- Od adopcji miną niedługo 2 tygodnie. Ważka zamieszkała u jednej z dokarmiających ją niegdyś osób, z psiakiem i kotem, z którymi dobrze się dogaduje. Bardzo chętnie chodzi na spacerki - czytamy na profilu TOZ-u.
To szczęśliwe zakończenie historii, którego jeszcze nie dawno trudno się było spodziewać. Ważka trafiła do TOZ-u ponad rok temu. Była zdziczała i nieufna. Znalazły się jednak osoby, które postanowiły ją zaadoptować i otoczyć opieką. Suczka miała inne plany i podczas jednego ze spacerów zwyczajnie uciekła. Próby jej schwytania trwały przez kilka miesięcy, a właściciele zrzekli się adopcji. Po wielu niepowodzeniach, udało się schwytać Ważkę w niedzielny poranek (16 października).
- Na miejscu była grupka ludzi zrzeszonych przez TOZ. Jedna z karmicielek Ważki podała jej leki w jedzeniu. Niestety w tamtym momencie Ważka zorientowała się co się szykuje i uciekła - wspomina Julia Dzierbicka, która schwytała Ważkę - Po kilku godzinach wróciliśmy z mężem na miejsce. Ważka wróciła na znane sobie miejsce na klombie. Leżała, podnosiła głowę i znów się kładła. Przeczekaliśmy z mężem, aż zwinie się w wygodnej pozycji do spania. Stałam przodem do niej w odległości, która jej nie niepokoiła, pokazując mężowi znaki, czy już pora i jednocześnie zbliżając się powoli w jej kierunku. Zaszedł powoli od drugiej strony. Zarzucił na nią poszwę, a ja w tym czasie złapałam ją razem z poszwą na ręce. I już była nasza.
Teraz wygląda na to, że Ważka zadomowiła się w nowym miejscu i jej tułaczka dobiegła już końca.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
