - mówi pani Regina. - Na tym zależy nam najbardziej. Wiem, że to będzie wiele kosztować, ale nie tracę nadziei. To jest mój dom, tam wychowały się moje dzieci, nie wyobrażam sobie tego, że mam mieszkać gdzie indziej. Mamy przyjaciół, rodzinę, sąsiadów, którzy wyciągnęli do nas swoją pomocną dłoń. Wierzę, że dzięki nim uda nam się znowu zamieszkać w naszym domu.

Jak pomóc?

Każdy kto chciałby pomóc może wpłacać pieniądze dla rodziny Kielarów na numer konta PKO BANK POLSKI Oddział I Gryfice: 18 1020 2821 0000 1702 0112 1359, dopisując „dla pogorzelców”. Informacji na temat sytuacji rodziny można również zaczerpnąć w Gminnym Centrum Zarządzania Kryzysowego w Płotach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński