Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na razie mówi się o dwóch promach. Kto je wybuduje?

Marek Rudnicki
Marek Rudnicki
Marek Bączkowski, w-ce prezes SPP prezentuje akt powołania Szczecińskiego Konsorcjum Okrętowego.
Marek Bączkowski, w-ce prezes SPP prezentuje akt powołania Szczecińskiego Konsorcjum Okrętowego. Marek Rudnicki
Na zorganizowanym przez Północną Izbę Gospodarczą Międzyrodowym Kongresie Morskim w Szczecinie padła deklaracja premier Beaty Szydło i jej ministrów o liście intencyjnym w sprawie wybudowania dwóch pierwszych promów przez polski przemysł okrętowy.

Wielkie deklaracje

- Jestem o tym święcie przekonany, rozwoju gospodarczego naszego kraju nie będzie bez gospodarki morskiej i przede wszystkim, bez przemysłu stoczniowego - mówił Marek Gróbarczyk, Minister Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. - A już na pewno nie będzie istniała gospodarka morska. Wszystkie nasze działania zmierzają w tym celu, aby rozwijać i odbudowywać tę gospodarkę i podnosić ją do rangi najistotniejszej kwestii gospodarczej naszego państwa.

- Kto dziś nie wejdzie w gospodarkę morską, za dwa - trzy lata będzie żałował nieosiągniętych zysków - dodawał jego zastępca, wiceminister Paweł Brzezicki. - Takie jest moje zdanie, jako człowieka z branży.

- Będziemy przygotowywać projekty wspierające przemysł stoczniowy - zapewniała premier Beata Szydło zapowiadając podpisanie listu intencyjnego w sprawie budowy dwóch promów i wyrażając radość, że w sejmie przyjęto ustawę stoczniową.

Wątpliwości zza kulis

List intencyjny w sprawie budowy promów podpisali przedstawiciele Polskiej Żeglugi Bałtyckiej z Kołobrzegu, strona finasująca - Polski Fundusz Rozwoju i PKO Bank Polski oraz przyszli budowniczy - stocznie remontowa z Gdańska, Nauta z Gdyni, Morska Stocznia Remontowa Gryfia ze Szczecina oraz Szczeciński Park Przemysłowy, na bazie którego powstało Szczecińśkie Konsorcjum Okrętowe.

Po ogłoszeniu w powietrzu kuluarów zawisły dwa pytania, na które nikt nie udzielił oficjalnie odpowiedzi. Czy jeden z promów zostanie wybudowany w Szczecinie oraz - co z promami, które też musi zamówić Polska Żegluga Morska ze Szczecina. Bez gwarancji państwowych i bankowych, które otrzymała w liście intencyjnym PŻB, nie ma co marzyć o nowych jednostkach.

Inne powtarzane w kuluarach pytanie dotyczyło siły sprawczej podpisanego listu intencyjnego. I nie bez kozery, jako że w 2015 roku podpisano list intencyjny dotyczący powołania Polskiej Grupy Promowej, a do dziś trwają zakulisowe rozmowy w tej sprawie. Jedno, co przecieka nieoficjalnie do dziennikarzy to opinia, że w formule przyjętej przez ówczesnego ministra skarbu z PO, grupa nie zostanie utworzona.

Piotr Redmerski, prezes PŻB w wypowiedzi prasowej wyraził nadzieję, że za trzy lata jego firma odbierze pierwszy prom. A jeszcze w tym miesiącu będzie chciała wybrać biuro projektowe, które wykona projekt roboczy. Co istotne, zaznaczył, że nie ma nic przeciwko temu, aby PŻM skorzystało z projektu.

Z tego, o czym mówi od dawna wiceminister Paweł Brzezicki wynika, że w ciągu najbliższych kilku lat polscy armatorzy będą musieli wymienić sześć - siedem promów.

Unikają konkretnych deklaracji

Andrzej Strzeboński, prezes Szczecińskiego Parku Przemysłowego i jeden z inicjatorów powstania Szczecińskiego Konsorcjum Okrętowego unika wypowiadania się w kwestii, gdzie powstaną promy i kiedy.

- Konsekwentnie koncepcja Stoczni Szczecińskiej wchodzi na rynek i jest realizowana - powtarza jak mantrę i odmawia podania bliższych szczegółów.

Podobnie jak prezes Strzeboński jednoznacznych deklaracji unikają też politycy i przedsiębiorcy, którzy mogą wziąć udział w budowie.

Jedyne, co wiadomo o jednostkach, wynika z wypowiedzi wiceministra Brzezickiego. Mają być największe (większe od „Polonii”, która dotychczas za taki uchodziła). Mają najdłuższą linię ładunkową (około trzech kilometrów) oraz super nowoczesny napęd podwójny, LNG i Diesel.

Na ewentualne inne problemy, które mogą wystąpić przy reaktywacji Stoczni Szczecińskiej lub w Konsorcjum Okrętowym, o czym nikt na razie oficjalnie nie mówi, zwraca uwagę praktyk biznesu, Dariusz Więcaszek, prezes Północnej Izby Gospodarczej.

- O tym tylko w kuluarach wspominano podczas kongresu - wyjaśnia. - Słyszałem kolegów pytania, a skąd my weźmiemy pracowników? Deklaracje rządowe bardzo cieszą, bo idą do przodu. Ale pracownicy to nie jest nawet kwestia tego, że wykształceni w tym zawodzie ludzie wyjechali za granicę. Jest kwestia chęci. Ostatnio kolega mi opowiadał, jak przyszedł do niego spawacz z prośbą, aby podpisał mu kwitek, że się nie nadaje do pracy. A on na to: - Panie, ja potrzebuję spawaczy na już. Bierz pan ciuchy i do roboty, dobrze płacę. A pracownik: - Niech się pan się nie wygłupia, ja mam za trzy godziny samolot do Norwegii. Tam lepiej zarabiają i lepiej im się tam żyje. Ponadto nie ma młodych ludzi chętnych do szkół uczących różnych specjalności w zawodzie stoczniowca.

- My tworzyliśmy mit, a oni go tworzą - powiedział mi jeden z działaczy PO i dodał z żalem: - Wszystko na to wskazuje, że oni go zrealizują, co jako szczecinianina, bardzo to cieszy. A jednocześnie wkurza mnie, że robią to oni, a mogliśmy my.

Zobacz też:
Wideo:Premier Beaat Szydło opowiedziała w Szczecinie m.in. o programie programu "Gospodarka plus"

Rowerkowe szaleństwo na Jasnych Błoniach [wideo, zdjęcia]

Gs24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński