Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie broń się!

Andrzej Kraśnicki jr, 11 lutego 2005 r.
Jest oskarżony, bo w obronie życia straszył legalnym pistoletem. Pobity człowiek - zamiast do szpitala - trafił na wielogodzinne przesłuchanie. Jeden z napastników to syn byłego policjanta.

Emerytowany żandarm ze Szczecina został napadnięty i pobity. Wyciągnął broń i strzelił w powietrze. Ratował życie. Policjanci z komisariatu w Szczecinie-Dąbiu potraktowali go jak groźnego przestępcę. Dwóch napastników - pomimo, że minęły już cztery miesiące od pobicia - cieszy się bezkarnością. Prokurator kilka dni temu skierował do sądu akt oskarżenia przeciw ofierze napadu.

Adam J. (imię zmienione) ma 38 lat. Jest emerytowanym funkcjonariuszem Żandarmerii Wojskowej. Odszedł ze służby ciesząc się znakomitą opinią zwierzchników. Idąc na emeryturę miał powody, by obawiać się o swoje bezpieczeństwo. Dlatego otrzymał pozwolenie na ostrą broń.

2 października 2004 roku Adam J. jechał samochodem ulicą Marmurową. Przed nim bardzo wolno jechała toyota yaris.

- Wyprzedziłem ją i zatrzymałem się - mówi Adam J. - Myślałem, że to mój kolega.

Zza kierownicy toyoty wysiadł jednak obcy mężczyzna. Adam J. zwrócił mu uwagę, że jadąc bardzo wolno, łamie przepisy ruchu drogowego. Doszło do sprzeczki. Kierowca toyoty zadzwonił do kogoś z komórki. Po kilku minutach na miejscu pojawił się drugi samochód. Mężczyzna, który z niego wysiadł przyłączył się do kłótni.

Pod adresem Adama J. posypały się groźby. Awantura - jak opowiadał nam Adam J. - skończyła się pobiciem. Napastnicy - dobrze zbudowani i młodsi od niego - zadali mu kilkanaście ciosów. Napadnięty próbował zadzwonić po policję. Wyrwali mu z ręki komórkę. Bili dalej. Także po głowie. Późniejsza obdukcja wykazała wstrząs mózgu, krwiak lewego oka i inne obrażenia głowy.

- Nie zamierzałem dać się zabić. Wyciągnąłem pistolet i ostrzegłem, że mogę go użyć - opowiada Adam J.

To nie ostudziło napastników. Wtedy padły strzały ostrzegawcze. Adam J. dwa razy wystrzelił w powietrze. Dopiero wtedy mężczyźni odstąpili i - zadzwonili na policję.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński