Przełamała serię 13 spotkań bez zwycięstwa. Pogoń jesienią nie grała źle dla oka, kreowała grę, tworzyła sytuacje. Ale je marnowała, a w tyłach popełniała tzw. babole. I jest na dnie. Konieczna była zmiana trenera i od paru tygodni widać było, że zespół Kosty Runjaica rośnie. Zaczął strzelać bramki, mniej gubił się w obronie. I w końcu wygrał. Wielkie słowa uznania należą się zawodnikom i szkoleniowcowi, że nawet po dołującym remisie z Zagłębiem - podnieśli rękawice i w Gdańsku powalczyli. Trafili na słabiej dysponowaną Lechię, ale wygrali tylko dzięki swojej grze i zaangażowaniu.
Zwycięstwo smakuje tym lepiej, że atmosfera w Szczecinie, wokół klubu, jest fatalna. Na stadion przychodzili już tylko najwierniejsi, a wylewana krytyka i żale przekraczały granice rozsądku. Jeśli czynili to internetowi fani to jest to normalne, ale jak ciśnienia nie trzymali kreujący klimat dziennikarze czy jeden z głównych sponsorów, to budziło to niesmak.
Czas podsumowań, wniosków przyjdzie od nowego tygodnia. Teraz najważniejszy jest sobotni mecz z Arką Gdynia. Może finał jesieni będzie dla Portowców szczęśliwy? Szanse są. Drużyna ma kim grać i nawet absencję Ricardo Nunesa (kartki) uda się schować. Najważniejsza będzie jednak cierpliwość. Arka to rywal niewygodny, potrafiący przeszkadzać, wybijać rywala z rytmu, a samemu zagrażać po stałych fragmentach gry z wrzutami z autu włącznie. Scenariusz spotkania może ułożyć się tak, że Pogoń będzie musiała pilnować swojej bramki i cierpliwie czekać na szanse w ofensywie. I musi być w tym skuteczna. Jak w Gdyni, gdy oddała cztery celne strzały i zdobyła trzy bramki. Czas na powtórkę.
Te piłkarki ręczne zachwycają nie tylko sportowymi umiejętnościami. Oto piękniejsza strona mundialu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?