Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odrodzony Sopot mocną konkurencją dla Pekao Szczecin Open

Jakub Lisowski
Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski swój pierwszy zawodowy turniej wygrali w Sopocie.
Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski swój pierwszy zawodowy turniej wygrali w Sopocie. Andrzej Szkocki
Mariusz Fyrstenberg, który zawodową karierę tenisową oficjalnie zakończył podczas ubiegłorocznego szczecińskiego challengera, ma teraz nową rolę. Został dyrektorem turnieju tej samej rangi - Sopot Open, który w tym roku będzie miał o połowę mniejszą pulę nagród (64 tys. euro) niż w Szczecinie.

Są tam ambitne cele - za 3-4 lata ma to już być turniej ATP World Tour 250.

- Nie jest to dla nas nowość. Takie inicjatywy już tam powstawały, nawet ja otrzymywałem propozycję, by to zorganizować. Ale Pekao Szczecin Open to dla mnie nr 1 i wątpię, byśmy poradzili sobie z dwoma turniejami w roku - mówi Krzysztof Bobala, dyrektor PSO.

Krzysztof Bobala przyznaje, że Fyrstenberg przed powrotem do Sopotu nie musiał przyjechać na praktyki do Szczecina, gdzie od 25 lat organizowany jest najlepszy turniej w Polsce.

- Był na tylu zawodowych turniejach, że wie, jak powinna wyglądać dobra organizacja. A że jest to inteligentny facet to na pewno ma też ciekawe pomysły - podkreśla Krzysztof Bobala.

Fyrstenberg to warszawianin, ale można śmiało powiedzieć, że Sopot to dla niego trzeci dom. Po stolicy i Szczecinie (tu rozpoczęła się jego kariera deblowa z Marcinem Matkowskim i tu wygrali challengera w 2001, co było ich pierwszym ważnym sukcesem), to właśnie Sopot jest tym szczególnym miejscem. Tam powstała Prokom Grupa, która finansowała rozwój polskich tenisistów, a przy okazji w Sopocie odbywał się zawodowy turniej mężczyzn i kobiet. Pierwsze lata XXI to okres świetności imprezy. W 2001 r. wygrał tam Tommy Robredo, w 2004 r. Rafael Nadal, a rok później Gael Monflis. Gdy z finansowania wycofał się główny sponsor (Prokom Ryszarda Krauze) - to nawet przeniesienie turnieju do Warszawy nie uchroniło go przed upadkiem. W tym roku nastąpi odrodzenie. Tradycyjnie zawody odbędą się na przełomie lipca i sierpnia. Już są w kalendarzu ATP i Polskiego Związku Tenisowego.

- Startujemy z pulą nagród 64 tys. euro. To średnia półka challengerów w zawodowym kalendarzu. Mam nadzieję, że za rok dobijemy do najwyższej półki challengerowej tak jak Pekao Szczecin Open, a za 3-4 lata będzie to turniej ATP World Tour 250, na który już będą przyjeżdżali zawodnicy z pierwszej dziesiątki - mówi Mariusz Fyrstenberg.

Jednym słowem - rośnie konkurencja dla Szczecina, choć Bobala jest spokojny.

- Trójmiasto jest zdecydowanie silniejsze gospodarczo od Szczecina. Sporo biznesmenów tam gra w tenisa, są kluby z dużymi tradycjami. Konkurencja? Nie patrzę na to w taki sposób. Jako organizatorzy turniejów w Polsce często z sobą rozmawiamy, wymieniamy się doświadczeniami i zapraszamy na turnieje.Nie chcę się tu chwalić, ale nasz pomysł na tenisową imprezę sprawdza się od lat i chyba jest to mocna podpowiedź dla Mariusza - mówi Bobala. - Nie chciałbym, byśmy byli jedynym challengerem w Polsce dlatego kibicuję Mariuszowi i Sopotowi. Jeśli się tam uda - będzie większe zainteresowanie tenisem, a z tego i my możemy skorzystać.

W Szczecinie plany ATP póki co są mocne skryte.

- Można mieć różne plany, ale jest też rzeczywistość. Tam już był turniej zawodowy, ale to były inne czasy, inny patron. Sam marzyłem o turnieju World Tour, ale obecnie nie widzę szans na organizację. Trzeba by było zapewnić budżet o przynajmniej 50 procent większy niż obecnie i to najlepiej z planem na kilka edycji. Tyle, że dla kogo? Polskich tenisistów w singlu nie ma, nawet w challengerach dość szybko odpadają - dodaje dyrektor Pekao Szczecin Open.

Magazyn Sportowy GS24: Rozmowa z Maciejem Stolarczykiem, dyrektorem sportowym Pogoni Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński