Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezadowoleni

Wioletta mordasiewicz, 13 października 2006 r.
Do redakcji "Głosu" napłynęły skargi na działalność niepublicznego ZOZ-u, który działa w Przychodni Specjalistycznej przy ul. Słowackiego w Stargardzie.

Pacjenci są zdenerwowani na brak elastyczności pracowników Niepublicznego Specjalistycznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Smol-Med". Ich zdaniem biopsje, czyli pobieranie materiału biologicznego z chorych tkanek są wykonywane zbyt rzadko.

- Staliśmy tam kilka godzin, ściśnięci w małym pomieszczeniu, dosłownie jak bydło -opowiada zdenerwowana kobieta (dane do wiadomości redakcji) - Kilka dni temu na zabieg przyszło sporo ludzi, ok. 100 osób. Nikogo nie obchodziło to, w jakich warunkach chorzy ludzie czekają na swoją kolej. A najbardziej denerwuje sposób rejestrowania pacjentów! To po prostu skandal! A na dodatek lekarz sporo się spóźnił.

Kilkanaście osób na godzinę

Niezadowolenie podziela większość osób, które raz w miesiącu trafiają na badanie do tej poradni. Sytuacja zawsze się powtarza. Denerwuje ich to, że na tę samą godzinę rejestrowanych jest po kilkanaście osób. A przyjęcia odbywają się wedle zasady "kto pierwszy, ten lepszy".

- A przecież każdemu pacjentowi można dać numerek z wyznaczoną niemal co do minuty godziną przyjęcia - doradzają stargardzianie kierownictwu poradni. - Wtedy każdy przyszedłby na swoją godzinę. Nie byłoby tego straszliwego tłoku, oczekiwania przez wiele godzin i przede wszystkich tych nerwów. Takie zasady są stosowane przez większość stargardzkich przychodni. Przynajmniej jest porządek!

Osoby, które kilka dni temu czekały przed gabinetem na biopsję opowiadają, że zwracały uwagę kierownictwu, by zmieniło sposób rejestracji. Prosiły też, by oczekujących w kolejce pacjentów wyczytywać z imienia i nazwiska. To znacznie usprawniłoby przyjmowanie ich przez lekarza. Ale te uwagi zostały zignorowane.

Jest limit

W NSZOZ "Smol-Med" biopsje wykonuje się raz w miesiącu. Są bezpłatne, bo koszty pokrywa Narodowy Fundusz Zdrowia. Ale fundusz narzuca limity. Tym poradnia tłumaczy częstotliwość pobierania próbek z chorych gruczołów. Na miejscu nie ma też specjalisty. Lekarz przyjeżdża ze Szczecina. I przyjmuje pacjentów tylko po południu, w godz. od 15 do 18. Zdaniem Wiesławy Smoliry, szefowej niepublicznego ZOZ-u, pacjenci powinni cieszyć się z tego, że biopsje są robione na miejscu. Informuje jednocześnie, że zmiana sposobu rejestracji na proponowany przez pacjentów nie jest możliwa.

- Nie można z góry określić, jak długo pacjent będzie przebywał w gabinecie - tłumaczy się W. Smolira. - Niektórzy przychodzą obwieszeni łańcuszkami i inną biżuterią. Długo trwa zanim to z siebie ściągną. Jeśli lekarz pobiera próbkę z jednego guzka to idzie szybko. Wizyta trwa 5-10 minut. Ale zdarza się, że niektórzy mają kilka guzków. Dlatego nie można z góry określić czasu trwania wizyty. Lekarza kazał rejestrować 10-12 osób na każdą godzinę. I tak robimy.

Kierownictwo ZOZ-u zaprzecza też informacji, jakoby kilka dni temu na biopsje przyszło około stu osób.

- W poczekalni było niespełna 40 pacjentów - dodaje W. Smolira. - A poza tym, ludzie nie powinni tylko wymagać, ale także dać coś od siebie. Gdyby ten lekarz nie przyjeżdżał do Stargardu, musieliby sami jechać do Szczecina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński