Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie daruję!

Anna Starosta, 20 stycznia 2006 r.
- Od tego pogryzienia rzadko już chodzę nad morze. A jeśli już, to wybieram tylko główne wejścia. Unikam też parków czy otwartych przestrzeni. Na widok psów bez kagańca od razu przechodzę na drugą stronę ulicy. To wszystko skłoniło mnie do walki o odszkodowanie od miasta. Władze Świnoujścia są bowiem bezpośrednio odpowiedzialne za zaistnieją sytuację. Mam nadzieję, że będzie to dla nich nauczka na przyszłość - mówi Jarosław Horobiowski.
- Od tego pogryzienia rzadko już chodzę nad morze. A jeśli już, to wybieram tylko główne wejścia. Unikam też parków czy otwartych przestrzeni. Na widok psów bez kagańca od razu przechodzę na drugą stronę ulicy. To wszystko skłoniło mnie do walki o odszkodowanie od miasta. Władze Świnoujścia są bowiem bezpośrednio odpowiedzialne za zaistnieją sytuację. Mam nadzieję, że będzie to dla nich nauczka na przyszłość - mówi Jarosław Horobiowski. Sławek Ryfczyński
4 tysiące zadośćuczynienia oraz zwrotu kosztów za dojazdy do szpitala - tyle żąda turysta pogryziony przez bezpańskiego psa. Urzędnicy odsyłają go do firmy ubezpieczeniowej.

- Wyliczyłem, że wydam w sumie ponad 200 złotych na dojazdy do szpitala w Szczecinie - mówi Jarosław Horobiowski z Wrocławia. - Byłem tam już cztery razy. Jeżdżę na szczepionkę przeciwko wściekliźnie. Ostatni zastrzyk z całej serii dostanę już u siebie w domu.

Do tego dochodzą roszczenia w formie zadośćuczynienia za poniesione straty.

- Lista jest bardzo długa - tłumaczy Jarosław Horobiowski. - Uzasadnienie moich żądań finansowych napisałem do urzędu miasta na cztery strony. Chodzi przede wszystkim o to, że poniosłem krzywdę fizyczną w postaci ran po ugryzieniach. Psychicznie też byłem narażony na szkody. Poczucie strachu towarzyszące temu wydarzeniu, silny stres, niedogodności polegające na poddaniu się badaniom lekarskim, ból przy zastrzykach, strach o ewentualne zakażenie na przykład żółtaczką...

Przede wszystkim jednak pan Jarosław tłumaczy, że całe to wydarzenie zepsuło mu wypoczynek w Świnoujściu, gdzie przyjechał na długo oczekiwany urlop. Wczasy skończyły się na odwiedzaniu lekarzy i kolejnych wyjazdach do Szczecina.

- Muszę przyznać, że na wysokość zadośćuczynienia wpłynął brak zainteresowania ze strony urzędu - mówi Jarosław Horobiowski. - Negatywne ustosunkowanie się władz miasta do całej sytuacji tylko pogarsza sprawę.

Urzędnicy tłumaczą, że tego typu sprawami zajmuje się firma ubezpieczeniowa i tylko tam mogą skierować poszkodowanego. Na swoje usprawiedliwienie dodają też, że od razu po interwencji turysty w miejscu, które wskazał, złapano bezpańskie cztery psy. Nic więcej nie mogą zrobić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński