Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemiecka wolta, jakiej jeszcze nie było, czyli jak obecna wojna zmieniła podejście Berlina do Moskwy i nie tylko

Czesław Makulski
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w ciągu kilku godzin znane nam Niemcy przestają istnieć. Pod wpływem wojny budzi się wrażliwy i solidarny kraj. Tak twierdzą niemieckie media i tak deklarują niemieccy politycy. Egoizm niemiecki poniósł klęskę, a Berlin wypchnięty przez Władimira Putina na zamarznięty lód, znalazł się w zupełnie nowej rzeczywistości. Teraz korzystając z przychylności mediów, robi wszystko, aby utrzymać równowagę. Społeczeństwo jest w szoku.

Niemieckie media informują, że na wszystkich poziomach dokonują historyczne zmiany. Władimir Putin, który jeszcze kilkanaście dni temu nie był taki zły, i z którym interesy robiły zarówno władze federalne, jak i lokalne, nagle okazał się niepożądanym partnerem biznesowym. Nie tylko władze federalne stopniowo zrywają wszelkie oficjalne relacje polityczne z Rosją, ale także Bawaria i przede wszystkim Meklemburgia Pomorze Przednia mrozi (jeszcze nie wiadomo, może zrywa) porozumienia biznesowe z Rosjanami. - Jeżeli nasz świat stał się inny, to także musimy zmienić swoją dotychczasową politykę – powiedziała w niedzielę szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock i dodała, że to świat domaga się od Niemiec zmian.

Niemcy będą się zbroić

Jeszcze kilkanaście dni temu politycy wszystkich partii nie widzieli potrzeby, aby dofinansowywać Bundeswerę, aż tu nagle w trzecim dniu wojny na Ukrainie, po ostrej krytyce natowskich sojuszników – w tym najgłośniejszej za strony polskiego premiera Mateusza Morawieckiego – kanclerz Olaf Scholz informuje, że w trybie pilnym Bundeswehra powoła specjalny fundusz w wysokości 100 miliardów euro na wzmocnienie wartości bojowej niemieckiego wojska. Przypomnę, że jeszcze w 2020 roku ministerstwo obrony nie miało zamiaru wypełniać zobowiązań sojuszniczych. Wtedy niemiecki rząd informował NATO, że zwiększy wydatki na obronność, ale tylko o 5 miliardów euro rocznie. Dopiero w 2025 roku wydatki te miały osiągnąć 1.5 proc. PKB. Teraz Olaf Scholz obiecał, że budżet państwa będzie przeznaczał na obronność 2 proc. PKB rocznie.

Możliwy powrót powszechnego poboru do wojska

Jeszcze decyzja nie zapadła, ale w kręgach niemieckich ekspertów bardzo poważnie zaczęto rozważać powrót do obowiązkowego poboru do wojska. Zasadniczą służbę wojskową zniesiono w Niemczech w 2011 roku. Reforma Bundeswehry zakładała wtedy stworzenie zawodowej i dobrze wyszkolonej 180-tysięcznej armii. Plany się nie powiodły, z powodu braku chętnych i deficytów sprzętowych. Brakuje nie tylko chętnych do służby zwykłych żołnierzy, ale nawet do personelu technicznego.

ZOBACZ TEŻ:

Gdzie kupić ukraińskie symbole? Szczecinianie robią je sami ...

Bezbronna Bundeswehra

Eksperci wojskowi nie mają żadnych wątpliwości: niemiecka Bundeswehra jest coraz słabsza. Poprzednia szefowa niemieckiej obrony Annegret Kramp-Karrenbauer potwierdza, że niedoinwestowana Bundeswehra nie jest w stanie wypełnić swoich zadań obronnych. Według najnowszych (chociaż niepotwierdzonych przez niemiecki rząd) danych tylko od 30 do 50 proc. samolotów, helikopterów, okrętów i czołgów jest gotowa do walki, reszta jest w różnym zakresie unieruchomiona. Oficer z Hamburga (pragnie pozostać anonimowy) przyznaje, że ten teoretycznie sprawny sprzęt także bez przerwy się psuje i brakuje do niego części zamiennych. Z nieoficjalnych informacji wiemy, że obecnie niemiecka armia posiada tylko 12 sprawnych helikopterów bojowych typu Tiger (na uzbrojeniu jest ich 27) i 9 typu NH-90 (z posiadanych 29). Zawodzą także wszystkie trzy samoloty zwiadowcze typu A400M.

Od kiedy Niemcy uznali, że bezpośredni konwencjonalny atak na ich terytorium stał się nieprawdopodobny skupili się raczej na przygotowaniu armii do innych zadań np. misji wojskowych z mandatem ONZ lub Unii Europejskiej. W efekcie takich decyzji rozpoczęto stopniową likwidację koszar wojskowych. Obok personelu zaczęto redukować także ciężkie uzbrojenie, czyli czołgi, samoloty, helikoptery oraz wozy transportowe i bojowe. Kilka dni temu była koleżanka kanclerz Angeli Merkel i była szefowa Związku Wypędzonych Erika Steinbach w mediach społecznościowych celnie przypomniała, że to rząd Angeli Merkel i ówczesna minister obrony Ursula von der Leyen doprowadziły Bundeswehrę do ruiny.

Gdzie jest duma narodowa?

Z moich obserwacji i tysięcy rozmów wynika, że zdecydowana większość Niemców nie wie, czym jest „postawa honorowa”, zapomnieli czym jest „honor”. Niemcy od dawna przestali używać takich pojęć jak: patriotyzm, naród czy duma narodowa. Komentator jednej z niemieckich stacji telewizyjnych relacjonując sytuację na ukraińsko-polskim przejściu granicznym ze łzami w oczach mówił o ukraińskiej odwadze, o ukraińskim patriotyzmie, o ich miłości do ojczyzny. Przyznał, że Niemcom taki stan jest zupełnie obcy. - Żaden Niemiec tego nie zrozumie – przyznał niemiecki reporter, chwaląc przy okazji także Polaków za niesienie uciekinierom pomocy humanitarnej. Inny znajomy przelał 200 euro na pomoc dla Ukrainy i – jak sam przyznał – dla niego sprawa jest załatwiona, on swoje zrobił. Zdecydowana większość Niemców nadal boi się Putina i Rosji, dlatego jest przeciwna jakiemukolwiek zaangażowaniu się w tę wojnę. Niemcy oczywiście protestują, demonstrują, zbierają różne rzeczy dla Ukraińców, wpłacają pieniądze, ale nadal nie dostrzegają niczego złego w dotychczasowej polityce wobec Rosji.

Ameryko wróć

Na razie nieśmiało, ale coraz częściej słychać głosy nawołujące do ponownego zbliżenia ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki. Niemcy zaczynają rozumieć, że tylko USA zagwarantuje im bezpieczeństwo. Szczególnie teraz, gdy Putin zagroził Zachodowi użyciem broni atomowej. Agencja DPA przyznaje, że Berlin musi zrewidować francusko-niemieckie pomysły budowy unijnej armii. Obecnie należy działać w ramach paktu transatlantyckiego wspólnie z Węgrami i Polską. Wicekanclerz i jednocześnie minister gospodarki i ochrony klimatu Robert Habecka z partii Zielonych jedzie do Waszyngtonu i przed odlotem stanowczo stwierdza, że „transatlantycka współpraca jest obecnie konieczna jak nigdy dotąd”. Jego zdaniem w obecnej kryzysowej sytuacji międzynarodowa społeczność musi działać razem. Niemiecki wicekanclerz zamierza rozmawiać z Amerykanami na temat dostaw energii. Ten „zielony” polityk, który jeszcze kilkanaście dni temu chciał pozamykać wszystkie elektrownie węglowe i atomowe, nagle zmienia zdanie. W Bundestagu przyznaje, że byłoby to zbyt pochopna decyzja i należy wydłużyć okres zamykania zarówno atomowych, jak i węglowych elektrowni.

Co dalej z Nord Stream2?

Wszyscy pamiętają, że premier Meklemburgii Pomorza Przedniego Manuela Schwesing podpisała dokument o współpracy landu z Rosją. W zeszłym roku władze Meklemburgii utworzyły Fundację Ochrony Klimatu i Ochrony Środowiska Meklemburgii Pomorza Przedniego, której prawdziwym celem było wspieranie budowy Nord Stream 2. Nawet niemieckie media, które nazywają Manuelę Schwesig „Lobbistką Putina”, pamiętają jej zapewnienia, że Rosja jest demokratycznym krajem, z którym należy współpracować.
Dlatego te same media wyjątkowo ostro zareagowały po tym, gdy Manuela Schwesig na Twitterze poinformowała, że na jej polecenie został na żółto-niebiesko podświetlony budynek lokalnych władz w Rostocku.

„Niech się pani wstydzi” – napisał „Bild Zeitung” przypominając, że jeszcze kilka dni temu pani premier wspierała Putina, a jej decyzje spowodowały iż Rosja uzyskiwała pieniądze na zbrojenie. Komentarze tysięcy internautów były jeszcze ostrzejsze i większość z nich nie nadaje się do cytowania.

Niemcy nie mają zwyczaju przyznawać się do błędów

Nawet teraz, gdy niemiecka polityka wobec Rosji okazała się porażką większość Niemców, media oraz tutejsi politycy nie zbyt chętnie to przyznają. Przymuszeni okolicznościami mówią o błędnych decyzjach, ale zaraz dodają, że to wina Putina, a nie ich. Milkną gdy tylko im przypomnieć, że to za „niemieckie” pieniądze Putin prowadzi wojnę. Tak postawienie sprawy im się nadal nie podoba.

Podczas programu publicystycznego w telewizji publicznej wiceszef dziennika „Die Welt” Robin Alexander w wyjątkowo ostrych słowach powiedział co myśli o niemieckich decyzjach.

- Postanowiliśmy Ukrainę zostawić samą. Tam nie pojedzie ani niemieckie, ani natowskie wojsko. My będziemy się jedynie przyglądać, co tam Putin zrobi. Taka jest decyzja niemieckiego społeczeństwa. Codziennie obserwujemy brutalny atak do jakiego doszło w Europie, a w telewizji słyszymy w tym czasie obawy, że należy być ostrożnym, aby bomby nie spadły także na Niemcy. Dlaczego Ukraina ciągle nie jest w NATO? Dlatego, że to niemiecki rząd zawetował. Tego nam obecna ukraińska generacja nie zapomni -stwierdził Robin Alexander.

Wątpię czy Niemcy zdają sobie z tego sprawę.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński