Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie powinniśmy stracić pracy!

Piotr Jasina, 26 stycznia 2005 r.
Andrzej Andrzejewski i Krystyna Bałka domagają się przywrócenia do pracy i wypłaty równowartości pensji za cały okres, kiedy są bezrobotni.
Andrzej Andrzejewski i Krystyna Bałka domagają się przywrócenia do pracy i wypłaty równowartości pensji za cały okres, kiedy są bezrobotni. Marcin Bielecki
Andrzej Andrzejewski i Krystyna Bałka stracili pracę w Fabryce Wyrobów Gumowych "Chemik". Twierdzą, że niesłusznie. Pracodawca utrzymuje, że dopuścili się ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych.

- Mam chore serce, źle się poczułem i wcześniej opuściłem stanowisko pracy - twierdzi Andrzej Andrzejewski. - Wyrobiłem jednak swoją normę, posprzątałem stanowisko pracy informując koleżankę i portiera, bo brygadzisty na nocnej zmianie nie ma, o tym, że idę do lekarza. Otrzymałem zwolnienie lekarskie L-4.

Następnego dnia Andrzejewskiego wykluczono z członkostwa w Radzie Nadzorczej Spółdzielni Pracy Chemik, a dzień później został dyscyplinarnie zwolniony z pracy.

"Andrzejewski dopuścił się samowolnego opuszczenia stanowiska pracy, czym zakłócił cykl produkcyjny w spółdzielni, jak również dopuścił się sfałszowania karty zegarowej" - podano w uzasadnieniu. Zdaniem pracodawcy, to ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych.

Koleżanka też bez pracy

Z panią Krystyną Bałką pracodawca (już spółka "Chemik" powstała na bazie likwidowanej spółdzielni) wypowiedział umowę 16 października ub.r. z dwutygodniowym okresem wypowiedzenia. Co łączy te dwie sprawy? Bałka miała podbić Andrzejewskiemu kartę zegarową.

Pracodawca wypowiedzenie uzasadnił utratą zaufania.

"Pani Krystyna Bałka - czytamy w uzasadnieniu. - na prośbę (...) Andrzeja Andrzejewskiego (...) odbiła jego kartę zegarową, dopuszczając się tym samym sfałszowania dokumentu ewidencji czasu pracy innego pracownika, tym samym dopuściła się ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych."

To nieprawda!

- To nieprawda, nie odbijałam karty zegarowej kolegi - zapewnia Krystyna Bałka. - Wypowiedzeniem pracy jestem zszokowana. 17 lat przepracowałam w "Chemiku", bez żadnej nagany, upomnienia. Tak mi podziękowano.

Ma na utrzymaniu dwoje dzieci, w tym chorą córkę. Od 14 lat wychowuję je sama. Zdrowie też szwankuje: kłopoty z ciśnieniem, kręgosłupem, nerwica. Przebywa na zwolnieniu i jest bezrobotną.
Andrzejewski utrzymuje, że bez problemu udowodni, iż źle się czuł, ma zaświadczenie od lekarza. Do dziś przebywa na zwolnieniu lekarskim.

- Zakłócenie cyklu produkcyjnego to absurdalny zarzut - twierdzi zbulwersowany. - Z nocnej zmiany bowiem wszyscy wyszli przede mną, ja jako ostatni. Myślę, że to tylko spreparowane preteksty. Byłem niewygodny. Głośno mówiłem, co dzieje się w firmie, że wyprzedawany jest majątek i nie wiadomo, co dzieje się z pieniędzmi.

Interpretuje pracodawca

- O ile nie regulamin, to pracodawca określa, jakie naruszenia obowiązków pracowniczych zaliczyć do ciężkich - wyjaśnia Sergiusz Orlicki, starszy radca Okręgowego Inspektoratu Pracy PIP w Szczecinie. - Jeśli pracodawca zarzucił pracownikowi fałszerstwo, to w sądzie musi to udowodnić. Podobnie jak jak bezpośredni związek przyczynowo-skutkowy, jeśli chodzi o opuszczenie stanowiska pracy i zakłócenie cyklu produkcji. W przeciwnym razie raczej będą uznane racje pracowników.

Zdaniem prawnika w przypadku ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych zwolnienie lekarskie nie wstrzymuje wykonania dyscyplinarnego zwolnienia, natomiast co do skreślenia z członkostwa w radzie nadzorczej, uregulowań należy szukać już w statucie spółdzielni.

Sąd rozstrzygnie

Zwolnieni złożyli wnioski w Sądzie Pracy. Pracodawcy zarzucają bezpodstawne zwolnienia z pracy, domagają się przywrócenia do pracy i wypłaty równowartości pensji za okres, kiedy są bezrobotnymi.

Roman Godlewski, wiceprezes spółki Chemik Fabryka Wyrobów Gumowych nie chciał wypowiadać w sprawie Andrzejewskiego, zaznaczając, że był to pracownik spółdzielni.

- Krystyna Bałka rzeczywiście była wydajnym pracownikiem - przyznał Godlewski. - Jednak straciliśmy do niej zaufanie, dlatego musiała odejść. Jeżeli jednak sąd przyzna jej rację, to ją przyjmiemy do pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński