Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nożownik z Niebuszewa ofiarą?

Mariusz Parkitny
- W tej sprawie z sylwestra oraz w kwietniu używałem dwóch różnych noży - mówił wczoraj Patryk M. (na zdjęciu ze swoim obrońca mec. Dariuszem Babskim). Grozi mu dożywocie.
- W tej sprawie z sylwestra oraz w kwietniu używałem dwóch różnych noży - mówił wczoraj Patryk M. (na zdjęciu ze swoim obrońca mec. Dariuszem Babskim). Grozi mu dożywocie. Fot. Marcin Bielecki
- Gdybym mógł cofnąć czas, nie chodziłbym z nożem po ulicach - mówi 20-latek oskarżony o zabicie dwóch osób i usiłowanie zasztyletowania trzeciej. Proces Patryka M. ruszył dzisiaj.

Jego ofiary to dwóch nastolatków, którzy zginęli w awanturze przy ul. Niemierzyńskiej oraz dojrzały mężczyzna zraniony przy ul. Długosza w Szczecinie. Do przestępstw doszło w ciągu czterech miesięcy ubiegłego roku.

Patryk M. ps. "Koala" ma jasną linie obrony. Zaprezentował ją na poniedziałkowej rozprawie. Twierdzi, że nie zadawał ciosów, a jedynie "wymachiwał nożem" w obronie własnej. Swoje ofiary nazywa napastnikami. Dużo mówi o swojej przeszłości. Licealista (skończył VIII LO w Szczecinie). Zdanie matury i rozpoczęcie studiów na biologii przerwała mu sprawa zabójstw. Wychował się w szczecińskiej dzielnicy Niebuszewo. Do tej pory niekarany. Jego rodzice rozwiedli się. Po konflikcie z matką wyprowadził się do ojca. Twierdzi, że matka nazywała go nieudacznikiem, często biła i głodziła. Podobno kilka razy był ofiarą napadów na dzielnicy. Po jednym z nich przez kilka miesięcy korzystał z pomocy psychiatry. Prawdopodobnie dlatego zaczął trenować karate. Ćwiczył osiem lat. Doszedł do zielonego pasa (czwarty stopień wtajemniczenia). Trzy lata temu zaczął nosić przy sobie nóż.

- To dla bezpieczeństwa - tłumaczy.

Z finką o długości ostrza ok. 12 centymetrów pojawił się na imprezie przy ul. Niemierzyńskiej. Była noc z 19 na 20 kwietnia 2008r. Kilkanaście osób piło alkohol na podwórku kamienicy.

Wersja Patryka M. brzmi tak. Awanturę wywołał Piotr M. ps. "Misiek". Nie znali się wcześniej. Zabrał oskarżonemu czapkę bejsbolówkę, a potem zmusił do zdjęcia bluzy i kurtki. Doszło do szamotaniny. Włączył się do niej Adrian M., ps. "Żółw".

- Zaczęli mnie bić. Wyjąłem nóż z nogawki. Zacząłem nim wymachiwać. Nie chciałem nikogo zabić. To było w obronie własnej - zapewnia.

Adrian M. dostał cios w szyję. Zmarł w karetce. Piotr M. umarł na chodniku przed klatką wejściową. Dostał kilka ciosów w brzuch i klatkę piersiową. Oskarżony uciekając do domu zdążył mu jeszcze ściągnąć z głowy czapkę. Po drodze wyrzucił nóż. Rano zatrzymała go policja. Wczoraj nie potrafił przekonująco wyjaśnić dlaczego nie wezwał pomocy, skoro uważa, że był ofiarą napadu.

Ale relacje niektórych uczestników imprezy są inne. Twierdzą, że to "Kolala" był agresywny i już na imprezie przechwalał się nożem. A potem, gdy doszło do awantury zaczął gonić ofiary i grozić im.

- Usłyszałem krzyk rannego Adriana, żeby zamykać drzwi, bo ktoś za nimi biegnie - mówił dzisiaj jeden ze świadków.

Zdaniem prokuratury Patryk M. zabijając "Żółwia" i "Miśka" działał z zamiarem bezpośrednim, co w języku laików oznacza, że chciał zabić.

Po zatrzymaniu powiedział policjantom, że na koncie ma jeszcze jedną ofiarę. To Tomasz R. Został zaatakowany nożem w sylwestrowy wieczór. Dostał trzy ciosy w obojczyk i brzuch. Przeżył, bo szybko udzielono mu pomocy. Oskarżony twierdzi, że bronił się przed napastnikiem. Dzisiaj odwołał te wyjaśnienia i nie chciał odpowiadać na pytania. Ten wątek sąd będzie wyjaśniał na kolejnej rozprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński