Strażak Kokotów - Węgrzcanka Węgrzce Wielkie 0-3 (0-3)
Strażak: Kaszowski (48 T. Woźniak) - M. Woźniak (46 Więckowski), J. Nowak, Piórkowski, Ziobro - Stachel, Kołek, Lebiest (46 A. Nowak), Sosiński (20 Kubacik) - Lidwin, Gawęcki.
Węgrzcanka: Cebulak - Kot, Duszyk, Gastoł - Sadko, Fima, Małota, Martyniuk (67 Kalisz), Krzyżak (82 Majewski) - Koziołek (89 Nowak), Jałocha.
Po raz pierwszy w historii w walce o V-ligowe punkty spotkały się te dwa oddalone od siebie o niespełna dwa kilometry kluby.
Już w 1 minucie Fima strzelił minimalnie niecelnie. W odpowiedzi Lidwin idealnie wypuścił na czystą pozycję Gawęckiego, ten jednak przegrał pojedynek z Cebulakiem. 6 minut później pięknie piłkę Krzyżakowi zgrał Koziołek, ten zacentrował w pole karne, gdzie skuteczną główką akcję zamknął Jałocha. Piłkarze Węgrzcanki mieli zdecydowaną przewagę w środku pola, przez co stwarzali więcej sytuacji pod bramką świetnie spisującego się Kaszowskiego. Bramkarz Strażaka wyszedł obronną ręką z pojedynku sam na sam z Martyniukiem oraz obronił strzały z dystansu Jałochy i Fimy. W 15 min dwukrotnie z linii bramkowej po strzałach Fimy wybijali piłkę obrońcy gospodarzy. Ataki gości zwieńczone zostały w 33 min, kiedy po strzale Sadki piłkę musnął M. Woźniak i ta wpadła do siatki. Zaskoczeni szybkim prowadzeniem gospodarze dali sobie jeszcze przed przerwą wbić jednego gola, którego zdobył pięknym strzałem tuż przy słupku Martyniuk. W 40 min po fatalnym kiksie obrońców Strażaka dogodnej szansy nie wykorzystali Sadko z Jałochą.
Po zmianie stron w ekipie Strażaka pojawili się na boisku A. Nowak i Więckowski, którzy wzmocnili linię środkową i od razu gospodarze przejęli inicjatywę, będąc do końcowego gwizdka stroną dyktującą warunki. W 55 min Gawęcki znalazł się w sytuacji sam na sam, jednak ponownie Cebulak okazał się lepszy od napastnika Strażaka. Chwilę później bramkę strzelił Kubacik, ale arbiter dopatrzył się w całej akcji spalonego. Później solową szarżę przeprowadził Lidwin, którego w ostatniej chwili powstrzymał Kot. W zespole Strażaka na wyróżnienie zasłużył Kubacik, który przez cały czas "szalał" na skrzydle będąc motorem napędowym ofensywnych poczynań gospodarzy. Im bliżej końca, tym ataki miejscowych były coraz bardziej chaotyczne i wynik do końca się nie zmienił.
Zespół Węgrzcanki wygrał zasłużenie, będąc zwłaszcza w I połowie zespołem zdecydowanie lepszym, dojrzalszym, grającym z pomysłem i skutecznie. Gospodarze w każdym meczu grają innym składem, brakuje więc zgrania w ich szeregach, przez co graczom z Kokotowa coraz trudniej idzie zdobywanie punktów w tej klasie rozgrywkowej. (PAN)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?