Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nasz paraolimpijczyk nie chce dać się strącić

(dv)
Rafał Wilk trenuje niemal codziennie, czego owocem były dwa złote medale wywalczone w Londynie.
Rafał Wilk trenuje niemal codziennie, czego owocem były dwa złote medale wywalczone w Londynie. Sebastian Wołosz
- To zaszczyt, że mogłem znaleźć się w gronie tak wybitnych sportowców. To wielka sprawa i daj Boże, by nie był to ostatni raz - twierdzi Rafał Wilk (Start Szczecin), najlepszy niepełnosprawny sportowiec roku 2012 według "Przeglądu Sportowego".

- Kiedy dowiedział się pan, że otrzyma nagrodę dla najlepszego sportowca 2012 roku?

- Wiedziałem o tym troszkę wcześniej, przed samym balem. To dla mnie ogromne wyróżnienie i podsumowanie minionego sezonu, który był dla mnie szczególny.

- Czuje pan, że zasłużył na takie wyróżnienie?

- Wie pan, nie mnie to oceniać. Ktoś tę nagrodę przyznawał i ich zdaniem zasłużyłem. Zdobyłem dwa złote medale w Londynie, wygrałem puchar Świata. Chyba każdy sportowiec życzyłby sobie takiego wyniku.

- Jak się podobał sam bal?

- Impreza bardzo fajna. To zaszczyt, że mogłem znaleźć się w gronie tak wybitnych sportowców. To wielka sprawa i daj Boże, by nie był to ostatni raz.

- My jako telewidzowie mamy jedynie obraz poprzez kamery, a jak wygląda taki bal od zaplecza?

- Bardzo fajna atmosfera, wszyscy doskonale się bawili i chyba o to właśnie chodziło. Byłem bardzo dobrze odbierany. Tylko się cieszyć, że mogłem tam być.

- Dzięki panu znów jest głośniej o sporcie niepełnosprawnych. To chyba dobry moment na zwrócenie uwagi na problemy tej dyscypliny.

- Szkoda, że tych dyscyplin tak się nie pokazuje. Doskonały przykład mamy we Włoszech, gdzie najlepszym sportowcem roku został Alessandro Zanardi, były kierowca Formuły 1, który w Londynie także wywalczył dwa złote medale w kolarstwie ręcznym i będąc sportowcem niepełnosprawny wygrał plebiscyt z pełnosprawnymi sportowcami. Dążymy do tego, by pokazywanie tego sportu stało się normalnością. To nie są gorsze zawody, bo nie raz wzbudzają więcej emocji. Dobrze, że o tym się mówi, bo to jest najważniejsze.

- Dalej słucha pan piosenki Elektrycznych Gitar - "Spokój grabarza"?

- Oczywiście, że tak! Cały czas trzeba zachowywać spokój (śmiech). Nie zawsze to wychodzi, ale zimna głowa jest potrzebna.

- Przed panem rok nieolimpijski. Jakie ma pan plany na najbliższe 12 miesięcy?

- Na pewno będę chciał obronić to, co wywalczyłem w 2012 roku, czyli puchar Świata. Wyzwaniem będzie taki handbikowe "Tour de France", które odbędzie się w lipcu na Alasce. Z bliższych startów, to na pewno wystartuję 30 marca, kiedy będzie otwarcie sezonu. Być może uda się także 24 lutego, ale to jeszcze nic pewnego. Wciąż trenuję codziennie, nie można przecież odpuszczać.

- Nowy rok, to także nowe postanowienia.

- Nie potrzebuję nowego roku do ustanawiania sobie postanowień, bo to wychodzi samo z siebie. Przede wszystkim chcę dalej zwyciężać. Moi konkurenci będą chcieli mnie strącić, a ja zrobię wszystko by to im się nie udało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński