Niebezpieczna ścieżka rowerowa przy ulicy Wszystkich Świętych. W październiku doszło tam do wypadku

- Od lat wszyscy wiedzą, że jeden z najniebezpieczniejszych odcinków tras rowerowych, jest na ulicy Wszystkich Świętych - alarmuje Andrzej Radziwinowicz z partii Zieloni.

Chodzi o odcinek ścieżki, przebiegający przez skrzyżowanie ulicy Wszystkich Świętych z ulicą Zakole. Rowerzyści, przejeżdżając przez skrzyżowanie, wjeżdżają na ulicę zza ekranów akustycznych. Utrudniają one widoczność zarówno kierowcom wjeżdżającym w ulicę Zakole, jak i zbliżającym się do skrzyżowania rowerzystom.

- Te ekrany parę lat temu zostały wymienione na przezroczyste. One po latach wyglądają bardzo źle. Ulotki i graffiti powodują, że tam nic nie widać - mówi Radziwinowicz.

Na początku października, w tym miejscu doszło do potrącenia rowerzysty. To był impuls do podjęcia stosownej interwencji. Partia Zieloni przygotowała projekt zmian, które powinny zostać wprowadzone na newralgicznym skrzyżowaniu. Jedną z propozycji jest przesunięcie ścieżki i przejścia dla pieszych.

- Jeśli skręcasz samochodem i chcesz zobaczyć rowerzystę zza tych ekranów, to musisz już wjechać częściowo na ścieżkę. Chodzi o to, żeby tam było miejsce na schowanie się samochodu. Jeśli dodatkowo zlikwidujemy przęsła ekranów, to kierowca już wcześniej będzie miał szansę zobaczyć, czy rowerzysta nadjeżdża - tłumaczy Radziwinowicz.

Chodzi o likwidację dwóch przęseł ekranów akustycznych, znajdujących się najbliżej przejścia, po obu stronach ścieżki. Partia Zieloni złożyła już do urzędu miasta odpowiedni wniosek. Na podobny krok zdecydowała się rada rodziców ze znajdującej się nieopodal szkoły podstawowej.

O zdanie na temat proponowanych zmian zapytaliśmy rowerzystów, którzy na co dzień poruszają się wspomnianą ścieżką rowerową. Okazuje się, że nie wszyscy widzą zagrożenie w znajdujących się tam ekranach akustycznych.

- Ja się właśnie czuje bezpieczna dzięki tym ekranom. Mi one nie przeszkadzają. Przed ulicą każdy powinien po prostu zwolnić - mówi pani Barbara.

Pan Waldemar popiera natomiast pomysł zlikwidowania przęseł ekranów i wskazuje, że to nie jedyny niebezpieczny fragment ścieżki rowerowej.

- Powyżej, na skrzyżowaniu z Łabędzią, jest jeszcze gorsza sytuacja. Tu, jeśli wyjadę kawałek na chodnik, to jestem w stanie zaobserwować sytuację i dać kierowcy szansę na zatrzymanie się. Tam w ogóle nie ma takiej szansy. Te dwa miejsca są bardzo newralgiczne - mówi w rozmowie z "Głosem".

Problem zauważają także kierowcy. Osoby, które znają już specyfikę tego skrzyżowania, wjeżdżają na drogę z należytą ostrożnością. Jeśli ktoś zdecyduje się na bardziej dynamiczny skręt, to nie ma szans zatrzymać się przed ścieżką rowerową.

- Szczególnie trudno skręca się tu w lewo z ulicy Wszystkich Świętych. Z powodu dużego natężenia ruchu, trzeba wykonać manewr odpowiednio szybko, a ścieżka znajduje się zaraz za skrzyżowaniem - mówi pan Marek.

Obserwując natężenie ruchu, trzeba przyznać, że mimo porannych godzin i jesiennej aury, po ścieżce porusza się mnóstwo jednośladów. Nie zauważyliśmy w tym czasie sytuacji niebezpiecznych, ale wielu kierowców czy rowerzystów nie zachowuje stosownej ostrożności i prędkości. Widoczność jest tam mocno ograniczona, a czasu na reakcje jest niewiele. Przy niekorzystnym zbiegu okoliczności, może tam dojść do niebezpiecznych sytuacji.