Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowogard: Dokumenty z danymi personalnymi walają się na gruzach

AGNIESZKA TARCZYKOWSKA
Zaglądając przez ogrodzenie można zauważyć rozrzucone na gruzach dokumenty. Kilka z nich zebraliśmy z chodnika przy zburzonej gorzelni.
Zaglądając przez ogrodzenie można zauważyć rozrzucone na gruzach dokumenty. Kilka z nich zebraliśmy z chodnika przy zburzonej gorzelni. Agnieszka Tarczykowska
Akta osobowe, świadectwa pracy i inne dokumenty z danymi osobowymi pracowników firmy TIBO z Nowogardu znalazły się na gruzowisku przy ulicy Bema w Nowogardzie. Sprawą zajmuje się policja.

- Bez problemu można przeczytać nazwiska, dane pracowników, są też zdjęcia i całe pliki dokumentów firmowych - mówią mieszkańcy okolicznych domów. - Nie tylko po gruzach walają się akta, pojedyncze dokumenty wiatr rozniósł po osiedlu.

Nieistniejące już Przedsiębiorstwo Rolno-Handlowe TIBO Sp. z o.o. przez lata działało w budynkach starej gorzelni. Gorzelnia została wyburzona, a wraz z nią biura i archiwum firmy. Właściciel nie zadbał o zabezpieczenie dokumentów, które leżą teraz przykryte stertą gruzu. Część rozrzucił wiatr po całej okolicy.

Choć nie udało nam się wejść na teren byłej gorzelni, ani znaleźć osoby, która mogłaby wyjaśnić okoliczności, w jakich dokumenty trafiły na gruzowisko, znaleźliśmy kilka dokumentów, które rozrzucone były wokół byłej gorzelni. Między innymi kalendarz wykorzystanych urlopów w 1996 i 1998 roku z danymi pracownika i pieczątką firmy, a także pismo ze zgromadzeń wspólników i zgodę z 1998 roku z podpisami wspólników na zaciągnięcie kredytu bankowego w kwocie 200 tysięcy złotych.

- To jest skandal, żeby po całym osiedlu fruwały kartki z adresami i nazwiskami ludzi - mówi Jadwiga Kozubowska mieszkanka osiedla. - Trzeba ukarać tego, kto za to odpowiada.

W urzędzie miasta nikt o sprawie nie wie, ale sekretarz urzędu mówi wprost, że szukanie winnych i badanie tematu nie leży po stronie urzędu.

- Sprawą powinna zająć się policja - uważa Agnieszka Biegańska - Sawicka, sekretarz miasta. - Ja wiem jedynie tyle, że dokumenty po likwidacji firmy powinny trafić do archiwum.

Policja o sprawie dowiedziała się od "Głosu".

- Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia, ale po informacji policjanci udali się na miejsce i sprawdzają sytuację - tłumaczy nadkomisarz Wiesław Ziemba. - Oczywiście, jeśli okaże się, że zostało naruszone prawo o ochronie danych osobowych lub przechowywaniu dokumentów, administratorowi danych grozi kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński