Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma trenerów - są budki z piwem...

Rozmawiał: Krzysztof Dziedzic
Andrzej Szkocki
Rozmowa z Bogusławem Kraczkowskim, wiceprezesem ds. sportu w Zachodniopomorskim Związku Żeglarskim.

- Sezon praktycznie dobiegł końca. Jaki był dla żeglarzy z naszego regionu?

- O, na pewno bardzo udany. Zwłaszcza dla reprezentantów Pogoni Szczecin. Agnieszka Skrzypulec został mistrzynią Europy i wicemistrzynią świata. Maciej Grabowski, Ewa Ilska i Tadeusz Kubiak zdobyli tytuły wicemistrzów Europy. Wicemistrzami Polski zostali Dominik Ostrowski i Michał Gryglewski. Robert Bałdyga, kiedyś reprezentujący Stargard, a obecnie Pałac Młodzieży Szczecin, został mistrzem świata juniorów w Formule Windsurfing. Agnieszka Konys z AZS Szczecin zdobyła brąz w mistrzostwach Polski, a Ewa Makowska z Pałacu Młodzieży oraz Robert Patroś i Filip Kleszcz ze Szkunera Myślibórz srebrne medale w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży.

- Rok 2006 był lepszy w porównaniu z poprzednimi latami. Dlaczego?

- No cóż, przyszedł czas jasno sobie powiedzieć, że nikogo już nie interesują "wysokie" miejsca. Chodzi o to, by stanąć na podium. Czwarta pozycja praktycznie nic nie znaczy. Kluby zaczęły specjalizować się w poszczególnych klasach. I tak np. Pogoń - to Laser i Optimist. Szkuner - to Cadet. Pałac Młodzieży - to żeglarstwo deskowe. Warunki do osiągania sukcesów stają się coraz lepsze, profesjonalne.

- A jak pan ocenia zainteresowanie np. szczecinian żeglarstwem?

- Biorąc pod uwagę, ile mamy wody - zainteresowanie jest kiepskie. Uczestnictwo w imprezach sportowych, czy nawet rekreacyjnych nie jest liczne. W poważnych zawodach bierze udział zaledwie około 150 żeglarzy!

- To dlaczego nie ma akcji promujących żeglarstwo? Np. nie ma okazji, by każdy mieszkaniec Szczecina mógł sobie popłynąć z wicemistrzem Europy?

- Najprościej byłoby powiedzieć, że kalendarz nie pozwala naszym najlepszym żeglarzom na takie "pokazówki". Ale prawda jest taka, że nie stać klubów na szkolenie wielu żeglarzy wyczynowych. W poprzednim ustroju była masowość. Było hasło: "1000 Optimistów na 1000-lecie", były środki materialne. Mam tylu swoich wychowanków, którzy - gdyby nie żeglarstwo - to skończyliby pod budką z piwem... Po zmianie ustrojowej żeglarstwo padło. Pływają tylko ci, których na to stać. No i nie ma trenerów z uprawnieniami. W Szczecinie czynnych instruktorów jest... policzmy... na palcach... dziesięciu. To kto ma szkolić chętnych?

- Niektórzy twierdzą, że nie ma chętnych, bo żeglarstwo jest mało widowiskowe.

- Wiem, np. sponsorzy, czy telewizje. I mają rację. Jak np. ktoś ogląda zawody, to niewiele widzi. Widzi jak ma lornetkę, ale z kolei nie rozumie. Nie wie, kto prowadzi, kto jest ostatni, dlaczego ktoś płynie w lewo, a ktoś w prawo... Nic dziwnego, że pojawiła się groźba wykluczenia żeglarzy z igrzysk olimpijskich.

- Co trzeba zrobić?

- To już chyba wiadomo. Szansą są mecze: płyną dwa jachty, jeden wygrywa, drugi odpada. A także wyścigi medalowe - zamiast 140 łódek na wodzie, jak np. w Kamieniu Pomorskim, niech dziesięć najlepszych walczy w finale o medale.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński