Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niedziela na Orliku w Podjuchach: Czy na pewno na sportowo?

Redakcja
Opowieść o kolejnej niedzieli, kiedy to razem z dzieckiem ...
Opowieść o kolejnej niedzieli, kiedy to razem z dzieckiem ... ppiotrek
Opowieść o kolejnej niedzieli, kiedy to razem z dzieckiem wyszedłem na Orlika pograć w piłkę.

Po nieciekawej aurze w sobotę, umówiłem się z synem, że w niedzielę od samego rana wyjdziemy na naszego Orlika w Podjuchach, żeby pokopać w piłkę. Z domu wyruszyliśmy już ok. godziny 10, aby mieć więcej czasu niż zwykle i do obiadu pograć sobie w piłeczkę.

Wchodząc na teren szkoły i boisk mocno się zdziwiliśmy, gdyż tak tłoczno o tej porze jeszcze tu nie było. Cały teren boiska wypełniony był przedstawicielami miejscowej młodzieży z gimnazjum i starszej, którzy rozgrywali już w niedzielny poranek mecz piłki nożnej. Z przykrością stwierdziłem, że nie uda nam się nawet pokopać piłki wzdłuż linii bocznych, gdyż miejsce to zawalone było torbami i rzeczami należącymi do graczy. Dodam tylko, że z boku znajduje się wyremontowany budynek szatni - czyżby nie działający?

Postanowiłem, że pójdziemy na boisko do koszykówki, gdzie również można trochę pokopać. Po drodze musieliśmy uważać, aby nie zostać rozjechanymi przez młodzieńca na skuterze, który alejkami przy budynkach szkolnych, pędził niemalże z "prędkością światła". Zrezygnowani - opuściliśmy teren szkoły, z postanowieniem, że przyjdziemy jednak po obiedzie.

Niedzielne popołudnie zapowiadało się na wyjątkowo ciepłe, więc po szybkim posiłku, jeszcze szybciej wyszliśmy na Orlika. Niespodzianki niestety nie było. Ta sama młodzież, która grała tu od rana, dalej rozgrywała swoje mecze. Zmieniły się tylko gadżety, którymi piłkarze się otoczyli: zamiast wody, którą mieli do południa - pojawiły się butelki i puszki z piwem. Atmosfera rodem z europejskich stadionów, gdzie napoje alkoholowe towarzyszą wszystkim spotkaniom piłkarskim.

Również kibice naszej podjuchowskiej młodzieży nie próżnowali i zajęci byli, nie tyle dopingiem swoich drużyn, co konsumowaniem piwa i delektowaniem się dymem papierosowym. A z boku Orlika: dzieciaczki w wieku mniej więcej mojego syna (ok. 6 - 8 lat), ściśnięte wzdłuż linii bocznych boiska i z cierpliwością czekające na okazję, kiedy uda im się wejść i pograć.

Nie powiem, że akurat do takiego widoku się już zdołaliśmy przyzwyczaić, gdyż niemalże od roku powtarza się co tydzień, czyli: ta sama młodzież, mająca monopol na grę na Orliku, to samo piwo i papierosy oraz te same dzieci z uporem czekające na swoją kolejkę do gry.

Niezrażeni, aczkolwiek - prawie przyzwyczajeni do takiego widoku, poszliśmy na boisko do koszykówki. Wolna była tylko jego połowa, ponieważ na drugiej młodzież grała w koszykówkę, a jeden był tak pochłonięty tą dziedziną sportu, że z radości chyba, co chwilę wieszał się na (i tak już pourywanych) łańcuchach od obręczy by pzez chwilę chociaż poudawać pawiana.

Kopiąc sobie spokojnie piłkę na boisku do koszykówki, postanowiłem nieco bliżej przyglądać się ludziom, którzy również ze swoimi pociechami przyszli na Orlika w Podjuchach, by chyba niekoniecznie zażyć trochę sportu.

Szczególnie zainteresował mnie plac zabaw dla najmłodszych (furtka jeszcze zamknięta na kłódkę), na którym baraszkowały tłumy dzieci, przesadzane przez ojców przez płot. Nic dziwnego - wszyscy chcą się bawić. I tak robią: dzieci szaleją na ślizgawkach, rodzice na ławkach (pijąc ukradkiem piwo).

Z drugiej strony - nowe stoły do tenisa stołowego: młodzież nawet grała (a piwo stało pod stołem). Na kosza doszła grupa młodzików: nie z piłką, ale mieli piwo (już nie chce mi się wspominać o papierosach). A dzieciaczki?

Niektóre dalej ślęczą wzdłuż linii bocznej boiska czekając na swoją kolej grania, część biega po skarpie pełnej krzaków i choinek (z braku miejsca - dobre miejsce na zabawę), niektórzy biegają po bieżni (wśród ścigających się na rowerach).

A młodzież: ci mający monopol na boisko dla siebie - dalej grają (popijając w przerwach piwo i paląc papierosy), grający w kosza - odpoczywają pod płotem (pijąc piwo i paląc papierosy), dzieci z placu zabaw - spokojnie roznoszą nie otwarte jeszcze miejsce na Orliku (ale ich rodzice siedzą i piją piwo i palą papierosy), fani tenisa stołowego - właśnie wyrzucili puszki po piwie do śmietnika (dobrze, że chociaż dbają o czystość i sprzątają po sobie).

Pora więc wracać do domu i spokojnie może zagrać sobie na komputerze w PES'a czy w FIFĘ - tu przynajmniej mamy z synem boisko dla siebie, nikt nam nie śmieci butelkami i puszkami po piwie i nie musimy wdychać dymu papierosowego (mamy też monopol na boisko do gry w piłkę).

Za tydzień nawet nie próbuję ponownie wybierać się z dzieckiem na naszego Orlika w Podjuchach, ponieważ mam już szczere wątpliwości czy hasło, które nigdy nie było mi obce: "sport to zdrowie" ma jeszcze sens. Żal mi tylko, że coś, co w końcu wyrosło w Podjuchach z myślą o najmłodszych, ni jak nie ma zastosowania dla tej małej grupki dzieci, a osoby odpowiedzialne za to nic nie robią, aby każdy mógł nacieszyć się i wyszaleć na nowowybudowanym kompleksie sportowym.

Z ciekawości poszedłem na boisko ok. godziny 18.00 - było wolne. Szkoda tylko, że zapadł już zmrok, a najmłodszych, którzy tak cierpliwie czekali cały dzień żeby zagrać w piłkę, rodzice zabrali już do domu.


Konkurs "Żywe Miasto". Zostań dziennikarzem obywatelskim MM. Opublikuj artykuł, zgarnij honorarium!

Moje Miasto Szczecin www.mmszczecin.pl on Facebook

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecin.naszemiasto.pl Nasze Miasto