Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie żyje Remigiusz D. ps. Luca. Współtwórca słynnego KOP-u znaleziony martwy w hotelowym pokoju. Wstrząsające ustalenia

Mariusz Parkitny
Mariusz Parkitny
Nie żyje Remigiusz D. ps. Luca, były zachodniopomorski policjant, lekarz i żołnierz. Został znaleziony w pokoju hotelowym we Wrocławiu. Prokuratura bada, czy przedawkował narkotyki. W pokoju znaleziono sprzęt z brutalnymi treściami seksualnymi.

Do śmierci doszło na początku grudnia. Policję zawiadomił przebywający w pokoju drugi mężczyzna. Mieli zażywać narkotyki, choć nie wiadomo, czy to one były przyczyną zgonu. W zabezpieczonych w pokoju nośnikach elektronicznych znaleziono treści pedofilskie i przemocowe. Nie wiadomo do kogo należą. Dlatego prokuratura we Wrocławiu prowadzi dwa postępowania: w sprawie śmierci D. oraz znalezionych materiałów pedofilskich.

47-letni D. był barwną postacią. Ze względu na konfliktowych charakter często zmieniał pracę. Pracował w policji, ABW, wojsku, szpitalach, pogotowiu. Był lekarzem, policjantem i żołnierzem. Pochodził z Wągrowca. W latach 2002 - 2003 pracował jako kierownik zespołu wyjazdowego reanimacyjnego w prywatnym pogotowiu w Szczecinie. Potem przeszedł do Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie, gdzie pracował do 2007 r. W latach 2003 - 2007 pracował w Laboratorium Kryminalistyczne przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Szczecinie [Pracownia Medycyny Kryminalnej, przy Zespole Biologii i Chemii oraz Oddział Prewencji Policji Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie].

- Dokonałem tam dokładnie 66. oględzin procesowych zabójstw w bardzo głośnych dla tego terenu sprawach kryminalnych. Do moich obowiązków należało także między innymi pobieranie DNA od osób wytypowanych, jako sprawcy mordu. Przemiany w Policji owocowały likwidacją Pracowni Medycyny Kryminalnej, ja zostałem przeniesiony do Oddziału Prewencji Policji KWP Szczecin do patrolowania ulic. Rano jeździłem w karetce, a wieczorem byłem policjantem. Jestem jednak przede wszystkim lekarzem. Bycie krawężnikiem to nie moja bajka. Odszedłem z Policji. Mogę się jednak pochwalić, że jako jedyny lekarz ukończyłem Szkołę Policji w Pile, profil dochodzeniowo-śledczy o specjalności operacyjno-rozpoznawczej - opowiadał.

ZOBACZ TEŻ:

Podnosił ciśnienie przełożonym

Był współtwórcą Komitetu Obrony Policjantów, organizacji, która podniosła ciśnienie niejednemu szczecińskiemu komendantowi. Do najgłośniejszych akcji niektórych działaczy KOP należało m.in. oskarżenie ówczesnego szefa laboratorium kryminalistycznego zachodniopomorskiej komendy o rozpijanie pracowników (lampka szampana z okazji Nowego roku), czy pozew o brak palarni w laboratorium. Działacze KOP domagali się też od papieża przeprowadzenia w komendzie wojewódzkiej w Szczecinie egzorcyzmów. Zainspirował ich wpis policyjnego radcy prawnego, który na portalu społecznościowym napisał, że jego ulubionym filmem jest "Adwokat diabła". Z czasem działacze KOP skłócili się między sobą.

- Nie mam z tym nic wspólnego - mówił na jednym z procesów Remigiusz D., współtwórca KOP-u.

Był pozwany razem z innym działaczem KOP, Robertem O. i jego żoną o naruszenie dóbr osobistych ówczesnego komendanta Warszawy. Chodzi o artykuł jaki pojawił się w internecie na temat komendanta. Nie pomogło im, że w materiale zadawali jedynie pytania, m.in. o wykorzystywanie seksualne podwładnych, rozpijanie funkcjonariuszy, czy nawet wymiotowanie podczas mszy z okazji Święta Policji. Zarzuty okazały się nieprawdziwe, a sąd uznał, że Robert O. i jego żona oczernili komendanta. Remigiuszowi D. się upiekło. Sąd uznał, że nie odpowiada za naruszenie dóbr, bo gdy artykuł się ukazał był na misji wojskowej.

Po dwóch latach w laboratorium kryminalistycznym, jego zwierzchnicy powiedzieli dość. Trafił do oddziału prewencji i pracował jako "krawężnik".

- Jest arogancki. Napisał około 30 raportów i pół inspektoratu ma przy tym zajęcie - mówił ówczesny rzecznik prasowy policji.

ZOBACZ TEŻ:

- Na terenie Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Szczecinie w trakcie spotkania i rozmowy z podinspektorem Jackiem G. ajem i podinspektorem Jerzym Rz. zachowywał się nieuprzejmie, niekulturalnie, nie przestrzegając zasad poprawnego zachowania w ten sposób, że wchodząc do gabinetu naczelnika Laboratorium Kryminalistycznego KWP w Szczecinie trzasnął celowo drzwiami, pokazując swoje negatywne emocje wobec wyżej wymienionych przecinek zachowywał się arogancko mówiąc podniesionym głosem przecinek a poproszony o poprawne zachowanie, wyszedł z gabinetu, ponownie trzaskając drzwiami przecinek czym popełnił przewinienie dyscyplinarne, naruszając przepis zasad etyki zawodowej policjanta- oskarżali go przełożeni.

Spór z dyrektorem pogotowia

O Remigiuszu D. było też głośno przed laty, gdy procesował się z dyrektorem Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Szczecinie. Szef pogotowia pozwał go, bo poczuł się dotknięty treścią e-maila, który miał trafić do urzędu marszałkowskiego. W liście napisano, że w innej sprawie sąd uznał dyrektora za kłamcę. Remigiusz D. nie przyznał się do winy, ani do autorstwa tekstu w e-mailu.

- Obecne techniki operacyjne policji i służb specjalnych, w których pracowałem pozwalają na zdalne generowanie różnych treści korespondencji, wklejania jej w sposób zdalny do skrzynek pocztowych, a nawet rozsyłanie treści pornograficznych w sposób zdalny bez wiedzy, woli osoby poddawanej takim praktykom - tłumaczył Remigiusz D.

Sprawę ostatecznie umorzono z powodów formalnych.

Po pełnej przygód pracy w szczecińskiej policji i pogotowiu, Remigiusz D. na kilka lat trafił do pracy w 12 Dywizji Zmechanizowanej w Szczecinie.

ZOBACZ TEŻ:

- Kierownik ambulatorium oraz Dowódca II Zespołu Medycznego Grupy Zabezpieczenia Medycznego; Szef Wojskowej Służby Zdrowia w wielu zgrupowaniach poligonowych 12 BZ, między innymi : w Drawsku Pomorskim, Czarnem, Głębokie, Bucież, Zły Łęg - wyliczał swoje zadania w wojsku.

Był nawet szefem zespołu medycznego zgrupowania żołnierzy 12 Brygady Zmechanizowanej do spraw zwalczania powodzi - Mieszkowice.

W 2016 r. w wieku 39-lat, po kilku zagranicznych misjach wojskowych został wojskowym weteranem. W tym samym roku zrobił specjalizację z medycyny ratunkowej. W kolejnych latach pracował w kilku szpitalach w Polsce i sądził się z Okręgową Izbą Lekarską w Szczecinie, która nie chciała go mieć w swoich szeregach. W 2020 r. procesował się z 14 lekarzami z Piły, których pozwał za zniesławienie.

Od dłuższego czasu pojawiały się pogłoski, że ma problem z narkotykami. Zmarł 4 grudnia.

ZOBACZ TEŻ:

Bądź na bieżąco i obserwuj:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński