Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Numer z VAT-em

Andrzej Kraśnicki jr, 28 września 2004 r.
Niewiele jest dzieci, które lubią sklepowe przymiarki. Teraz ich rodzice nie będą mieli wyjścia. Żeby  uniknąć wymiany kurtki lub spodni będą zmuszeni do zakupowej drogi przez mękę.
Niewiele jest dzieci, które lubią sklepowe przymiarki. Teraz ich rodzice nie będą mieli wyjścia. Żeby uniknąć wymiany kurtki lub spodni będą zmuszeni do zakupowej drogi przez mękę. Andrzej Kraśnicki
Różnice w opodatkowaniu ubranek dla małych i dużych dzieci spowodowały, że producenci masowo zaniżają rozmiary dziecięcych kurtek i spodni.

To efekt dziwnych zapisów ustawy o podatku VAT, która przyjęta została przez posłów jeszcze przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej.

Zapisy ustawy mówią, że 7- procentowym podatkiem VAT objęta jest odzież dla dzieci do rozmiaru 98 centymetrów. Większe ubranka obłożone są już 22-procentowym podatkiem. Producenci dziecięcych ciuszków szybko znaleźli sposób jak uniknąć wysokiego opodatkowania.

W sobotę odwiedziliśmy jeden ze sklepów z dziecięcymi ubraniami w Szczecinie.

- Szukam kurtki i spodni w rozmiarze 110 centymetrów - mówię sprzedawczyni.

- Są na tamtym wieszaku - pada odpowiedź.

Przerzucam mnóstwo ubranek, ale na metkach maksymalny rozmiar to 98 centymetrów. Na drugim wieszaku są ubranka na dziecko powyżej 130 centymetrów. Pośrednich rozmiarów brak.

- Na metki proszę nie patrzeć. Te z metkami 98 centymetrów, po lewej stronie, są faktycznie trochę większe. Proszę po prostu przymierzyć - radzi sprzedawczyni.

Faktycznie. Jeden z kombinezonów pasuje jak ulał, chociaż gdyby faktycznie miał rozmiar 98 byłby dla dziecka za mały.

Żeby było taniej

O co chodzi w zaniżaniu rozmiarów?

- Chodzi o VAT - wyjaśnia sprzedawczyni. - Producenci zaniżają rozmiary jak się da, byle tylko nie wpaść na 22-procentowy VAT. Dlatego ubranka na dziecko w rozmiarze 120 centymetrów mają metki 98 centymetrów.

Producenci przyznają, że takie praktyki mają miejsce. Z oczywistych względów wolą nie podawać do publicznej wiadomości swoich danych.

- Tu nie chodzi o nasz zarobek tylko o to, by ceny ubranek nie poszły w górę - tłumaczy jeden z producentów odzieży z małego miasta pod Łodzią.

Gdyby nie zaniżano rozmiarów podwyżka cen ubranek byłaby znacząca. Według sprzedawcy w jednym ze szczecińskich sklepów markowy kombinezon, który można kupić teraz za 300 złotych, z metką podającą jego prawdziwy rozmiar, kosztowałby 330 złotych.

Posłowie poprawiają

Różne opodatkowanie w zależności od rozmiaru to nie jedyna dziwna rzecz w ustawie VAT. Podobnie zróżnicowane zostały dziecięce ubranka w zależności od materiału. Te z tkaniny obłożone są 22 VAT-em, a te z dzianiny tylko siedmioprocentowym.

Jak się okazuje posłowie dowiedzieli się już o dziwnych zapisach w ustawie vatowskiej. Obecnie nad poprawkami pracuje specjalna, poselska komisja.

- Poseł Artur Zawisza zgłosił propozycję poprawki wprowadzającej siedmioprocentowy VAT na wszystkie ubrania dziecięce - poinformowało biuro prasowe Prawa i Sprawiedliwości w Warszawie.

Problem polega jednak na tym, że podczas wiosennych prac nad ustawą o VAT okazało się, że prawo unijne nakazuje opodatkować ubranka "podstawową stawką VAT". A ta w Polsce wynosi 22 procent.

JEST FURTKA

Ubrania dziecięce w niektórych państwach Unii Europejskiej nie są opodatkowane, lub opodatkowane minimalnie.

Zerowa stawka obowiązuje np. w Irlandii i Wielkiej Brytanii. W tych państwach powołano się na dyrektywę nr z 1991 roku, która pozwala na stosowanie preferencyjnych stawek unijnych z ważnych powodów społecznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński