Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasze prababcie

Agnieszka Grabarska, Lucyna Maciejowska, 30 grudnia 2005 r.
Specjalnie dla Czytelników "Głosu Kamieńskiego” Z okazji Nowego Roku życzę wszystkim mieszkańcom powiatu kamieńskiego i Czytelnikom "Głosu” stu jeden lat życia. Abyście byli zdrowi i uśmiechnięcia tak jak ja. Pamiętajcie, że każdy problem da się jakoś rozwiązać. Wierzcie w siebie i w swoich najbliższych. Kochajcie się i ufajcie sobie. Pracujcie i bawcie się. I pamiętajcie, że życie jest za krótkie na swary i kłótnie. Janina Wojda,stujednoletnia mieszkanka Chrząszczewa.
Specjalnie dla Czytelników "Głosu Kamieńskiego” Z okazji Nowego Roku życzę wszystkim mieszkańcom powiatu kamieńskiego i Czytelnikom "Głosu” stu jeden lat życia. Abyście byli zdrowi i uśmiechnięcia tak jak ja. Pamiętajcie, że każdy problem da się jakoś rozwiązać. Wierzcie w siebie i w swoich najbliższych. Kochajcie się i ufajcie sobie. Pracujcie i bawcie się. I pamiętajcie, że życie jest za krótkie na swary i kłótnie. Janina Wojda,stujednoletnia mieszkanka Chrząszczewa.
Przeżyły pierwszą i drugą wojnę światową. Ich życie nie zawsze było usłane różami.

Pani Janina - szyła buty z dętki rowerowej

Janina Wojda urodziła się 15 stycznia 1904 r. Wkrótce skończy 102 lata. Pochodzi z Góry Kalwarii koło Warszawy. W wieku 22 lat wyszła za mąż. Ma pięcioro dzieci: syna Władysława i córki: Helenę, Zofię, Janinę i Mariannę.
Całe życie pracowała na roli. Pani Janina opowiada jak podczas wojny Niemcy wypędzili gospodarzy z domów.

- Mieszkałam z dziećmi w lesie, a jak tylko mogłam wymykałam się do gospodarstwa nakarmić zwierzęta. Była straszna bieda, więc nie zawsze było czym. Mąż wyjechał na roboty do Niemiec. Byłam zdana sama na siebie. Musiałam nauczyć dzieci samodzielności, aby mogły mi pomagać i opiekować się sobą nawzajem, kiedy ja chodziłam do dworu zarobić parę groszy - wspomina nasza bohaterka.

Po wojnie całą rodziną przyjechali do Kamienia a następnie trafili do domu w Chrząszczewie. Trzeba było rozpocząć nowe życie. Pani Janina zaczęła... od cielaczka, którego przyniósł na plecach mąż. Wykarmili go kozim mlekiem. Później ktoś dał drugiego i tak stado się rozrastało.

Pani Janina była skrzętną gospodynią. Kiedy mąż chorował, dużo obowiązków spadało na nią. Trudno było wychowywać dzieci w czasach kiedy nic nie można było dostać. Trzeba było umieć sobie radzić, dlatego dla najmłodszej córki do Komunii uszyła buty z dętki od roweru, które później pomalowała na biało. Potem korzystały z nich także dzieci sąsiadów.

Teraz mieszka z nią najmłodsza córka Marianna oraz wnuczka Anna z mężem Kazimierzem i synem Łukaszem. Pani Janina lubi przebywać na świeżym powietrzu, najchętniej, jak mówi "poszłaby jeszcze w pole". Nie ogląda już telewizji, ale chętnie słucha radia. Najbardziej lubi Radio Maryja. Interesuje się polityką.

- Ale nie mam z kim później podyskutować - narzeka.

Nie ma kłopotów ze zdrowiem, na co dzień zażywa tylko witaminy. Uważa, że sekret jej długowieczności może tkwić w genach. Jej ojciec żył 103 lata.

Pani Maria - zna wszystkich aktorów

Pani Maria Waler 16 stycznia przyszłego roku skończy 100 lat. Urodziła się na lubelszczyźnie, gdzie w czasie wojny walczyła w partyzantce. Od 1954 roku mieszka w Kamieniu Pomorskim a wcześniej wraz z mężem prowadziła gospodarstwo w Łuskowie. Po przeprowadzce, kiedy mąż poszedł do pracy, zajmowała się głównie domem.

Pozostała w niej miłość do ziemi.

- Z zaangażowaniem uprawiała ogród a najbardziej lubiła pielić grządki kwiatowe - opowiada synowa, pani Janina Waler.

Pani Maria mieszka w jednorodzinnym domu z siedmioosobową rodziną. Jej współmieszkańcy to syn Bogdan z żoną Janiną oraz wnuczka Jolanta z rodziną.
Pani Maria w młodości nie miała większych kłopotów ze zdrowiem.

- Jeszcze rok temu chodziła w odwiedziny do rodziny mieszkającej za miastem - twierdzi pani Janina. Dopiero od roku wymaga jednak większej opieki, spędza więcej czasu w łóżku.

Gdy nie jest zmęczona, chętnie ogląda telewizję. Zna prawie wszystkich aktorów.
Pani Katarzyna - dla dzieci cukierki, dla dorosłych jabłka

Dwieście lat babciu, śpiewały zawsze dzieci, wnuki, prawnuki i praprawnuki. Pani Katarzyna Wawro jest mieszkanką Recławia, urodziła się w 1906 roku.
Pani Katarzyna urodziła się we wsi Bakowce, za Bugiem, tam urodziła troje swoich dzieci Łukasza, Michała i Janinę. Gdy musiała opuścić swój dom i wraz z dziećmi zostali wysiedleni, przyjechali do Polski.

- Jak nas wysiedlili to uciekaliśmy bez niczego, cały dobytek został tam. Wieźli nas w wagonach, jak bydło po pięć a nawet sześć rodzin nie było czym oddychać, wszędzie był okropny bałagan, wszy skakały po wszystkim, miałam wtedy siedem lat i nigdy tego nie zapomnę - wspomina córka pani Kasi Janina.

Pani Katarzyna jest całkiem sprawna. Nie cierpi na przeziębienia. Codziennie wraz z opiekunką chodzi na spacery. Pomaga jej to później w zaśnięciu.

- Ta kobieta to skarb - mówi mieszkaniec wsi Recław. - Zawsze na spacerze rozdawała dzieciom cukierki, dla każdego coś miała. Jak szła do Wolina do kościoła to, dla dorosłych miała jabłka i orzechy.

- Mama jeszcze trzy lata temu sama chodziła pieszo do Wolina do kościoła, a to aż dwa i pół kilometra. Kiedyś nawet przez to napędziła nam okropnego strachu wracając z kościoła na moście zatrzymała tira i wsiadła, żeby ją podwiózł. Nie powiedziała dokąd i kierowca zawiózł ją aż za Troszyn. Gdy się zorientowała, kierowca zawrócił, ale my już od zmysłów odchodziliśmy - tłumaczy córka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński