Nie wiem, jak żyć...

Agnieszka Tarczykowska, 25 listopada 2005 r.
Pani Franciszka z Łożnicy pod Przybiernowem zanim trafiła do szpitala, kilka tygodni leżała w domu bez ogrzewania, bo nie była w stanie napalić w piecu. A opieka nie pomogła, bo nie wiedziała.

- Mnie ręce opadają kiedy słyszę takie historie, dlatego zastanawiam się nad złożeniem rezygnacji z funkcji prezesa Polskiego Związku Emerytów, Inwalidów i Rencistów w Goleniowie - mówi Feliksa Żukowska. - Nie odnajduję się w tej rzeczywistości. Na każdym kroku spotykam ludzi samotnych i pozostawionych bez pomocy.

Panią Franciszkę prezes Żukowska poznała w szpitalu w Goleniowie. - Przeraził mnie jej los, ale to nie jest odosobniony przypadek. W XXI wieku, w kraju cywilizowanym, wciąż spotykam takie sytuacje i sama nic nic nie mogę zrobić. Są przecież u nas biura wolontariatu, opieka społeczna, a jednak ludzie schorowani i samotni pozostają ciągle sami.

Ja też jestem osobą starszą i nie mam możliwości zająć się każdym, choć pochylam się nad wszystkimi, którzy potrzebują mojej pomocy. Myślę jednak, że wciąż za mało interesujemy się ludźmi, którzy naprawdę potrzebują pomocy. Nie rozumiem, dlaczego przez miesiąc nikt nie zajął się losem pani Franciszki. Zresztą, to nie pierwszy taki przypadek, bo znam ich więcej - dodaje.

Sama sobie nie poradzi

Franciszka Owczarek trafiła do szpitala z wylewem. - Właściwie w części jestem niesprawna, bo sama nie chodzę i nie napalę w piecu. Mieszkam od 30 lat w bloku bez kanalizacji i centralnego ogrzewania. Nie wiem, co będzie jak wrócę do domu, nie poradzę sobie. Nie stać mnie też na wynajęcie opiekunki, bo żyję z renty. Całe życie pracowałam w PGR, a teraz się rozchorowałam i nie wiem, jak dalej żyć - żali się kobieta.

Pracownicy opieki społecznej w Przybiernowie tłumaczą, że pani Franciszka nigdy nie prosiła o pomoc. - My nie jesteśmy w stanie zająć się wyszukiwaniem osób, które potrzebują naszej pomocy, ale jeśli ta pani po powrocie ze szpitala zwróci się do nas, to postaramy się jej pomóc - powiedziała nam Danuta Marian, kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Przybiernowie.

Wolontariat bez pieniędzy i ludzi

W Goleniowie działa centrum wolontariatu i choć należy do niego około 120 wolontariuszy, czynnie angażuje się w pracę zaledwie ponad 30.

- I w dodatku są to głównie licealiści lub gimnazjaliści - mówi Mieczysław Bździuch, szef biura. - Jeśli gdzieś nie docieramy, to tylko dlatego, że wiąże się to z kwestią finansową i brakiem wolontariuszy w terenie. Wszystko zależy od lokalnego środowiska. Próbowaliśmy zrobić taki punkt wolontariuszy w Krępsku, ale nie udało się. Teraz być może uda się to zrobić w Lubczynie. Koło wolontariuszy powstało także w Maszewie, ale to wszystko na razie się rozkręca. Sam ubolewam nad tym, że nasza pomoc ogranicza się do doraźnych akcji. Niestety, środki i możliwości ograniczają nas.

Nie godzi się, dlatego rezygnuje

- Skoro nie mają pieniędzy i możliwości, to po co to funkcjonuje? - pyta pani Feliksa. - Mnie się wydaje, że wolontariusze potrzebni są szczególnie ludziom starszym w codziennym ich życiu. Ja nie rozumiem, dlaczego formalnie mamy 120 wolontariuszy tylko z nazwy, bo z zaangażowania zaledwie 30. W ogóle wydaje mi się, że ponad 50 organizacji pozarządowych działających w gminie Goleniów, to lekka przesada.

Mój związek jest jedną z takich organizacji, moim zdaniem traktowany zupełnie po macoszemu. Nie mamy na nic pieniędzy, a mnie jest wstyd, że tym starszym, schorowanym ludziom nie mogę pomóc w żaden finansowy sposób. W tym roku otrzymaliśmy od gminy 1800 złotych. Co ja mam z tą kwotą zrobić? Dla kogo i na co to wystarczy?

Jestem oburzona tym, że nie dostajemy dotacji ze Skarbu Państwa, że na wszystko są pieniądze, tylko nie dla starszych osób. Dlatego złożyłam wniosek do zarządu okręgu o odwołanie mnie z funkcji prezesa. Po prostu nie mogę się pogodzić, że ludzie starsi traktowani są jak drugi gatunek, a ja jestem bezsilna.

Wystarczy dobre słowo

Do pani Feliksy zwracają się często ludzie starsi, którzy potrzebują pomocy. - Nie zawsze proszą o pomoc materialną, ale często oczekują, żeby ktoś porozmawiał z nimi, wybrał się na spacer lub poczytał im książkę czy gazetę - to w naszym wieku rzecz zupełnie normalna - mówi Feliksa Żukowska.

Po naszej interwencji pracownica opieki w Przybiernowie obiecała, że pani Franciszka może liczyć na pomoc OPS po powrocie ze szpitala, ale w gminie i powiecie jest wiele osób, które ciągle czekają.

- Jest kilka takich organizacji, które powinny więcej uwagi poświęcać ludziom, o których nikt nie pamięta. Pani Franciszka jest przykładem takiego człowieka, o którym zapomniały organizacje odpowiedzialne za pomoc. Ja się doliczyłam ich kilka w naszym powiecie - dodaje pani Feliksa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński
Dodaj ogłoszenie