Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odchylony "Olo", pilnowany "Nitka"

Michał Sarosiek, Przemysław Sas, 7 listopada 2005 r.
Olgierd Moskalewicz (na ziemi, stara się powstrzymać Endene Elokana) był jednym z najlepszych zawodników meczu Pogoń - Arka.
Olgierd Moskalewicz (na ziemi, stara się powstrzymać Endene Elokana) był jednym z najlepszych zawodników meczu Pogoń - Arka. Marcin Bielecki
Na murawie szczecińskiego stadionu zaprezentowali się byli portowcy - Grzegorz Niciński, Olgierd Moskalewicz oraz Ireneusz Kościelniak. Z kolei Bartosz Ława - z powodu kontuzji - oglądał mecz z trybun.

Wszyscy zostali mile przywitani i pożegnani przez kibiców Pogoni. Moskalewicz i Niciński zostali zmienieni przez kolegów w trakcie meczu, a schodząc z boiska otrzymali gromkie brawa.

- Mecz był ciężki, ale dość szybki i ciekawy - mówił po meczu popularny "Nitka". - Dla nas ten jeden punkt to jest sukces.
Niciński był dość solidnie pilnowany przez szczecińskich obrońców. Przez cały mecz ten wysoki napastnik nie zdołał oddać groźnego strzału na bramkę Peskovicia.

- Zarówno my, jak i Pogoń dobrze byliśmy przygotowani do meczu - twierdzi były piłkarz Pogoni. - Mnie upilnowali defensorzy szczecińscy, a moi koledzy nie dali pograć Ediemu i Milarowi.

Nieco lepiej w ofensywie radził sobie natomiast Moskalewicz. Oddał pięć strzałów na bramkę Pogoni, z czego dwa celne. Szczególnie dogodną sytuację miał w drugiej połowie, kiedy to posłał piłkę nad poprzeczką gospodarzy.

- Nie chcę zwalać winy na nierówną murawę - mówi "Olo". - Po prostu byłem trochę odchylony w momencie otrzymania podania.
Obaj czołowi piłkarze Arki lubią wracać na obiekt przy Twardowskiego.

- Nie trzeba było nas specjalnie mobilizować - mówi Niciński. - Od wielu lat spotykamy się z Olgierdem w różnych klubach i zawsze dobrze gra nam się razem. Do Szczecina mamy duży sentyment i cieszę się z dobrego przyjęcia przez kibiców.

- Miło mi się wraca zawsze do Szczecina - przyznaje Moskalewicz. - Grając w Pogoni grałem o puchary, utrzymanie i awans z drugiej ligi - mam tu więc bardzo dużo wspomnień.

Bardzo żałował swojej nieobecności na murawie Bartek Ława.

- Niestety, nie zagram już w tym roku - stwierdził ze smutkiem. - To nasz czwarty mecz bez porażki. Czuję jednak niedosyt, bo można go było wygrać. Pogoń grała dobrze pierwsze 30 minut, ale potem już mecz się wyrównał. Arka momentami była lepszym zespołem. Świetną okazję miał Olek Moskalewicz.

- Kiedy zaczęliśmy grać w dziesiątkę, to siły na boisku się wyrównały - stwierdził przewrotnie Ława. - Do tego czasu moi koledzy z Arki byli wyraźnie szybsi.

Wysoko byłych portowców ocenia ich obecny szkoleniowiec Wojciech Wąsikiewicz.

- Szczególnie dobrze wypadł Irek Kościelniak. Miał za zadanie zatrzymać lewe skrzydło Pogoni, czyli Grzelaka. I rzeczywiście Grzelak sobie nie pograł. Olo i Niciński równiez pokazali klasę. Mają ogromne doświadczenie i są silnymi punktami zespołu - powiedział trener Arki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński