Niebezpieczne przejście dla pieszych na Prawobrzeżu. Mieszkańcy położyli znicze. Chcą zmian. Zobacz wideo i zdjęcia

W sobotę o godz. 18 przy rondzie im. Marii Baranowskiej-Dohrn na osiedlu Bukowym, w miejscu tragedii, która miała miejsce w środę, odbył się protest „DOŚĆ śmierci na drogach”, który został zorganizowany przez Szczeciński Ruch Miejski.

- W środę doszło do tragedii, której można było uniknąć. Zginęła piesza, choć środowiska aktywistów miejskich wskazywały na potencjalne zagrożenie niechronionych uczestników ruchu na przebudowanym rondzie jeszcze na etapie projektu. Wygrała jednak przepustowość, prędkość i komfort kierujących. Żądamy bezpiecznych ulic i myślenia o niechronionych uczestnikach ruchu! Urzędniku - opamiętaj się w końcu - apelowali aktywiści.

Na te słowa zareagowało niewiele osób, ale w sobotni wieczór przy rondzie pojawił się między innymi Robert Buciak, prezes Federacji Piesza Polska.

- Zwracamy szczególną uwagę, że nasze bezpieczeństwo zależy od wielu czynników. Nie tylko od tego jak się zachowujemy na drogach, ale również od tego jak te drogi są zaprojektowane. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją, w której decyzje polityków i urzędników doprowadziły do śmierci - uważa prezes Pieszej Polski.

Aktywiści uważają, że przy budowie nowych dróg i remoncie tych obecnie już istniejących trzeba zmienić podejście do zagadnienia bezpieczeństwa pieszych.

- Urzędnicy zamiast patrzeć na drogę z perspektywy kierownicy muszą najpierw zadbać o to, by było bezpiecznie dla wszystkich uczestników ruchu. Wzywamy ich do tego, by nie bali się rozmowy z mieszkańcami i z miejskimi aktywistami. Są osoby w mieście, które mają nieco większe pojęcie o bezpieczeństwie niż niejeden z urzędników w magistracie - uważa Piotr Czypicki z Szczecińskiego Ruchu Miesjkiego.

Mieszkańcy, którzy pojawili się na proteście podkreślali, że nie czują się bezpiecznie przechodząc przez to skrzyżowanie.

- To rondo jest tak skonstruowane, że kierowcy nie muszą na nim specjalnie zwalniać. Również ścieżka rowerowa jest tak poprowadzona, że właściwie nie wiadomo gdzie jest chodnik - mówi pani Anna.