Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie było przejazdu dla karetki

Grzegorz Drążek
Wiktor Szymanowski z osiedla Hallera uważa, że była szansa na uratowanie jego sąsiada. - Ale ten szlaban opóźnił interwencję pogotowia - mówi.
Wiktor Szymanowski z osiedla Hallera uważa, że była szansa na uratowanie jego sąsiada. - Ale ten szlaban opóźnił interwencję pogotowia - mówi. Grzegorz Drążek
Kierowca karetki pogotowia nie mógł podjechać pod blok, w którym umierał 62-letni stargardzianin, bo drogę zagradzał szlaban postawiony przez garażowiczów.

Na końcu osiedla Hallera, od strony al. Żołnierza Bocznej, stoją garaże. Ich właściciele zdecydowali o zagrodzeniu wjazdu szlabanem.

Wcześniej mieli pretensje do innych kierowców, że wjeżdżają na ten teren i stawiają przy ich garażach swoje auta. W niedzielę szlaban ten zatrzymał karetkę pogotowia jadącą do umierającego pacjenta.

Nie mogli dojechać

- Jechaliśmy do bloku numer 6 na osiedlu Hallera - mówi Stefan Stojanowski, kierownik stargardzkiego pogotowia, który był w tej karetce. - Nie wiedzieliśmy, że tam postawiono szlaban. Nie mieliśmy jak podjechać pod ten blok.
Kierowca zablokowanej przez szlaban karetki przez kilka następnych minut szukał innego dojazdu do pacjenta. Ale napotykał kolejne przeszkody.

- Chcieliśmy podjechać z innej strony, a tam były słupki, których nie da się objechać takim samochodem - mówi Stefan Stojanowski. - W okolice bloku podjechaliśmy jeszcze od innej strony. Ale musieliśmy pojazd zostawić w pewnej odległości, bo tam stało dużo samochodów i nie mogliśmy dojechać pod klatkę schodową. Potem musieliśmy podbiec ze sprzętem do bloku i na czwarte piętro do mieszkania pacjenta.
Kiedy załoga karetki pojawiła się w mieszkaniu, 62-letni lokator już nie żył.

- Nasz sąsiad zmarł na zawał serca - mówi Wiktor Szymanowski z os. Hallera. - A może by przeżył, gdyby karetka nie musiała błądzić po osiedlu?
Czy załoga karetki mogła uratować stargardzianina?

- Tego nie mogę przesądzać, ale pewne jest, że w takich przypadkach liczy się każda sekunda - mówi kierownik stargardzkiego pogotowia. - Na pewno przez to błądzenie, ten szlaban i inne przeszkody, których nie mogliśmy objechać, straciliśmy cenny czas.

Rozmawiali, ale...

Zarządca wspólnoty mieszkaniowej numer 6 na osiedlu Hallera ma pretensje do właścicieli okolicznych garaży.

- Rozmawialiśmy z nimi, żeby tego szlabanu nie stawiali, ale to nic nie dało - mówi Waldemar Łasiński. - Teren należy do właścicieli garaży i my nie mogliśmy im zabronić stawiania szlabanu. Oni mieli wcześniej pretensje do innych, że tam wjeżdżają, a to ich droga.

Zarządca wspólnoty mówi, że dojazd pod blok numer 6 ma być zrobiony od drugiej strony. Ale dopiero za kilka miesięcy.

- Chcemy żeby karetka i straż pożarna miały zawsze zapewniony dojazd pod blok - mówi Waldemar Łasiński. - A także mieszkańcy, którzy, na przykład, chcą wnieść czy wynieść jakieś meble. Na razie jednak nie ma na wykonanie tego dojazdu pieniędzy i trzeba trochę poczekać. Nie wiem dlaczego garażowicze tak się uparli na ten szlaban. Teraz wszyscy tutaj robią jakieś ogrodzenia. Chyba tylko blok numer sześć się nie ogrodził, ale przez inne ogrodzenia zostali odcięci od dojazdu.

Mają problem

Kierownik stargardzkiego pogotowia mówi, że takie problemy ciągle się w Stargardzie powtarzają. Denerwuje się, że nikt w Stargardzie tego nie kontroluje.

- To jest skandal, że karetka czy wóz straży pożarnej nie mogą podjechać na miejsce interwencji - mówi Stefan Stojanowski. - Tak jest nie tylko w tym jednym miejscu, dotyczy to też innych rejonów Stargardu, w tym osiedli. Ludzie, którzy tak się odgradzają, chyba zapominają, że kiedyś i oni mogą potrzebować szybkiej pomocy.

Mówią, że musieli

Właściciele garaży, do których wjazdu broni szlaban, tłumaczą, że musieli go postawić.

- Tyle razy rozmawialiśmy z tymi ludźmi co tutaj wjeżdżali samochodami - mówią garażowicze. - I nic z tych rozmów nie wychodziło. Ciągle wjeżdżali, a my nie mogliśmy wyjechać z garażu. Przecież tutaj stoi znak zakazujący wjazdu innym kierowcom niż garażowicze, ale tamci ludzie nie chcieli przestrzegać tego zakazu. W końcu zrobiliśmy zebranie i wspólnie zdecydowaliśmy o postawieniu szlabanu. Nie było innego wyjścia. Przecież to nasz prywatny teren, płacimy za niego podatki to czy to normalne, że inni robili sobie tutaj parking dla swoich aut uniemożliwiając nam normalne korzystanie z garaży?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński