Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieszczelna butla?

Marzena Domaradzka, 18 stycznia 2005 r.
Trwa śledztwo w sprawie sobotniego wybuchu butli z gazem do jakiego doszło w podtrzebiatowskim Jarominie.

Przypomnijmy, że w wyniku eksplozji poważnie ucierpiała trzyosobowa rodzina, która zmuszona była skakać z okna, by ratować życie.

Ogień trawił ubranie...

Potężna eksplozja wstrząsnęła osiedlem w Jarominie około godz. 9 rano. Przerażeni sąsiedzi zobaczyli kobietę z dzieckiem stojącą na parapecie.

- Gdybym wiedziała, że ona już stoi w oknie złapałabym małego, ale to trwało sekundy - mówi.

Mariola O. nie mogła już czekać. Ogień zaczął trawić jej ubranie i włosy. Najpierw rzuciła dwuletniego synka, potem skoczyła sama. Mąż kobiety w chwili wybuchu znajdował się w małym pokoju. Jemu udało się przedostać do sąsiedniego mieszkania.

- Wciągnęliśmy go naszym oknem, miał całe poparzone dłonie - mówi Monika Stawska, mieszkająca tuż pod mieszkaniem Osowskich.

Jak to się stało?

Tego wciąż nie wiadomo. Jedna z wersji, którą potwierdzają sąsiedzi zakłada, że butla była nieszczelna.

- Jakieś 15 minut przed wybuchem widziałem sąsiada jak wracał ze sklepu - opowiada Mirosław Kołodziejski, jeden z sąsiadów, który pospieszył rodzinie na ratunek. - Kiedy wbiegłem do mieszkania tuż po wybuchu, zobaczyłem leżącą w przedpokoju butlę, nie miała zaworu. Wyglądało to tak, jakby jej jeszcze nie zdążył podłączyć, musiała gdzieś być jakaś nieszczelność - relacjonuje mężczyzna. Jak było naprawdę wykaże ekspertyza.

Gdzie będą mieszkać?

Urząd Gminy w Trzebiatowie zapewnił poszkodowanym rodzinom zastępcze lokale oraz doraźnie miejsce w jaromińskim Domu Opieki Społecznej. Oprócz rodziny w mieszkaniu której wybuchła butla za gazem, dość poważne straty ponieśli także lokatorzy mieszkań z pierwszego piętra oraz parteru.

- Pokoje są zalane - mówi pani Monika. - W czasie gaszenia woda płynęła strumieniami, nie nadążaliśmy zbierać. Przed świętami skończyliśmy właśnie remont całego mieszkania - mówi zrozpaczona kobieta.

Rodzina Stawskich może mieszkać na razie w DPS. Władze gminy obiecały poszkodowanym remont mieszkań.

- Ci państwo, których lokal spłonął będą mogli na razie wprowadzić się do mieszkania sąsiadującego z ich lokum, jest wolny - powiedział reporterowi "Głosu" Grzegorz Olejniczak, zastępca burmistrza w Trzebiatowie. - Wszelką pomoc otrzymają także z opieki społecznej - dodaje.

Przypomnijmy, że poszkodowaną kobietę przewieziono na oddział ortopedii i traumatologii szpitala na Unii Lubelskiej w Szczecinie. Tam przeszła operację kręgosłupa. Z uwagi na liczne oparzenia przebywa na oddziale intensywnej terapii.

Jej dwuletni synek przebywa obecnie na oddziale pediatrycznym gryfickiego szpitala. Jego stan jest dobry, ma tylko niewielkie poparzenie. Jan O. ojciec chłopca leży także w Gryficach. Jest pacjentem Zachodniopomorskiego Centrum Oparzeń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński