Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nikt nie przeżył (zdjęcia)

www.dziennik.pl
W katastrofie wojskowego samolotu CASA zginęło 20 osób - poinformował premier Donald Tusk na miejscu tragedii w Mirosławcu.
MiroslawiecNasi fotoreporterzy byli w Miroslawcu w dwie godziny po katastrofie samolotu transportowego CASA C-295 M. W tym czasie ugaszono juz pozar powstaly po zderzeniu samolotu z ziemią. Zandarmeria Wojskowa zabezpieczyla teren, w którym doszlo do wypadku nie dopuszczając nikogo w poblize.

Tragedia w Mirosławcu

Z maszyn typu CASA korzystają siły powietrzne Polski, a także Hiszpanii, Algierii, Brazylii, Finlandii, Jordanii, Portugalii i Szwajcarii.

W tym roku miał być podpisany kontrakt na dostawę kolejnych dwóch samolotów tego typu. Takie maszyny wożą polskich żołnierzy do Iraku i Afganistanu. Są bardzo mocno eksploatowane - wojskowi mówią nawet, że wykonują dwa razy więcej lotów niż powinny. Kilka z nich jest obecnie uziemionych z powodu awarii.

Produkowany od 9 lat CASA-295M to hiszpański samolot transportowy. Z maszyn tego typu korzystają siły powietrzne 8 krajów, w tym Polski. Polska dysponuje 8 samolotami tego typu, używanymi przez krakowską 13. Eskadrę Lotnictwa Transportowego. Na pokładzie może podróżować do 78 osób.

Wojsko wcześniej mówiło o 18-19 osobach na pokładzie informując, że nie znaleziono nikogo żywego.

W wypadku zginęli m.in. dowódca 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie - gen. bryg. pilot Andrzej Andrzejewski i dowódca 12. Bazy Lotniczej w Mirosławcu - płk pilot Jerzy Piłat - poinformował szef MON Bogdan Klich.

Do katastrofy doszło o godzinie 19.07 podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Mirosławcu.

Samolot odbywał lot po zaplanowanej trasie: Warszawa - Powidz - Poznań - Krzesiny - Mirosławiec - Świdwin - Kraków. CASA o numerze bocznym 019 należała do 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego z Krakowa i została niedawno zakupiona - podaje TVN24. Na wyposażeniu Sił Powietrznych znajdowało się do środy 10 samolotów transportowych typu CASA C-295M. Maszyna rozbiła się przy podchodzeniu do lądowania w okolicach lotniska w Mirosławcu. Na pokładzie byli wojskowi uczestnicy konferencji "Bezpieczeństwo Lotów".

"Wszystko spłonęło"

Samolot stanął w płomieniach. Wrak płonącej maszyny ugaszono - poinformowała straż pożarna w Wałczu. Jednostki straży wróciły do bazy - były to wojskowe jednostki.

Na miejscu trwa akcja ratunkowa, którą bezpośrednio kieruje zastępca Dowódcy 12. Bazy Lotniczej w Mirosławcu ppłk Zbigniew Wolewicz

Na miejsce udała się też Wojskowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych MON, której przewodniczy płk Zbigniew Drozdowski. Teren został zabezpieczony przez Żandarmerię Wojskową. Na miejsce wypadku udali się również prokuratorzy wojskowi.

- Karetki zawracają, wszystko spłonęło - powiedział Janusz Napiórkowski, dyrektor szpitala wojskowego w Wałczu.

- Mam postawionych w pełnej gotowości lekarzy z kilku szpitali - mówił Napiórkowski. - Ale dostałem informację, że nasze karetki zawrócono, bo na miejscu katastrofy wszystko spłonęło. A to oznacza, że wszyscy tam zginęli - dodaje.

Pogotowie: będzie pismo do wojewody

Prezydent wprowadzi żałobę narodową

Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział, że wprowadzi żałobę narodową po zakończeniu skróconej wizyty w Zagrzebiu.
Szef Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński poinformował w TVN24, że Lech Kaczyński powróci do kraju najszybciej jak będzie mógł. Wczoraj w nocy Lech Kaczyński złożył wyrazy najgłębszego współczucia rodzinom ofiar katastrofy samolotu CASA, który rozbił się w Mirosławcu.

Na miejsce wypadku przybyli wysocy urzędnicy Kancelarii Prezydenta i Biura Bezpieczeństwa Narodowego, na bieżąco informują prezydenta z miejsca wypadku.

Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie Roman Pałka zapowiedział, że w piątek złoży na ręce wojewody zachodniopomorskiego oficjalne pismo w sprawie katastrofy lotniczej, do której doszło w Mirosławcu.

- Chcę poinformować wojewodę o zaistniałej sytuacji dotyczącej systemu powiadamiania służb ratunkowych - powiedział Pałka. Odmówił szczegółowych informacji w tej sprawie.

Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do służb medycznych, wojsko nie poinformowało służb ratowniczych o katastrofie samolotu. Ratownicy pogotowia mieli się dowiedzieć o wypadku przez przypadek i bez powiadomienia udali się na miejsce tragedii - dowiedziała się PAP.

MON:wojsko nie musi informować cywilnych służb

(fot. www.dziennik.pl)

Teoretycznie rzecz biorąc, wojsko nie ma obowiązku informowania cywilnych służb ratowniczych o wypadkach - podkreślił dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON płk Cezary Siemion.

- Wojsko może poprosić o wsparcie, ale nie musi, jeżeli uzna, że może opanować sytuację we własnym zakresie - powiedział płk Siemion.

Ppłk Sylwester Michalski ze służb prasowych Sztabu Generalnego Wojska Polskiego zapewnił, że z informacji uzyskanych od dyżurnych służb wynika, że bezpośrednio po katastrofie ok. godz. 19.20 powiadomiono o niej najbliższy szpital, który mieści się w miejscowości Wałcz.

Jak podkreślił, na miejsce tragedii o godz. 19.25 przyjechały dwie wojskowe karetki, zaś o 19.50 trzy karetki ze szpitala w Wałczu.

Minister obrony Bogdan Klich podziękował cywilnym służbom ratowniczym. - Pod względem ratowniczym zarówno służby wojskowe, jak i cywilne były znakomicie przygotowane i uczestniczyły w akcji ratowniczej. Chciałbym podziękować służbom cywilnym, które wsparły nas w akcji - powiedział Klich dziennikarzom w Warszawie.

Odnosząc się do spekulacji, że wojsko nie zawiadomiło cywilnych służb ratowniczych o katastrofie, Klich powiedział, że rozmawiał z wiceministrem zdrowia Krzysztofem Grzegorkiem na temat cywilnych zespołów ratowniczych i że 9 takich zespołów udało się na miejsce wypadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński