Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odszedł skandalista kina. Reżyser Andrzej Żuławski zmarł w wieku 75 lat. Przegrał walkę z nowotworem

Urszula Wolak
Urszula Wolak
Andrzej Żuławski stworzył autorski styl filmowej wypowiedzi
Andrzej Żuławski stworzył autorski styl filmowej wypowiedzi fot. Paweł Nowak
Jego pełnometrażowy debiut - „Trzecia część nocy” (1971 r.) - opowiadający o doświadczeniu II wojny światowej, wywołał wśród widzów i krytyków filmowych prawdziwy szok.

Andrzej Żuławski, zdaniem wielu z nich, nie okazał ofiarom okupanta należnego szacunku, zbezcześcił świętości kształtujące latami naszą narodową tożsamość, wykorzystał grozę wojny, by osiągnąć nie tyle efektowny, ile efekciarski rezultat na ekranie. „Jak pięknie tryska ten mózg” - pisał jeden z krytyków filmowych, niemogący znieść epatowania przez Żuławskiego okrucieństwem i sadyzmem w kontekście podniosłego tematu.

Z drugiej jednak strony wszyscy mieli świadomość, że narodził się twórca kinematografii, który dał wyraźny sygnał, że ani z ludźmi, ani ze sztuką nie zamierza chodzić na żadne kompromisy, a jego celem stało się wytrącanie widza z bezpiecznej równowagi. I taki pozostał do końca.

Andrzej Żuławski odszedł wczoraj, w wieku 75 lat. Przegrał walkę z nowotworem. Przed śmiercią zdążył jeszcze ukończyć film „Kosmos”, który miał światową premierę w sierpniu 2015 roku w Locarno. Dotąd natomiast nie wszedł na ekrany polskich kin.

WIDEO: Reżyser miał 75 lat

Źródło: TVN24/x-news

Sztuka tworzenia nie tylko w Polsce, ale i za granicą

Jego autorski styl - manieryczny, rozhisteryzowany, postrzegany nieraz jako wizualny eksces - kształtowały traumatyczne wspomnienia z czasów II wojny światowej i okupacji. W rozmowie z prof. Tadeuszem Lubelskim przyznawał: „To są takie wspomnienia, że ja do szesnastego roku życia nie mogłem spać bez zapalonego światła”. Siostra umierała na rękach jego najbliższych z głodu i zimna, pół rodziny zginęło w Auschwitz, a drugie pół na Syberii. To wydarzenia, które wyryły w jego pamięci niezatarte znamię. „Wyszliśmy we trójkę: moi rodzice i ja” - wspominał po latach. Swój pierwszy film, czyli wspomnianą „Trzecią część nocy”, poświęcił właśnie im.

Jego filmy raczej nie niosły ze sobą żadnej nadziei, a bohaterowie - lunatycy najczęściej balansowali na granicy jawy i snu. Oniryczny był między innymi „Diabeł” z popisową rolą Wojciecha Pszoniaka, w którym Żuławski rozprawiał się z polskimi romantycznymi mitami. Oaza polskości i tradycji, którą utożsamiał szlachecki dworek, brodziła w tym dziele po kolana w bagnie, rozkładała się i gniła na oczach widza. Tadeusz Lubelski twierdzi, że Żuławski doprowadził jednak w „Diable” swój styl do karykatury, sprowadzając go do sadystycznego popisu.

Jedno jest pewne, realizowany w 1972 roku obraz nie został dopuszczony przez cenzurę na ekrany (premiera odbyła się dopiero w 1988 roku), a reżyser musiał pożegnać się z polską publicznością. Wyjechał do Francji, gdzie rozpoczął pracę nad filmem „Najważniejsze to kochać” z pięknością tamtych czasów - Romy Schneider i skandalistą Klausem Kinskim. Film odniósł wielki sukces komercyjny. Żuławski mógł więc powrócić do Polski, która odrzuciła jego „Diabła”, z tarczą.

Kraków też zagrał

Artysta postanowił zrealizować w kraju „Na Srebrnym Globie” - klasyczną adaptację trylogii science fiction, autorstwa - co ciekawe - stryjecznego dziadka, Jerzego Żuławskiego.

To opowieść o wyprawie na Księżyc. Bohaterowie wchodzą w konflikt z plemieniem Szernów i tęskniąc za Ziemią, ustanawiają zasady nowej wiary, wypatrując przybycia Zbawcy. Miasto Szernów pięknie zagrał Kraków. Żuławski powrócił więc do dobrze znanego mu miejsca, gdzie realizował „Trzecią część nocy”: „To są dokładnie te same ulice. Kiedy dziś oglądamy, jak Teleszyński biega po tej ulicy na Kazimierzu, to jest ta sama ulica, po której w „Globie” idzie Seweryn i armaty strzelają. Cmentarz Żydowski również umyślnie jest ten sam, co w „Trzeciej części nocy”.

Realizacja „Na Srebrnym Globie” nie powiodła się. Wiceminister kultury Janusz Wilhelmi, pod pretekstem przekroczenia budżetu, wydał nakaz wstrzymania zdjęć. Andrzej Żuławski wspominał w jednym z wywiadów, że wiceszef resortu dosłownie kazał wykopać w lesie duży dół i wrzucić do niego kostiumy, rekwizyty, po prostu wszystko, zalać to wapnem, zasypać ziemią i odesłać puste ciężarówki do Wrocławia.

Nieczysta gra Pigmaliona

Głośno było jednak nie tylko o filmach Żuławskiego, ale także o jego związkach z pięknymi aktorkami: Małgorzatą Braunek, Sophie Marceau czy Weroniką Rosati, dla których pełnił rolę mitycznego Pigmaliona.

Tę drugą, młodszą od siebie o 26 lat, nazywał pieszczotliwie Zośką. Gdy się poznali, Marceau miała 18 lat, a ich małżeństwo wywołało we Francji skandal. Przetrwało siedemnaście lat. Po rozstaniu z aktorką, która również grała w jego filmach, powiedział: „Musiał nastąpić moment, w którym Sophie wyraziła swoje „ja”. Proszę zwrócić uwagę, że ja nie żyję wśród normalnych, poczciwych zjadaczy chleba. Mój świat jest światem obłąkanym”. Podobne były też światy przedstawione w jego filmach.

W głośnej „Szamance” (20-letnia wówczas) Iwona Petry, kreująca „Włoszkę”, morduje swojego kochanka. Aktorka udział w filmie przypłaciła utratą zdrowia psychicznego, a odważne sceny erotyczne z jej udziałem przeszły do historii kina. Anegdoty mówią o tym, że reżyser wprowadzał Petry w stan hipnozy i stosował nieetyczne metody, wywołując w aktorce furię. Efekty filmował.

Z uszczerbkiem na zdrowiu zakończyła też związek z twórcą Weronika Rosati, która wytoczyła mu proces o naruszenie dóbr osobistych. Żuławski odsłonił ich intymną relację na kartach głośnej powieści „Nocnik”, w którym Rosati zaistniała pod pseudonimem Esterka. Sąd przyznał rację aktorce i zakazał wydawania książki, której pierwszy nakład rozszedł się błyskawicznie.

Żuławski zostanie jednak zapamiętany przede wszystkim jako twórca w polskiej kinematografii osobny; autor m.in. „Opętania” z Isabelle Adjani czy „Błękitnej nuty” opowiadającej o Fryderyku Chopinie - z Sophie Marceau.

Rodzina
Andrzej Żuławski (ur. 22 listopada 1940 roku we Lwowie), był synem pisarza i dyplomaty Mirosława Żuławskiego. Ojciec trzech synów: reżysera Xawerego Żuławskiego (z małżeństwa z Małgorzatą Braunek), Ignacego (ze związku z polską malarką Hanną Wolską) i Vincenta (ze związku z Sophie Marceau). Był też stryjecznym wnukiem pisarza Jerzego Żuławskiego, autora „Trylogii księżycowej”, którą zaadaptował na potrzeby filmu „Na Srebrnym Globie”.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Odszedł skandalista kina. Reżyser Andrzej Żuławski zmarł w wieku 75 lat. Przegrał walkę z nowotworem - Dziennik Polski

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński