Straż miejska zna problem. Mimo to wciąż panuje tam bałagan.
Skwer przy targowisku Manhattan przypomina wysypisko śmieci. Mimo iż nie jest to już teren rynku, handel trwa tu w najlepsze. Niestety, handlarze pozostawiają po sobie straszny bałagan.
Wyrzucają co się da
- Proszę zobaczyć, jak to wygląda - skarży się pani Wiesława, mieszkanka pobliskiego bloku. - Każdy ściąga w to miejsce stare kanapy i krzesła, żeby mieć na czym siedzieć. To, czego handlarze nie sprzedadzą, ląduje w krzakach i leży tygodniami, bo nikt tego terenu nie sprząta.
Rzeczywiście, teren na którym się handluje, wygląda jak wysypisko śmieci, a nie miejsce robienia zakupów. Stare, rozlatujące się meble, służą jako stoły do handlowania. Niektóre z krzeseł przykuto do drzew, aby nikt ich nie ukradł. Do tego na ziemi leżą poszarpane skrawki dywanów i wykładzin. Prawdopodobnie po to, by handlarze nie stali w błocie.
Strażnicy nic nie robią
Straż miejska, do której zadzwoniliśmy z prośbą o interwencję, przyznaje, że zna temat.
- Teren ten jest monitorowany na bieżąco, a strażnicy pojawiają się tam często - wyjaśnia Andrzej Panecki ze straży miejskiej. - Zwrócę im uwagę, żeby zaglądali tam jeszcze częściej.
Z wizyt strażników niewiele jednak wynika. Bałagan jak był tak jest. W okolicy miejsca, gdzie odbywa się handel, nie ma nawet dużego śmietnika.
- To kwestia złych nawyków osób, które tam handlują. Trudno z nimi walczyć - mówi Panecki. - Nie ma też ekipy, wykonującej prace interwencyjne.
Robotnicy interwencyjni nie są jednak jedynymi, którzy w mieście zajmują się sprzątaniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?