Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nocna walka mieszkańców Wyspy Puckiej o utrzymanie wałów [wideo, zdjęcia, raport]

Marek Rudnicki
Fot. Marcin Bielecki
Mieszkańcy Wyspy Puckiej pojawili się na wałach już pod wieczór i to całymi rodzinami. Jedynie małe dzieci już wcześniej zostały odtransportowane do rodzin i znajomych na stałym lądzie. Do rana ułożono ponad 8 tysięcy worków z piaskiem.

Walka z żywiołem na Wyspie Puckiej

Zapowiadana na 2-3 czerwca wielka fale nie nadeszła. Zmieniły się warunki meteorologiczne.

- Po analizie meldunków moich pracowników, czuwających wzdłuż wszystkich wałów i po prognozach meteorologicznych mogę wnioskować, że kulminacyjna fala przejdzie przez Szczecin w niedzielę 6 czerwca - uważa Tomasz Płowens, dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. - Taki jest stan na dziś. Wiatr północny zmienił się na północno-zachodni, ale wszystko może się jeszcze zdarzyć.

W nocy, mimo że cofka przegrała z napływającymi masami wód Odry i poziom wody miejscami nawet opadł, na Wyspie Puckiej rozegrała się kolejna już nocna walka z powodzią. Woda bowiem tak rozmiękczyła wały, że przesiąkała na całej ich długości. Droga biegnąca wzdłuż tylko na krótkim, niespełna 30-metrowym odcinku była sucha. Reszta tonęła w wodzie.

- Prezydent znowu zaspał, ale dopisała młodzież - mówi jeden z najstarszych mieszkańców wyspy, Jan Żołnierowicz.

Złość mieszkańców skupia się na prezydencie, ale tak naprawdę nie z jego winy, a za sprawą jednego z ważnych urzędników, który w telewizyjnym programie skrytykował mieszkańców, że niepotrzebnie poprzedniej nocy pojawili się na wałach. Wówczas też układali worki zapobiegając przesiąkaniu wody u podnóża wałów. Większości wyrażanych na ten temat opinii ze zrozumiałych względów nie da się zacytować.

Tym razem mieszkańcy mieli pomoc. Przyjechała ekipa 40 bezrobotnych zwerbowanych przez Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego. Pracowali też ciężko pracownicy firmy melioracyjnej. Na wałach byli też ci, którzy mają na Wyspie swoje działki rekreacyjne.

Mieszkańcy pojawili się na wałach już pod wieczór i to całymi rodzinami. Jedynie małe dzieci już wcześniej zostały odtransportowane do rodzin i znajomych na stałym lądzie.

- Miasto zapowiadało wielką pomoc, a ograniczyło się do piachu i worków - mówi zgryźliwie Artur Batoga. - Gdzie ta zapowiadana pomoc saperów z Podjuch?

Ze służb miejskich najlepiej byli widoczni strażnicy miejscy, którzy cały czas patrolowali teren.

- Rzeczywiście woda przesiąka - potwierdza Daniel Mikulski ze SM. - Dobrze, że mieszkańcy stale czuwają nad stanem wałów.
Jest środek nocy, ale wzdłuż wałów cały czas pracują ekipy, napełniając worki. Te już gotowe rozwozi wzdłuż wałów 5 traktorów mieszkańców. Młodzież zachowuje humor, mimo braku snu.

- Dziadkowie i rodzice przeżywali powódź, to teraz czas na nasze "pływające ogrody" - żartuje Magda między napełnianiem jednego worka a kolejnego.

Około godziny pierwszej w nocy bezrobotni opuszczają Wyspę, ale następna ekipa pojawia się już skoro świt. Całą noc czuwają jednak nadal mieszkańcy poprawiając źle ułożone worki. Nad ranem wały wzmacnia dodatkowe 8 tysięcy worków z piaskiem.

- Chyba pierwszy raz zdarzyło się, że o Wyspę walczą nie tylko mieszkańcy, ale również mamy pomoc ze strony ZDiTM oraz działkowiczów, za co szczególnie tym ostatnim jestem wdzięczny - mówi koordynator całej akcji z ramienia mieszkańców, Andrzej Kropopek.

- Razem uprawiamy te ziemie, razem więc musimy o nią walczyć - mówi Marcin Wiertel, który ma na Wyspie działkę. - Tyle się mówi o jedności i solidarności ludzkiej, a jak przychodzi co do czego, to ci "solidarni" wolą tragedię oglądać w telewizji, zamiast realnie pomóc.

Rano, po zaledwie godzinnej drzemce, wielu z mieszkańców wzięło udział w pierwszej procesji Bożego Ciała.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński