Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od Teatru Polskiego w Szczecinie po produkcje Netflixa i "Peaky Blinders". Przedstawiamy Aleksandra Mackiewicza

Paula Dąbrowska
Paula Dąbrowska
Zaczynał od Teatru Polskiego w Szczecinie. Prowadził nawet program randkowy. Wiele osób za go z polskich produkcji telewizyjnych. Jednak od niedawna można go oglądać również w serialowym hicie BBC „Peaky Blinders” streamingowanym na Netflixie. Przedstawiamy Aleksandra Mackiewicza.

Jak wspominasz swoją pracę na planie „Peaky Blinders”?

- W serialu grałem rolę epizodyczną. Zanim wszedłem na plan, musiałem podpisać papiery, które świadczyły o tym, że jestem wobec nich lojalny. Nawet nie dostałem całego scenariusza, tylko fragment ze swoją sceną.

W takim razie, jak wyglądał plan?

- Wchodzisz i są dwie strefy, w jednej odtwórcy głównych ról, a w drugiej – role epizodyczne. Jednego dnia mieliśmy treningi, próby z aktorami, którzy są wynajmowani specjalnie na plan do ćwiczenia tekstu. Drugiego dnia wchodzisz na plan zdjęciowy. I to właśnie wtedy poznałem aktorów właściwych. Moja rola nie była duża, ale bardzo się cieszę z udziału w serialu, dla mnie to niezapomniane przeżycie. To, że mogłem poznać reżysera, zobaczyć, jak w ogóle wygląda taki plan zdjęciowy zagranicą - to jest coś!

A jak dostałeś rolę? Słyszałam, że wiąże się z tym ciekawa historia.

- Pod koniec 2007 roku wyjechałem do Irlandii, żeby pracować za barem. Wtedy wielu Polaków wyjeżdżało zagranicę w celach zarobkowych. Zawsze też chciałem pracować w teatrze. W Szczecinie wiedziałem, że może być trudno się przebić. Pojechałem pracować w gastronomii, ale nie zamierzałem rezygnować z marzeń. Między pracą, a czasem wolnym brałem udział w zajęciach w studium aktorskim, udzielałem się w teatrze. W Irlandii poznałem ludzi, którzy są odpowiedzialni za castingi. Nawet zagrałem w irlandzkim sitcomie rolę „Polaczka dresa”. Ponoć dobrze się nadawałem to odwzorowania tej postaci: uśmiechnięty, lekko podchmielony (śmiech). Kontakt został. Wróciłem po pięciu latach do Polski, jeździłem na castingi do Warszawy. Dalej pracowałem w gastronomii, bo jednak musiałem za coś żyć. Utrzymywałem kontakt z ludźmi z Wysp i przed pandemią odezwał się do mnie jeden ze znajomych, że szukają kogoś, kto „zagra Cygana ze Wschodu”, ale nie zapłacą mi za przelot i nocleg.

ZOBACZ TEŻ:

Czyli finansowo było… po prostu słabo?

- Stwierdziłem, że nie ma problemu, opłacę ten przelot. Później wynagrodzenie pokryło to wszystko. Na początku, jak nagrywałem, to miałem małą nadzieję, że wyniknie z tego coś fajnego. Potem myślałem, że nic z tego nie będzie. W międzyczasie moja pozycja aktorska się ustabilizowała w Polsce. Zapomniałem nawet, że wziąłem udział w tym przesłuchaniu (śmiech). Ale w końcu dostałem telefon - jesteśmy zainteresowani.

I wtedy wszystko się zaczęło. Wiemy już, jak wyglądał plan, a charakteryzacja i przygotowanie?

- No właśnie, tu pojawił się drobny problem, bo mam tatuaże, które zrobiłem wcześniej nie myśląc, że będę zawodowo zajmował się aktorstwem. Skąd mogłem wiedzieć? Zrobiłem sobie taki tatuaż jak George Clooney, trzeba było go przykrywać (śmiech:. Musiałem też zapuścić zarost. Byłem zaskoczony, że dla takiej postaci jak moja, przykładano tak wiele uwagi. Aktorzy, którzy pojawiali się nawet na chwilę w serialu, mieli specjalnie szyte buty czy ubrania.

Podczas zdjęć wydarzyło się coś, co mocno zapadło ci w pamięć?

- Dostałem swoją scenę, łącznie trzy zdania (uśmiech). Początkowo mówiłem z polskim akcentem, ale chciałem bardzo zaimponować realizatorom, więc uczyłem się takiego czystego, brytyjskiego akcentu. Jestem na planie, zaczynam mówić tym swoim pięknym angielskim, a oni do mnie „Dlaczego tak mówisz?”. Zapytałem, czym mówię źle, a oni mi na to „Brzmisz jak chłopak z Liverpoolu. A miałeś jak Polak” (śmiech). Wiedziałem już, że chcą mój stary akcent.

W Internecie pojawiają się informacje, że powstanie film o „Peaky Blinders”. Dostałeś już jakiś telefon w tej sprawie?

- Jeżeli będzie oficjalna informacja, to oczywiście, że wezmę udział w castingu. Zdaję sobie też sprawę, że nie do roli wiodącej, tylko zapewne do epizodycznej.

Na koncie masz jednak znacznie więcej, niż epizody w zagranicznych superprodukcjach. Przykład Adam z „Gliniarzy”.

- (śmiech). Mam ogromny sentyment do tej postaci i bardzo lubię ją tworzyć. Od samego początku mogłem „robić ją” tak, jak chciałem. Producenci powiedzieli, że to ma być pozytywny policjant, ale odróżniający się od reszty tych „ładnych”. Oni tacy z żurnala, a ja – mordeczka. Wychowywałem się w centrum Szczecina, chodziłem do jednej szkoły z Majorem SPZ. Towarzystwo miało ogromny wpływ na mnie i chciałem, żeby takim człowiekiem też był Adam Bogusz. Człowiek ulicy, ze skazami.

A jakie masz plany na przyszłość? Oprócz castingu do filmu „Peaky Blinders” (uśmiech).

- Powiem szczerze, że ostatnio dzieje się bardzo dużo. Gdy pracowałem przy programie „Pierwsza randka” (program randkowy, który był emitowany w TVP w 2017 roku – przyp. red.), poznałem Michała Węgrzyna. To on mnie wciągnął do kolejnych produkcji i do dziś często razem współpracujemy. Nie tylko przed kamerą, ale również za. Zrobiliśmy „Gierka”, „Krime Story. Love Story ”, więc trochę tego było. Jeszcze w tym roku będzie film, ale na razie nie ustalono tytułu. Zagram jedną z głównych ról obok Antka Królikowskiego, Mateusza Damięckiego, Małgorzaty Sochy oraz Michała Żebrowskiego. Szykuje się ciekawa komedia. Kolejne scenariusze leżą też u mnie na biurku. Teraz właśnie ćwiczę do serialu Netflixa. Miniserial sensacyjno-kryminalny związany z motoryzacją, coś jak „Szybcy i wściekli”. Ćwiczę sztuki walki, żeby się przygotować do roli. Schudłem nawet 10 kg (śmiech). Ale o tym serialu za bardzo jeszcze nie można mówić, tylko trochę, bo jak wiemy, są umowy i kary za złamanie tajemnicy.

Wywiad z archiwum Magazynu Trendy - lipiec 2022

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński