Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezdrowe decybele

SN
Praca w tłoku i hałasie nie służy zdrowiu. Psuje się serce, siadają nerwy - ustalili naukowcy.

Osoby pracujące w dużych i gwarnych pomieszczeniach, gdzie panuje wieczny hałas i ścisk, mają we krwi więcej hormonów stresowych, w porównaniu z tymi szczęśliwcami, którzy przed nadmiarem decybeli mogą się skryć we własnym, nawet bardzo małym pokoiku. Pechowcy z pierwszej grupy cierpią przede wszystkim na bóle głowy, mają też kłopoty z koncentracją. Pod koniec dnia czują się wyczerpani i wyzuci z energii życiowej. Naukowcy z Uniwersytetu Cornell w USA dowiedli, że ta sama praca może być znacznie mniej męcząca i dużo bardziej efektywna, jeśli wokół panuje cisza i kameralna atmosfera.

Co ciekawe, osoby, które uczestniczyły w eksperymencie, przeważnie nie zdawały sobie sprawy z tego, jak bardzo hałas, krzątanina czy też brak intymności wpływają negatywnie na stan ich zdrowia. Ujawniły to dopiero badania medyczne, podczas których mierzono stężenie hormonów stresowych we krwi. - Organizmy tych ludzi przywykły już do wysokiego poziomu stresu, co nie znaczy, że go zaakceptowały. Większość z nich była nieświadoma tego, że warunki, w jakich pracują, na dłuższą metę przynoszą szkodę ich zdrowiu - mówi Gary Evans, główny autor badań. - To jeszcze jeden dowód na ogromne możliwości adaptacyjne człowieka. Jesteśmy w stanie przywyknąć do niemal każdej sytuacji stresowej, pod warunkiem że trwa ona wystarczająco długo, a dawki stresu są zwiększane stopniowo. Często jednak odbywa się to kosztem naszego zdrowia.

W przeprowadzonym przez Evansa eksperymencie udział wzięło 80 osób. Połowa z nich wykonywała swoje zwykłe zajęcia biurowe w sali wypełnionej szmerem rozmów, dzwonieniem telefonów, odgłosami ludzkich kroków, trzaskiem zamykanych szafek i dziesiątkami innych dźwięków. Reszta wykonywała dokładnie te same czynności, tyle że przebywając w odizolowanych od gwaru pomieszczeniach. Cóż się okazało?

Po pierwsze, we krwi osób z pierwszej grupy było znacznie więcej hormonu epinefryny, którego nadmiar w organizmie może sprzyjać rozwojowi niektórych dolegliwości sercowych. Po drugie, po zakończeniu pracy okazało się, że osoby z drugiej grupy są znacznie bardziej skłonne do rozwiązywania zadań umysłowych. W efekcie szybciej i trafniej rozwiązały testy przygotowane przez naukowców. W tym samym czasie przedstawiciele pierwszej grupy marzyli już tylko jednym: odpoczynku. - Tylko niewielki odsetek ludzi jest predysponowany do pracy w hałasie i ścisku. Dla większości z nas praca w takich warunkach jest torturą - ocenia Evans.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński