Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na tropie "Plandemii". Koronawirusowi negacjoniści podbijają internet i ulice

Witold Głowacki
Witold Głowacki
O maseczkach mówią „szmaty” albo „kagańce”. Nie wierzą w pandemię. Dla nich to „plandemia” - globalny spisek mający na celu wprowadzenie dyktatury rządu światowego. Odmawiając poddawania się restrykcjom sanitarnym powołują się na konstytucję. I rosną w siłę.

Kiedy wyproszony ze sklepu IKEA za odmowę noszenia maseczki Tomasz Karolak, powoływał się na prawa konstytucyjne i wolność jednostki, można to było uznać za wybryk przerośniętego ego aktora. Takie same lub podobne argumenty słyszą jednak coraz częściej ekspedienci w polskich sklepach, kierowcy autobusów miejskich i konduktorzy na kolei. Przeciwnicy noszenia maseczek chętnie będą również dowodzić, że COVID-19 nie jest groźniejszy od grypy. Albo że w ogóle żadnej pandemii nie ma w tym kierunku bowiem prowadzą ich coraz liczniejsze i coraz popularniejsze w sieci i przestrzeni publicznej teorie spiskowe na temat epidemii.

Zacznijmy od tego, że Tomasz Karolak nie jest sam. Celebrytów, którzy protestują przeciwko obostrzeniom sanitarnym albo podważają naukowe ustalenia na temat pandemii jest zaś znacznie więcej. Wiosną Edyta Górniak na kanale wRealu.pl ogłosiła, że nie da zaszczepić przeciwko COVID-19 ani siebie, ani swojego syna. Doda Rabczewska opublikowała na swym profilu link do przedstawiającego pandemię jako globalny spisem filmu „Plandemia” - o którym więcej za chwilę. Iwan Komarenko natomiast, znany już od dawna z udziału w ruchu antyszczepionkowym, nakręcił w sierpniu teledysk, w którym wprost sugeruje, że pandemia jest jednym wielkim oszustwem.

Celebryci też nie są sami. W sieci można spotkać coraz liczniejsze profile i strony poświęcone teoriom spiskowym na temat pandemii. Niektóre są bardzo proste i łatwe do zdebunkowania kilkoma argumentami, inne jednak są wręcz imponująco rozbudowane. Bezkrytycznie przeglądając sieć, możemy się „dowiedzieć” między innymi tego, że koronawirus rozprzestrzeniany jest za pomocą infrastruktury 5G. Albo że kiedy już zostanie wynaleziona szczepionka, akcja powszechnych szczepień zostanie wykorzystana do potajemnego wszczepiania pacjentom chipów - służących do kontroli ich dalszych poczynań. Internetowym miejscem spotkań covidowych negacjonistów w Polsce jest facebookowa grupa „Nie wierzę w Koronawirusa - Grupa wsparcia / NIE JESTEŚ SAM” - liczba jej członków przekracza już 100 tysięcy.

Covidowi negacjoniści również nie są sami. Wokół wyznawców teorii spiskowych na temat pandemii jest wielu antyszczepionkowców i zwolenników altmedu, są też weterani cokolwiek już zapomnianej walki z GMO, są wreszcie przeciwnicy budowy sieci 5G. Trochę tak, jakby zwolennicy różnych teorii spiskowych nawzajem się przyciągali - i uzupełniali. W Polsce to wciąż zjawiska z pogranicza politycznego mainstreamu, jednak o potencjale, którego nie zdecydowanie należy lekceważyć.

Zdają się ten głos słyszeć także niektórzy polscy politycy - zwłaszcza ci z Konfederacji. Grzegorz Braun wręczał już w Sejmie liderom PiS książkę „Fałszywa pandemia”, a posłowie Konfederacji w komplecie za to bez maseczek stawili się na zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy. Politycy z tego kręgu jawnie flirtują ze światem antycovidowców, podobnie jak wcześniej zawierali polityczne sojusze z antyszczepionkowcami czy negacjonistami teorii ewolucji.

W Polsce odbyło się już kilka manifestacji covidowych negacjonistów. Ostatnia miała miejsca w Warszawie 16 sierpnia. „Stop dyktaturze maseczek”, „Zakończyć pandemię”, „Zdrada plus” - można było przeczytać na transparentach. Można było wśród nich zobaczyć między innymi Pawła Tanajno, Grzegorza Brauna i Iwana Komarenkę. Organizatorką była Anna Rażuk, ze wspomnianej już grupy „Nie wierzę w koronawirusa”.

„Odwołujemy plandemię. Zdejmij maskę. Nie pozwól odebrać sobie prawa wyboru. Wyjdź na ulicę! Włącz myślenie!” - można było przeczytać na plakatach zapraszających na manifestację. „Są z nami oddolne inicjatywy, politycy, posłowie i zwykli ludzie. Są działacze Stop Nop, osoby związane ze strajkiem przedsiębiorców. Są rodzice i nauczyciele zgromadzeni wokół inicjatywy Ogólnopolski Strajk Dzieci do Szkół. Są działacze Strajku Generalnego. Jest z nami Konfederacja Korony Polskiej” - cieszyła się działaczka na demonstracji. A Grzegorz Braun intonował modły.

Polskie demonstracje „przeciwko pandemii” gromadzą jak dotąd nie więcej niż po 1000 uczestników. Doświadczenia naszych zachodnich sąsiadów zdają się jednak sugerować, że wkrótce może być ich więcej. Tam bowiem mają miejsce bardzo podobne protesty - o znacznie już jednak szerszym zasięgu.

Ostatniego dnia sierpnia w Berlinie miała miejsce 40-tysięczna demonstracja przeciwko pandemicznym restrykcjom ogłoszonym przez rząd, oraz „kłamstwom” jakie zdaniem uczestników manifestacji rozpowszechniają na temat COVID-19 politycy, lekarze i naukowcy.

Protest był naprawdę gorący. Doszło do starć części uczestników z policją - całkiem żywiołowych jak na niemieckie standardy. Liczbę uczestników tej części manifestacji, która przybrała charakter zamieszek, niemiecka policja oceniała na około 3 tysięcy. Ponad 200 demonstrantów zatrzymano.

Organizatorem demonstracji były organizacje Versammlung für die Freiheit i Querdenken 711 - obie stawiają sobie za cel daleko posuniętą obronę praw konstytucyjnych obywateli Niemiec. Jak daleko posunięta to obrona? Zdaniem bratniej wobec tej drugiej organizacji Querdenken 40 łamaniem konstytucyjnych praw obywatelskich jest na przykład obowiązek edukacji dzieci w przedszkolach i szkołach podstawowych.

Nazwę pierwszej z organizacji można przetłumaczyć jako „Porozumienie na rzecz wolności”, nazwa drugiej jest nieco bardziej wyrafinowana i odwołuje się do koncepcji „myślenia lateralnego” maltańskiego psychologa i autora motywacyjnych bestsellerów Edwarda de Bono. Chodzi o myślenie w „bok”, w poprzek stereotypom i utartym schematom, które zdaniem de Bono i jego wyznawców ma być kluczem zarówno do zrozumienia mechanizmów rządzących światem i życiem społecznym, jak i do innowacji. Choć sama idea to jedynie marketingowy sylogizm, czy jak kto woli zupełny banał ubrany w ładne słowa, to jest ona zarazem dobrym punktem zaczepienia dla zwolenników teorii spiskowych - którzy „myśląc w bok” doznają iluminacji i zaczynają postrzegać sprawy „takimi, jakie są naprawdę”. Rzecz jasna tym razem chodzi o postrzeganie pandemii jako „plandemii” - w myśli teorii spiskowych przedstawiających globalną epidemię COVID-19 jako skutek świadomie zaplanowanej akcji mającej na celu zmianę porządku świata.

Berlińska demonstracja była pod wieloma względami politycznym gabinetem osobliwości. A jednak zebrała 40 tysięcy uczestników.

Na berlińskim wiecu przemawiał między innymi Atilla Hildmann. To popularny w sieci wegański bloger kulinarny i skrajnie prawicowy ekstremista w jednej osobie. Podczas anty-covidowego protest przemawiając przed ambasadą Rosji na berlińskiej Unter den Linden, Hildmann wyłożył swym słuchaczom następującą teorię: niemiecki rząd jest na pasku Billa Gatesa i realizuje jego plan powszechnej kontroli społeczeństw za pomocą chipów, które zostaną wszczepione obywatelom podczas akcji szczepień przeciw COVID-19. W czerwcu twierdził natomiast, że wdrożony został żydowski program eksterminacji rasy niemieckiej. Według Hildmanna szczególnie demoniczną rolę odgrywa tu Angela Merkel - on i jego zwolennicy wierzą, że jest utajoną Żydówką i przywódczynią globalnej tajnej sieci zwanej przez nich „syjonistyczną osią zła”.

Po ostatnich protestach Hildmann został zatrzymany przez policję - od dłuższego czasu zywo interesują się nim niemieckie służby. Pod koniec lipca niemiecki resort sprawiedliwości zakazał mu organizacji wiecu, na którym chciał podzielić się z uczestnikami swoimi teoriami spiskowymi.

Do Berlina przybył również Robert F. Kennedy Junior. Bratanek słynnego zamordowanego przez zamachowca prezydenta USA należy do najbardziej rozpoznawalnych postaci globalnego ruchu antyszczepionkowców. W Berlinie nawiązywał wprost do słynnego przemówienia wygłoszonego przez jego wuja w 1963 roku. „Berlin dziś jest znowu frontem przeciwko totalitaryzmowi” - mówił na wiecu. Jednym tchem przestrzegał przed „Plandemią”, państwem policyjnym i siecią 5G.

Jeśli to nadal zbyt mało szalone - to proszę bardzo. Na berlińskiej demonstracji było widać także transparenty i symbole związane z ruchem QAnon. To zwolennicy teorii spiskowej w myśl której światem rządzi międzynarodowa paramasońska siatka pedofili i czcicieli Szatana (sic!), której członkowie rekrutują się ze ścisłych elit biznesu i polityki. Ich knowaniom najmocniej zaś przeciwstawia się nie kto inny, a Donald Trump.

Na tym jednak nie kończą się wątki widoczne podczas berlińskiej demonstracji. Najbardziej agresywnie zachowywali się działacze skrajnej prawicy. Byli wśród nich i neonaziści i zwolennicy relatywnie nowej organizacji „Obywatele Rzeszy”. Ci ostatni z flagami niemieckiego cesarstwa w rękach kontestują oni cały porządek prawny RFN, twierdząc, że została ona powołana do życia przez powojennych okupantów i nie ma wystarczającej legitymizacji prawnej, podobnie jak przedwojenna Republika Weimarska.

Antycovidowe protesty w Berlinie to zatem swoisty koktajl polityczny - w którym libertarianie, anarchokapitaliści i antyszczepionkowcy spotykają się z neonazistami czy zwolennikami restytucji cesarstwa niemieckiego. Łatwo więc o pokusę uznania, że to tylko polityczno-społeczny folklor zjawisko z zupełnego marginesu. Do tego jednak, że covidowych negacjonistów nie należy zbyt łatwo lekceważyć przekonuje nas z kolei globalny zasięg tego ruchu - i dość wyraźne podobieństwa mechanizmów jego konstytuowania się w różnych częściach Europy. Warto też pamiętać, że ruch koronawirusowych negacjonistów ma swoje wspólne autorytety o zasięgu globalnym. Robert F. Kennedy to tylko jeden z nich.

W świecie covidowych negacjonistów szczególnie ważną rolę paranaukowej podbudowy ich argumentów odgrywa film „Plandemia” („Plandemic”) zbudowany wokół wywiadu z Judy Mikovits, byłą badaczką z amerykańskiego Narodowego Instytutu Onkologicznego. Mikovits twierdzi w nim, że pandemia została wywołana celowo zaś koronawirusa stworzono w laboratorium, maseczki zaś jedynie „aktywizują” wirusa i zwiększają tempo jego rozprzestrzenia, podobnie jak szczepienia przeciwko grypie. Te oczywiste nieprawdy są w filmie głoszone ze śmiertelną powagą, podobnie jak naczelna teoria Mikovits: otóż „plandemia” ma być instrumentem globalnego spisku na rzecz zniewolenia ludzkości zawartego z udziałem najważniejszych polityków świata, Rockefellerów, Bila Gatesa - tworzących rodzaj rządu światowego.

W 2009 roku na łamach „Science” ukazał się artykuł Mikovits na temat zespołu chronicznego zmęczenia. Mikovits przestawiała w nim wyniki swych badań według których zespół miał być chorobą wywoływaną przez retrowirusa przeniesionego na ludzi przez myszy. Pozornie przełomowa publikacja na temat tej głośnej i w ostatnich czasach całkiem medialnej choroby cywilizacyjnej szybko zyskała rozgłos. Równie szybko jednak „Science” musiał wycofać publikację. Recenzenci naukowi wykazali zespołowi Mikovits liczne błędy i przeoczenia - w tym pracę na zanieczyszczonych próbkach. Teoria o wirusowym pochodzeniu zespołu chronicznego zmęczenia została obalona.

Od tego czasu Mikovits (która po drodze zaliczyła jeszcze grubszą aferę z m.in. aresztowaniem za wykradzenie części dokumentacji z zakwestionowanych badań ze swego miejsca pracy) pozostaje poza obrębem świata nauki. Podpierając się swą naukową przeszłością zdążyła za to stać się jednym z autorytetów świata antyszczepionkowców. Z tych pozycji płynnie już przeszła do głoszenia teorii spiskowej na temat „plandemii” - słuchanych uważnie przez miliony internautów.

Filmowi Mikovits (razem z jego sierpniowym sequelem) bardzo pomaga aura „cenzury” nałożonej na niego przez największe koncerny technologiczne. Facebook, Youtube i Twitter bezlitośnie banują konta i kanały, na których został udostępniony - rzecz jasna w ramach rozpoczętej jeszcze wiosną kampanii walki z dezinformacją na temat pandemii. Paradoksalnie jednak „cenzura” tylko wzmacnia zainteresowanie internautów filmami Mikovits i innymi rewelacjami na temat „plandemii”.

Koronawirusowi negacjoniści rosną w siłę w całej Europie. Zawierają też polityczno-społeczne sojusze - z antyszczepionkowcami, przeciwnikami sieci 5G a także ruchami antysystemowej prawicy. Łączy ich przekonanie, że pandemia to oszustwo, a sanitarne restrykcje to opresja ze strony międzynarodowej dyktatury.

MASKI FFP2 ORAZ KN95 Z FILTREM, PRZYŁBICE, ŚRODKI DO DEZYNFEKCJI, OKULARY I INNE PRODUKTY PROFILAKTYCZNE PRZECIWKO WIRUSOM I BAKTERIOM >> Sprawdź w naszym sklepie <<

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Na tropie "Plandemii". Koronawirusowi negacjoniści podbijają internet i ulice - Portal i.pl

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński