W czwartek w schronisku dla bezdomnych w Świnoujściu zmarł człowiek. Poprzedniego dnia odesłano go ze szpitala. W karcie wpisano, że pacjent nie wymaga pobytu na oddziale internistycznym. Karetka pogotowia odwiozła go więc do schroniska dla bezdomnych. Zmarł następnego dnia. Do końca byli przy nim koledzy z pokoju. Teraz, jak mówią przez łzy, mogą się tylko modlić o jego duszę i o siebie, aby spotkał ich lepszy los.
- To już druga, w tym roku, ofiara złej polityki socjalnej miasta - mówi Roman Oczoś, kierownik schroniska dla bezdomnych Fundacji Instytut Brata Alberta w Świnoujściu. - Dlatego przed miesiącem, po śmierci innego podopiecznego, złożyłem doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa.
Wiesław Sarapak, ordynator oddziału wewnętrznego świnoujskiego szpitala tłumaczy, że nie było bezwzględnych wskazań do hospitalizacji. Dlatego pacjent został odesłany do schroniska. W karcie czytamy między innymi, że pacjent był skierowany na oddział z powodu wyziębienia organizmu. Jest też wzmianka o tym, że chory jest pod wpływem alkoholu, jest brudny i ma pluskwy.
- Może dlatego Stasiu nie mógł zostać w szpitalu? - pytają załamani mieszkańcy schroniska.
Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?