Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieposyłanie dzieci do szkoły to prymitywny sposób strajkowania [Rozmowa Dziennika Łódzkiego]

Jacek Losik
Jacek Losik
Dariusz Chętkowski, polonista z XXI LO w Łodzi
Dariusz Chętkowski, polonista z XXI LO w Łodzi Grzegorz Gałasiński
Z Dariuszem Chętkowskim, publicystą, polonistą w XXI LO w Łodzi, o celowych piątkowych nieobecnościach uczniów, rozmawia Jacek Losik

Reforma systemu oświaty, protesty z nią związane to głośny temat. Na swoim blogu przyznał Pan jednak, że żądania strajkujących trochę się zmieniły. Proszę przypomnieć, o co walczą przeciwnicy reform?

Nauczyciele protestują, ponieważ boją się chaosu, który spowoduje reforma. Pedagogów z gimnazjów martwi likwidacja szkół i widmo bezrobocia. W liceach natomiast nauczyciele przewidują, że osoby, które stracą pracę, za wszelką cenę postarają się zdobyć ją w ich placówkach, godząc się na przykład na więcej obowiązków. Dyrektorzy podstawówek zastanawiają się natomiast, jak pomieścić więcej uczniów w budynkach przystosowanych do sześcioletniego systemu.

W jaki sposób tej sprawie miał pomóc strajk, polegający na zachęcaniu rodziców do tego, aby nie posyłali w piątek swoich dzieci do szkoły? Przyzna Pan, że uczniowie trochę stali się pionkami w tej grze?

Faktycznie, wykorzystanie dzieci w strajku jest kontrowersyjne. W ten sposób rodzice, którzy przecież usprawiedliwią nieobecność pociechy, mogą jednak głośno wyrazić swój sprzeciw. Wolny piątek od szkoły to miał być symboliczny gest. Uczniowie z pewnością się ucieszyli, ponieważ mają dłuższy weekend. Rodzice pomachali natomiast w kierunku rządu, pokazując, że są razem z nauczycielami. Ponadto pokazuje się w ten sposób, że poważnie traktujemy młodsze pokolenie. W końcu to ono odczuje skutki różnych zmian politycznych oraz decyzji rządu.

Taka forma protestowania nie zaszkodzi jednak dzieciom? Dzisiaj o pójściu do szkoły zdecydowali ich rodzice, ale generalnie inicjatywa daje chyba młodym ludziom doskonały pretekst do wagarowania. I to w dodatku bardzo poważny. Zrywając się z lekcji, walczą z władzą.

Organizatorzy faktycznie mogli pomyśleć o innej formie protestu. Nieobecność, wycofanie się i zostanie w domu to dość prymitywny sposób strajkowania. Można było pomyśleć o czymś aktywizującym młodzież.

Zachęcanie dzieci do opuszczania zajęć to może być nietrafiony pomysł z jeszcze jednego powodu. Łatwo jest oskarżyć protestujących o to, że demoralizują młodzież.

W pełni się zgadzam. Organizatorzy strajku poszli na łatwiznę, co w kontekście zbliżającego się pierwszego dnia wiosny może przynieść zły skutek. Lepiej by było, gdyby zorganizowano jakąś akcję społeczną lub happening. Na przykład wycieczę do Sejmu lub Urzędu Miasta. To by była okazja do tego, aby uczniowie w trakcie obrad posłuchali, jak posłowie i radni decydują o ich przyszłości. Poza salami lekcyjnymi można nauczyć uczniów tyle samo, co przy tablicy.

Spodziewa się Pan, że strajk stanie się jeszcze bardziej radykalny? Że to nie był jedyny dzień, który uczniowie stracą w walce dorosłych z reformą?

Trudno powiedzieć, bo nie wiem jeszcze, ile osób się zaangażowało. Jeśli ten strajk nie wypalił i frekwencja w szkołach w piątek znacząco nie spadła, to rodzice powinni zrezygnować z dalszego wciągania dzieci w te sprawy. Jeśli natomiast możemy mówić o pewnego rodzaju sukcesie, to może warto zorganizować takie happeningi jak te, o których przed chwilą wspomniałem. Lepiej by było, gdyby jednak zostawiło się maluchów w spokoju, a ewentualnie do akcji zaangażowało starszą młodzież.

Ale to chyba uczniowie z gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych najbardziej odczują nieobecności na lekcjach? Przygotowują się w końcu do swoich egzaminów. W dodatku reforma bezpośrednio ich nie dotyczy.

To jest złe przekonanie, które propaguje egoizm. Starsza młodzież ma to szczęście, że nie musi obawiać się chaosu, który może spowodować reforma. Powinni jednak wspierać młodszych kolegów, którzy najbardziej ucierpią po wprowadzeniu zmian. Jeżeli promujemy zasadę, że jeśli coś nas nie dotyczy, to nie protestujemy przeciwko temu, mimo że jest złe, to uczymy straszliwego egoizmu. Występujemy też przeciwko demokracji.

**

Szkolny protest. Rodzice uczniów w Łodzi nie posłali dzieci do gimnazjów

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Nieposyłanie dzieci do szkoły to prymitywny sposób strajkowania [Rozmowa Dziennika Łódzkiego] - Dziennik Łódzki

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński