Kanalizacja, czyli niedostępny luksus

Nie sposób zliczyć wszystkich pism wysłanych do magistratu przez mieszkańców osiedla przy ul. Wodociągowej na peryferiach Bochni. - Domagamy się budowy kanalizacji na naszej ulicy, która przez władze miasta jest traktowana po macoszemu - mówi Zbigniew Biernat.

Ulica Wodociągowa podzielona jest na dwie części wiaduktem kolejowym. Ma około kilometra długości. Jedna z posesji należy do Donisławy Golonki.

- Brak kanalizacji jest dla nas dużą uciążliwością, bo przez cały czas musimy pamiętać o konieczności wywozu szamba. Takie rozwiązanie sporo kosztuje - narzeka mieszkanka ul. Wodociągowej.

Za opróżnienie szamba każda z rodzin musi płacić od 160 do 200 złotych co dwa miesiące. Stąd determinacja w walce o budowę kanalizacji.

Chociaż w ciągu dekady władze w Bochni kilka razy się zmieniały, to wysyłane przez ludzi pisma niezmiennie pozostawały bez echa. Czarę goryczy przepełniły niedawne wiadomości z magistratu. - Według naszych informacji samorząd planuje przeprowadzić remont naszej ulicy i wykonać kanalizację burzową, ale pomijając budowę sieci odprowadzającej ścieki - mówi Zbigniew Biernat.

Poirytowani mieszkańcy boją się, że przebudowa jezdni po raz kolejny odsunie w czasie budowę kanalizacji. Są przekonani, że nikt nie będzie w tym celu niszczył świeżo położonego asfaltu. Urzędnicy przyznają, że remont na Wodociągowej jest planowany na przyszły rok. I to kompleksowo, czyli włącznie z budową kanalizacji sanitarnej.

- Jest to zadanie, które znalazło się w projekcie budżetu inwestycyjnego - przekonuje Andrzej Dębiński, szef wydziału architektury, gospodarki komunalnej i inwestycji UM.

- O ostatecznym kształcie budżetu i inwestycjach, które się w nim znajdą, zdecydują radni podczas sesji - mówi Andrzej Koprowski, asystent burmistrza.