Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obowiązek jazdy na światłach nie zmniejszył liczby wypadków

Marcin Barnowski
Zwolennicy obowiązku jazdy na światłach przez cały rok twierdzą, że dzięki temu na drogach jest bezpieczniej
Zwolennicy obowiązku jazdy na światłach przez cały rok twierdzą, że dzięki temu na drogach jest bezpieczniej Łukasz Capar
Pięciu zabitych młodych ludzi pod Słupskiem, jeden zabity 38-latek w wypadku koło Sławna, motocyklista zabity w wypadku w Szczecinie, były burmistrz Szczecinka, poseł PiS Marian Goliński zabity w zderzeniu pod Warszawą. To tylko niektóre z ofiar wypadków drogowych ostatniego długiego weekendu.

W sumie śmiertelnych ofiar na polskich drogach w okresie Bożego Ciała było aż 65. O 12 więcej niż w 2008 roku, o 11 więcej niż dwa lata wcześniej. Wzrosła też liczba rannych. Wypadków było w sumie o 29 więcej niż w 2007 roku i o 55 więcej niż w 2008 r. Większość obserwatorów tłumaczy to brawurą, nadmierną prędkością, jazdą pod wpływem alkoholu.

Tak jest od lat i zapewne faktycznie są to główne przyczyny większości wypadków. Ale my pamiętamy, że dwa lata temu najwięksi polscy eksperci od bezpieczeństwa ruchu drogowego obiecywali nam odwrócenie statystycznego trendu. Tak było w okresie, gdy lobbowano na rzecz wprowadzenia w Polsce przepisu nakazującego jazdę z włączonymi światłami przez cały rok.
Przypomnijmy: Zwolennicy wprowadzenia tego obowiązku powołując się na fachowe badania zapowiadali, że liczba wypadków zmniejszy się dzięki temu w skali roku o 20 procent, a liczba zabitych spadnie o 7 procent. W przełożeniu na liczby bezwzględne, w skali roku (przyjmując za podstawę statystyki sprzed dwóch lat) liczba śmiertelnych ofiar wypadków powinna więc zmniejszyć o 300.
Zamierzonego efektu wciąż jednak nie widać. Liczba wypadków, jak pokazuje statystyka ostatniego weekendu, rośnie zamiast spadać.

Podobnie było w Austrii która również wprowadziła obowiązek jazdy na światłach przez cały rok, ale w 2008 roku, po tym, jak okazało się, że nie przekłada się to na zwiększenie bezpieczeństwa, wycofała się z tego rozwiązania. Niemcy, najbardziej zmotoryzowany kraj w Europie, z tego powodu w ogóle go nie wprowadzili. W Polsce już w 2008 roku grupa posłów złożyła w Sejmie projekt ustawy o wycofaniu obowiązkowego świecenia przez cały rok, ale utknął on w parlamencie.
Dr inż. Jacek Pok ze Szczecina, ekspert z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego, który już 25 lat temu postulował jazdę z włączonymi światłami przez cały rok, przestrzega jednak przed zbyt pochopnymi, jego zdaniem, wnioskami. - Światła na pewno poprawiają ocenę możliwości wyprzedzania, bo pozwalają lepiej spozycjonować samochód i oszacować prędkość, z jaką się porusza - przekonuje. - Statystyki natomiast nie uwzględniają wielu innych elementów, jak np. liczby wydawanych praw jazdy i wzrost liczby zarejestrowanych aut.

Zdaniem Poka, niemiecki liberalizm drogowy wynika nie tyle z analiz statystyk wypadkowych, co z działania lobby producentów aut z dużymi silnikami. - I dlatego Niemcy są jedynym krajem w Europie, które nie mają ograniczenia maksymalnej prędkości na autostradach - przekonuje polski ekspert.

Masz zdanie na ten temat? Zadzwoń na nr tel. 697 770 219 lub wyślij maila na [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński