Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepowtarzalne kolaże Aleksandry Morawiak dotarły do Szczecina

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
Długo szukała siebie, aż w końcu znalazła we fragmentach archiwalnych fotografii i rycinach - Aleksandra Morawiak, jedna z najbardziej obiecujących ilustratorek młodego pokolenia. Z pozornie niepasujących do siebie elementów potrafi budować nowe światy i opowiadać fantastyczne historie. Niedawno we współpracy ze szczecińską Foonką stworzyła nowy wzór pościeli i już szykuje kolejne projekty, które opuszczą ramy "kartek papieru". Jak ona to robi?

Do czego ma Pani największą słabość?

- Zdecydowanie do pięknych miejsc i przedmiotów. Patrzenie na dobrze zaprojektowane wnętrza oraz ich poszczególne elementy sprawia mi ogromną przyjemność. Jednocześnie, ważne jest dla mnie, by móc w takich miejscach przebywać, tworzyć i żyć. Wiedziałam to już od jakiegość czasu, ale dopiero od niedawna miałam możliwość realnego wpływu na przestrzenie, w których spędzam najwięcej czasu – wyremontowaliśmy z mężem mieszkanie, teraz czeka mnie remont nowej pracowni w centrum Łodzi. To bardzo miłe, móc realizować się twórczo w odpowiednio przygotowanej przestrzeni.

A co z filmem? Wśród Pani prac znalazłam plakat do „Na pokuszenie” Sofii Coppoli.

- W 2017 roku zostałam zaproszona przez magazyn kulturalno-kulinarny KUKBUK do prowadzenia rubryki „Danie+film”, w której redakcja wybierała film z wątkiem jedzeniowym, a moim zadaniem było stworzenie nowego, kolażowego plakatu do tego filmu. Podczas serii, która powstała, to właśnie „Na pokuszenie” było moim ulubionym tematem do tworzenia. Wszystko z powodu połączenia wątku miłosnego, życia kobiet, muzyki klasycznej i wielkiej namiętności.

W tym miesiącu kilka gorących premier. Fani kinematografii czekają na nową produkcję Jima Jarmuscha „The Dead Don’t Die”, z kolei amatorzy kina domowego na „Dom z papieru” i „Stranger Things”. Gdyby zamówiono u Pani plakat do jednej z tych produkcji, którą by Pani wybrała?

- Od jakiegoś czasu, jako odbiorcy, jest mi bliżej do formy jaką jest serial. Czuję że jest bardziej pojemna – mnogość wątków, odniesień, połączeń wydarzeń i bohaterów sprawia, że moc oddziaływania na widza w świecie wykreowanym przez twórców jest niejednokrotnie silniejsza, niż w klasycznym filmie. Z wymienionych produkcji, zdecydowanie najbardziej czekam na kolejny sezon „Domu z papieru”, który ma bardzo mocną identyfikację wizualną – czerwień, czerń i biel. Do tego bardzo inspirujący hiszpański temperament i jego konsekwencje. Ten temat szczególnie dobrze odnalazłby się w moich minimalistycznych i wyrazistych kolażach.

Najwspanialsze dzieła zwykle zaczynają się od aktów prozaicznych. Jak to jest u Pani? Od czego zaczyna się praca nad kolażem?

- Czas zwykle nie jest dla mnie zbyt łaskawy i wciąż go brakuje na własne realizacje. Skupiam się głównie na pracy dla innych, zatem najpierw staram się jak najlepiej poznać temat lub oczekiwania klienta. Po tych rozmowach przystępuje do researchu – przez około 2 lub 3 dni poszukuję materiałów do kolażu, elementów, z których będę go budować. Mowa tu o ilustracjach, rycinach czy fotografiach. To dość żmudny proces, ale od niego w dużej mierze zależy, czy kolaż będzie dobry. Później zostaje najprzyjemniejsza część – proces twórczy.

Pani kolaże - oniryczne, romantyczne, tajemnicze - w większości, zdają się być próbą rozłożenia marzeń sennych na części pierwsze. W jaki sposób godzi Pani swój unikatowy styl z zamówieniami klientów? Często trzeba iść na kompromisy?

- Nie mam z tym żadnego problemu, ponieważ klienci zgłaszają się do mnie właśnie po ten styl, bardzo często pokazują mi inne prace z mojego portfolio i proszą o coś podobnego. To niesamowicie miłe uczucie. Pokazuje, jak bardzo mi ufają i utożsamiają moją pracę z wysoką jakością. W każdy projekt wkładam siebie, swoje myśli, przeżycia, emocje i łączę to z oczekiwaniami ze strony klienta, jego pomysłami, inspiracjami. Z wielką uwagą słucham drugiej strony, w końcu to dla niej tworzę i chcę, żeby to, co powstaje było naszym wspólnym dziełem.

A jak przebiegała współpraca ze szczecińską firmą Foonka, dla której stworzyła Pani nowy wzór pościeli? W ogóle jak doszło do tej współpracy?

- To jedna z milszych kooperacji tego roku. Po pierwsze, z powodu ludzi, którzy tworzą tę markę – Gosia i Marcin mają ogromną pasję do tego, co robią, są wyjątkowo otwarci i mają świetny gust. Od razu się dogadaliśmy, a perspektywa tego, że mój kolaż będzie mógł „ożyć” i istnieć na przedmiocie codziennego użytku, w dodatku dobrze i przyjemnie kojarzącym się, jak pościel, była dla mnie czymś bardzo ekscytującym. Foonka zaprosiła mnie do współpracy jesienią zeszłego roku. Poznaliśmy się osobiście na targach Warsaw Home, gdzie opowiedzieli mi o swoim pomyśle stworzenia linii pościeli projektowanej przez polskich artystów. Kilka rozmów, wymiany maili i praktycznie od razu wiedziałam, jak pościel będzie wyglądać, w jakim kierunku ma iść ta realizacja. Gosia i Marcin dali mi wolną rękę, obdarzyli ogromnym zaufaniem i swobodą twórczą.

Artyści, szczególnie ci tworzący w duchu sztuki współczesnej, od czasu do czasu muszą odbijać zarzut, który brzmi „przecież każdy tak potrafi”. Myśli Pani, że naprawdę każdy potrafiłby zrobić kolaż, zaprojektować wzór pościeli czy na- malować obraz?

- Technika kolażu ma to do siebie, że każdy może w niej tworzyć. Nie ma sztywnych reguł, a sam proces daje dużą radość. Wiele osób w wolnych chwilach robi kolaże, zwłaszcza analogowe, eksperymentuje nożyczkami ze skrawka- mi papieru. Sytuacja ma się nieco inaczej w pracy komercyjnej i w kolażu cyfrowym. Tutaj potrzeba już konkretnych umiejętności i tego, co sprawia, że prace są wyjątkowe, doceniane przez innych. Myślę, że tym „pierwiastkiem wyjątkowości” jest odnalezienie swojego, rozpoznawalnego stylu, a to może się wydarzyć tylko wtedy, gdy czerpiemy inspirację ze swojego umysłu, otaczającej rzeczywistości i nie staramy się nikogo naśladować.

Nie zdarza się Pani sięgać po inspiracje do takich klasyków kolażu, jak choćby Max Ernst?

- Nie, staram się nie sięgać po inspiracje z dziedziny, w której tworzę i polecam to wszystkim twórcom. To bardzo otwiera głowę i pozwala spojrzeć szerzej na otaczającą nas rzeczywistość. Szczególnie lubię czerpać inspiracje z filmu, projektowania graficznego lub wspomnianych realizacji projektantów wnętrz. Ale moim zdaniem podstawą jest wsłuchiwanie się w siebie i swoje prawdziwe pragnienia, tworzenie rzeczy, które naprawdę nam się podobają. A nade wszystko polubić się ze swoją intuicją i nauczyć się jej słuchać.

Publikowała Pani m.in. dla magazynów Kukbuk, Zwierciadło czy Wysokie Obcasy Extra. Z której realizacji jest Pani najbardziej dumna?

- Tak dużo powstaje nowych projektów w ciągu roku, że wciąż zmieniam zdanie co do mojego ulubionego. Myślę jednak, że taką realizacją, która na zawsze pozostanie w mojej pamięci i w sercu, jest projekt „Zmysłownika”. To kalendarz, który stworzyłam dla magazynu KUKBUK. Wyjątkowe wydanie w twardej oprawie, w którym każdy miesiąc otwiera moja ilustracja, na której jest kobieta, a wokół niej sezonowe owoce i warzywa oraz różne atrybuty, które odpowiadają różne historie. Zaprojektowałam również okładkę wydawnictwa, pełną ciekawych rozwiązań drukarskich – są złote, tłoczone napisy, a niektóre elementy kolażu są wypełnione ciemnozieloną tkaniną. Za ten projekt otrzymałam dwie nagrody – Must Have, czyli znak jakości przyznawany przez kapitułę Łódź Design Festival oraz pierwszą nagrodę - złoty miecz Klubu Twórców Reklamy w kategorii „Ilustracja”.

W Pani pracach kobieta jest wszechobecnym motywem. Jakie ma znaczenie? Kim jest ta kobieta?

- Każdy kolaż to inna historia. Kobieta jest jej częstym bohaterem z kilku względów. Należałoby zacząć od tego, że jako kobieta silnie identyfikuję się z atrybutami kobiecości. Po drugie, wszystkie kobiety są po prostu piękne, uwielbiam na nie patrzeć. Właśnie dlatego tak często można znaleźć w moich pracach fragmenty ich twarzy, dłoni, zarysy sylwetek. Pięknie komponują się z innymi elementami, których używam. Te kobiety za każdym razem są kimś innym, niejednokrotnie postaciami z mojego życia. Wymyślam historie, układam elementy posługując się metaforą, nieraz tylko dla mnie zrozumiałą.

W równie wysokim stopniu pojawia się temat natury. Jak dobiera Pani elementy? Zauważyłam, że w Pani pracach próżno szukać typowo egzotycznych roślin i zwierząt.

- Zwykle przy każdym projekcie ustalam sobie paletę kolorystyczną. Dobór poszczególnych elementów odbywa się na zasadzie najbardziej trafnych zestawień. Egzotyka pojawia się sporadycznie, ponieważ bliższa jest mi roślinność i zwierzęta z naszych rejonów – leśne zwierzęta, polne kwiaty, drzewa liściaste. Dokładnie tak, jak w projekcie dla Foonki – naszą inspiracją była cisza w leśnym krajobrazie, zapach powietrza po letnim deszczu.

A myśli Pani już o kolejnych „wyprowadzkach” swoich dzieł poza obręb „kartki papieru”?

- Druga połowa tego roku będzie obfitowała w takie projekty – pojawią się artykuły papiernicze, opakowania czekolad, produkty dla psów i kotów, a nawet ubrania. Wszystkie te realizacje będą tworzone we współpracy z polskimi markami. Niektóre z nich dopiero wchodzą na rynek, inne są znane od dawna, ale nadal inspirują i zaskakują nowościami. Przyznam, że to zawsze mocno ekscytujące przeżycie, kiedy kolaż ożywa i wychodzi poza ramy kartki papieru czy ekranu komputera. W ten sposób może służyć ludziom, cieszyć ich oczy w codzienności. Dla mnie to wielka przyjemność i nagroda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński