Nasz komentarz: Kukułcze jajo
O tym, że resort obrony nie chce już wojskowego szpitala, mieszkańcy regionu dowiedzieli się z mediów.
- To mało elegancka forma porozumiewania się z nami - twierdzą
pracownicy. Nie ukrywają, że oburza ich taka postawa ludzi "z góry". Mają żal i twierdzą, że teraz lecznica traktowana
będzie jak "kukułcze jajo". Najbardziej jednak przeraża ich czarny scenariusz całej historii. Jeśli resort nie zmieni zdania a nie znajdzie się chętny na przejęcie placówki, bez pracy może
zostać ponad pięćset osób.
Agnieszka Grabarska
W atmosferze niedomówień i strachu pracownicy szpitala dowiedzieli się wczoraj jaki los czeka ich placówkę. Z informacji przekazanych wczoraj przez szefów Inspektoratu Wojskowej Służby Zdrowia jasno wynika, że resort obrony nie chce już utrzymywać wojskowej lecznicy.
- Nie możemy w to uwierzyć. Ta wiadomość spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Zaczynamy się potwornie denerwować - mówią pracownicy.
Na spotkanie z przedstawicielami MON -u czekali ponad tydzień. Wczoraj w zakładowej świetlicy usłyszeli, że ministerstwo chce oddać szpital, a oni sami mają się włączyć w poszukiwanie chętnego do zarządzania placówką. Inspektorat WSZ ma w tej sprawie rozmawiać z samorządami i Pomorskim Uniwersytetem Medycznym.
Zofia Strzelecka, pielęgniarka, która w wojskowej służbie zdrowia przepracowała trzydzieści pięć lat nie ukrywa swojego żalu.
- Muszę ochłonąć po tych informacjach. Jeśli faktycznie szpital pójdzie w obce ręce, może zrobić się gorąco - mówi z obawą.
O los pracowników martwią się także działające w lecznicy związki zawodowe. Po decyzjach MON w najgorszej sytuacji jest dwudziestu ośmiu żołnierzy zawodowych. Większość z nich to lekarze. Po przekazaniu placówki innemu organowi mogą dostać przeniesienie do odległych szpitali w Polsce.
- W wojsku jest tak, że odmowa oznacza to samo co wypowiedzenie. Kolejna przeprowadzka to dramat dla mojej rodziny. Przyzwyczailiśmy się już do życia w Szczecinie - mówi anonimowo jeden z mundurowych.
Przewodnicząca zakładowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych wskazuje na jeszcze jeden problem.
- Od dwóch lat związki zawodowe są w sporze zbiorowym. Chodzi o obiecane podwyżki płac. To ważna kwestia do uregulowania przed ewentualnym oddaniem szpitala - uważa Jadwiga Kotańska.
Kolejna, to zabezpieczenie interesów pracowników szpitala. Pułkownik Włodzimierz Lewczuk, zastępca szefa Inspektoratu zapewnia, że pracownicy mogą czuć się bezpieczni. MON będzie walczyć o to, aby żaden pracownik nie wylądował na bruku.
Najwięcej niewiadomych pojawia się jednak wokół przyszłego właściciela.
- Do marszałka województwa, prezydenta Szczecina i rektora PUM-u trafi ministerialne pismo z propozycją przejęcia naszego szpitala - tłumaczy komendant płk Janusz Gembarzewski. Samorządy do całej sprawy podchodzą z dużym dystansem. Pomorski Uniwersytet Medyczny zapewnia, że przyjrzy się ofercie. Wiążących deklaracji jednak nie składa.
Wstrzemięźliwie wypowiada się też Urząd Miasta.
- W tej chwili wspomagamy między innymi budowę Centrum Matki i Dziecka w Zdrojach - przypomina Jacek Cerebież - Tarabicki, zastępca dyrektora Wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej.
Do przejęcia placówki nie kwapi się także Urząd Marszałkowski. Pod ich nadzorem funkcjonuje obecnie aż piętnaście placówek w województwie.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?