Choć stare przysłowie prawi, że "Kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata", takich skoków temperatur, praktycznie z dnia na dzień i o tak ogromnej różnicy temperatur, jeszcze nie odnotowano. Mieszkańcy Świnoujścia już się przyzwyczaili, bo sytuacja trawa od dobrych trzech tygodni, że wychodząc z domu, należy mieć ze sobą dwie wersje garderoby - zimową i letnią. Niestety w tym roku Matka Natura pozbawiła nas, tak zwanego, okresu przejściowego, w czasie którego organizmy mogą przyzwyczajać się do następującej zmiany.
**To wszystko znad Arktyki
Dlaczego tak się dzieje i, czemu jednego dnia możemy się opalać, a następnego musimy zakładać puchowe kurtki? Eksperci wyjaśniają, że to wszystko ma związek ze zmianami, które zachodzą na biegunie północnym. Ocieplenie tego rejonu ma realny wpływ na pogodę w Polsce i nad polskim morzem.
- Wyższe niż zazwyczaj o tej porze roku temperatury atmosfery nad Arktyką spowodowały „poszarpanie na kawałki” wiru polarnego, wielkiego obszaru niskiego ciśnienia nad tym regionem, który jest szczególnie aktywny zimą i definiuje pogodę w tym okresie - pisze Aleksandra Stanisławska na blogu crazynauka.pl. - Rozczłonkowanie wiru polarnego dało dostęp masom powietrza płynącym z niższych szerokości geograficznych, co wywołało olbrzymie odchylenia temperatury w Arktyce: 22 lutego wdarła się tam wielka fala ciepła znad Oceanu Atlantyckiego. Zjawisko, które pozwoliło wejść nad Arktykę fali ciepła, w Polsce i Europie wywołało z kolei falę mrozów, wypychając w nasze rejony mroźne arktyczne powietrze. I dlatego doświadczamy średnio ostrej zimy, z temperaturami sięgającymi -20 oC. Dawniej w podobnej sytuacji mielibyśmy pewnie -30 oC.
Zobacz również:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?