Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie wiadomo czy ten grzejnik jest sprawny

Marek Rudnicki
Andrzej Szkocki
Dla Marianny Hołuń kłopoty z administracją zaczęły się siedem lat temu. Poszło o grzejnik. Ona twierdzi, że cieknący, administracja, że całkiem sprawny.

- Kłopoty z administratorem naszej wspólnoty zaczęły się dla mnie w 2002 r. - opowiada Marianna Hołuń. - Dokładnie 3 listopada zaczęły mi przeciekać na łączach stare kaloryfery. Zawiadomiłam administrację.

Pojawili się dwaj monterzy. Według słów lokatorki pobrudzili sobie ręce cieknącą wodę, wzięli papier toaletowy, wytarli kaloryfer i spytali, gdzie cieknie.

- Po wytarciu rzeczywiście woda nie pokazała się, ale nie minęło wiele czasu, gdy ponownie w tych samych miejscach pojawiły się krople brudnej wody. Było jej coraz więcej.

Nie dowierzając już monterom z firmy zarządzającej Administrator udała się do SEC na ulicy Podgórnej 27. Zgłosiła swój problem. Przyjechali pracownicy, zdemontowali grzejnik i po tygodniu kasując 300 zł zwrócili grzejnik. Nareperowany.

- Nie minęło wiele czasu, jak grzejnik znowu ciekł - opowiada pani Marianna. - Pojechałam do nich raz jeszcze. Ci sami monterzy przyjechali do mnie do domu sprawdzić. Stwierdzili, że rzeczywiście cieknie. Powiedzieli, że trzeba go wymienić na nowy, bo ten już się do niczego nie nadaje. Zwrócili mi 250 zł, a 50 zł zatrzymali za fatygę.

Pani Marianna kupiła w Węglobudzie nowy grzejnik. Ze sprawozdań rocznych firmy zarządzającej wyczytała, że należy jej się zwrot pieniędzy za wymianę grzejnika. Napisała do zarządcy wspólnoty Administrator, ale do dziś (korespondencja jest bardzo bogata) pieniędzy nie otrzymała.

- Nigdy na moje pisma nie odpowiadają - skarży się. - Nie wiem też, dlaczego mi nie chcą zwrócić pieniędzy, skoro innym grzejniki wymieniają na nowe i nie biorą za to pieniędzy. W czym jestem gorsza? Płacę przecież na fundusz remontowy i to nie małe pieniądze, a nigdy nic u mnie nie zrobiono.

- To nie prawda - kwituje krótko Leszek Krzyszyda, inspektor nadzoru firmy Administrator i wyjaśnia: - Po pierwsze zawsze odpisujemy na listy pani Hołuń. Kłopot w tym, że wracają do nas, bo ta pani odmawia ich odbioru.

- Kłamią - zarzeka się pani Marianna.

Inspektor Krzyszyda wyjaśnia też sprawę grzejnika.

- Ta pani rzeczywiście zgłaszała przeciek i nie zgadzała się z opinią monterów. Zebraliśmy więc specjalną komisję, w której uczestniczył również członek wspólnoty, inżynier budowlaniec - pan Czerwiński. Zbadaliśmy grzejniki. Naszym zdaniem nie przeciekały i nie było potrzeby kupowania nowego. Tym samym nie możemy zwrócić pani Hołuń pieniędzy. To byłby niepotrzebny wydatek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński