Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma Ukraińców, skończyła się pomoc rządowa. Branża turystyczna zaczyna się bać

Wakacje nad polskich morzem - taką formę wypoczynku wybierało w 2022 roku wielu Polaków. Na naszych plażach w słoneczne dni były były tłumy
Wakacje nad polskich morzem - taką formę wypoczynku wybierało w 2022 roku wielu Polaków. Na naszych plażach w słoneczne dni były były tłumy Roger Rogoźniak / Chłopy Foto Facebook
Miniony rok był udany. Przynajmniej tak twierdzą ci, których potocznie nazywamy „branżą hotelową”. Teraz wiele się zmieni i w tonie przedsiębiorców pojawia się coraz więcej narzekania.

Od pandemicznego dna pozwoliły odbić się całkiem niezła pogoda i bon turystyczny. Także poza wakacyjnym szczytem sezonu nie było źle, bo w hotelach, pensjonatach i ośrodkach zakwaterowani byli uciekający przed wojną Ukraińcy.

Zeszłoroczne eldorado

Liczby nie kłamią. Tylko w dwóch wakacyjnych miesiącach 2022 roku nad morze przyjechały niemal dwa miliony turystów, którzy skorzystali z ośmiu i pół miliona noclegów. Po miesiącach pandemii Polacy ruszyli nad morze, do tego wciąż obowiązywał bon turystyczny, który obniżał koszty wakacyjnych wojaży.

W samym Zachodniopomorskiem wczasowicze zostawili prawie pół miliarda złotych, płacąc bonami. Ogólna liczba turystów i kwota robi jeszcze większe wrażenie: tylko w Zachodniopomorskiem w 2022 r. odpoczywało pięć milionów 900 tysięcy turystów, którzy zostawili w tym województwie prawie pięć miliardów złotych. Ponadto w pierwszym półroczu z noclegów korzystali wspomniani już Ukraińcy. A właściciele miejsc wypoczynkowych mogli liczyć na pieniądze od rządu - 40 lub 70 zł dziennie od osoby w zależności od formy opieki.

Ale według branży to koniec dobrych informacji. Przedłużająca się wojna na Ukrainie i inflacja powodują, że tegoroczny wypoczynek Polaków może być krótszy i skromniejszy.

Będzie drożej

Hotelarze, ale także właściciele apartamentów i pokoi na wynajem, marzą o wynikach sprzed pandemii. Niepewność utrudnia prognozowanie. Dodatkowo, ze względu na rosnące ceny m.in. energii, ogrzewania, wynagrodzeń, sporą część przychodów z 2022 r. już zjadły koszty. Wielu z nich zdecydowało się podnieść ceny, średnio o 20 proc.

Ceny poszły do góry i nie ma co liczyć na ich spadek. A to spowoduje, że - co podkreślają sami hotelarze - ubiegłoroczny trend, czyli skracanie wyjazdów i rezerwacja miejsc na ostatnią chwilę (często związana z prognozami pogody) się utrzyma.

- Przed pandemią o tej porze roku miałam zapisany już niemal cały kalendarz na letni sezon. Teraz tak nie jest - przyznaje Maria Pawkowska, która ma mały pensjonat w okolicach Wisełki.

Turyści zdecydowanie mniej chętnie rezerwują też pobyt w Ustce. Wygląda na to, że niektórzy właściciele pensjonatów będą musieli zacisnąć pasa.

- Na lipiec obłożenie wynosi około 65 proc. - przyznaje pani Marta, recepcjonistka w hotelu Rejs. - Gorzej wygląda sierpień, w tej chwili mamy jakieś 45 proc. obłożenia.

W Willi Red obłożenie na wakacje w tej chwili sięga 20 proc. 30 proc. wstępnych rezerwacji ma pensjonat Helios. - Myślę, że ten rok będzie znacznie gorszy niż poprzedni - przyznaje jego właściciel Sławomir Baranowski.

Nie najlepiej sytuacja wygląda na Kaszubach. Tu praktycznie jeszcze nikt nie robi rezerwacji.

- Mamy mnóstwo wolnych miejsc - przyznaje Magda Szwichtenberg z hotelu Szymbark w Szymbarku. - W porównaniu z rokiem minionym jest znacznie gorzej.

Są jednak i dobre informacje.

- Na szczęście nie widać już dużego strachu wśród turystów zagranicznych, którzy tuż po wybuchu wojny, zgłaszali obawy związane z przyjazdem do Polski - mówi Piotr Kośmider, prezes Północnej Izby Gospodarczej, oddział w Świnoujściu. To wielka zmiana, bo w Świnoujściu czy w Międzyzdrojach do tej pory turyści z zagranicy (szczególnie z Niemiec) stanowili 70 proc. ogółu wczasowiczów przyjeżdżających poza sezonem i od 40 do 50 proc. w sezonie.

Bon jedynym ratunkiem?

Liczą właściciele pensjonatów, liczą też wczasowicze. Pani Maria, która co roku jeździ do ulubionego pensjonatu w Pobierowie, już zarezerwowała pobyt, licząc, że nie obejmie jej szaleństwo wakacyjnych podwyżek.

- Zapłaciłam 320 zł zaliczki za dwa noclegi dla dwóch osób - opowiada. - Na razie to cena taka jak rok temu, ale liczę się z tym, że w ogólnym rozrachunku moje wakacje będą dużo droższe. Już wiem, że trzeba będzie z domu zabrać kilka słoików z gotowymi daniami, bo nie stać mnie będzie na jadanie w restauracjach.

Zarówno branża, jak i turyści twierdzą, że ratunek jest jeden. Nazywa się: bon turystyczny.

- Bon absolutnie ożywił branżę i pomógł jej w trudnym okresie - mówi Mariusz Getka, prezes Szczecineckiej Lokalnej Organizacji Turystycznej. - W morzu pozytywnych opinii, jakie zebraliśmy od gestorów, jest jedna ułomność programu, na jaką zwracają uwagę: woleliby, aby bonem można było płacić jedynie poza tzw. wysokim sezonem turystycznym, czyli poza wakacjami i feriami, kiedy praktycznie i tak jest pełne obłożenie.

Jeszcze inny pomysł ma Jeremi Kawolski, który z bratem prowadzi ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem w Zachodniopomorskiem.

- Bon to był program rządowy. A jakby teraz marszałek lub wojewoda wprowadzili taki bon dla mieszkańców swojego regionu? - zastanawia się głośno i od razu tłumaczy, że zachodniopomorski bon turystyczny można byłoby wykorzystać tylko w zachodniopomorskim województwie. Ale to pomysł także dla innych regionów...

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nie ma Ukraińców, skończyła się pomoc rządowa. Branża turystyczna zaczyna się bać - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński